3 listopada 2013

Za zakrętem.

Umieranie jest jak zasypianie. Tyle tylko, że z tego snu człowiek się już nie obudzi. Odchodzenie jest jak umieranie. Tylko że człowiek nadal żyje, ale gdzieś indziej, gdzieś poza nami. Czy potrafię sobie wyobrazić nasze rozstanie? Może potrafię. Choć myślę o tym każdego dnia, że taki dzień przyjdzie, nie wizualizuję. Nie mam odwagi pomyśleć. Po prostu nie mam. Gdy ktoś pyta mnie o związek... Co mogę odpowiedzieć? Równie dobrze możemy być razem długo, możemy być i nawet przez resztę życia, ale możemy także jutro się rozstać. Związek jak każdy. No może w pewnych aspektach zdecydowanie trudniejszy. Ale dla ludzi brzmi jak szaleństwo. Muszę przyznać, że chyba mają jednak rację. 
 
- Jak myślisz, które z nas jest bardziej szalone?
- Nie mam pojęcia - odpowiedział. - Oboje.
- Też tak myślę.
 
Myślę, że nie moglibyśmy razem pracować. On działa na mnie dekoncentrująco. Wczoraj miałam okazję stwierdzić naocznie, że ja na niego też. Uszy też to stwierdziły, jako że wyartykułował to. 
 
Co to za związek, w którym ludzie mają przegadane warianty rozstania, co więcej zdrowe podejście do tegoż, a wizją przeżycia reszty życia wspólnie w sielance nie poświęcają ani chwili w rozmowie? Normalne? Nie wiem. Choć z mojego punktu widzenia, wspólne snucie wizji owej sielanki sprawiłoby, że w mojej głowie zapaliłoby się czerwone światło. No bo jasna cholera życie tak nie wygląda. Normalne życie zwyczajnych ludzi nie przypomina sielanki. Raz jest świetnie, innym razem nawet tragicznie, częściej trudniej niż łatwiej. 
 
Normalne życie zawiera w sobie całe mnóstwo odcieni, nie tylko pastelowe plus cała gama różu. Zresztą pastele napawają mnie obrzydzeniem - jasne, łagodne, spokojne, jak z jakiejś bajki o królewnie i księciu, bez wyrazu, bez osobowości. Moje życie to mieszanka odcieni szarości i żywych barw, a pastele to zaledwie margines, podobnie jak ów róż, który kojarzy mi się jedynie z watą cukrową. A życie cukierkowe nie jest. Choć może chwilami smakować właśnie jak wata. 
 
Nie wiem, co jest za zakrętem. Nie mam pojęcia, co jest dwa kroki dalej. Jeśli nadejdzie ten dzień, pozwolę mu odejść i wiem, że on pozwoli mi odejść. Tak jak pozwalamy bliskim odejść na wieki, zasnąć snem wiecznym, wyruszyć w podróż nam przez pewien czas niedostępną, tak trzeba pozwolić drugiej osobie iść swoją drogą, nawet jeżeli bardzo chcemy jej towarzyszyć. Ktoś mógłby pomyśleć, że nie dam rady. Nie mówię, że to będzie łatwe, ale nie mogłabym go zatrzymać, gdyby on nie mógł, nie chciał zostać. Jednak prędzej czy później wszyscy odejdziemy i zostawimy bliskich. Rozstanie jest jak umieranie. Umieranie jest jak zapadanie w sen. 
 
Żyję, ciesząc się z każdej darowanej chwili. Celebrować życie. Napawam się nim. Karmię oczy, uszy, ciało, duszę, myśli - nim. Syta i głodna. Szczęśliwa, bez względu na to, co zobaczę za zakrętem.