9 kwietnia 2013

Co z tym prądem ;)

Siedzę sobie spokojniutko i piszę, aż tu nagle, w połowie słowa... wszystko gaśnie. Nastały egipskie ciemności. Znów. W pierwszej chwili myślałam, że to może korki czy coś, ale wystarczyło spojrzeć w okno. Ciemność nad bajorem, ciemność przy deptaku, ciemność przy ulicy, ciemność w okolicznych blokach. Po chwili zaczęły w oknach migotać drobne światełka. 

Na szczęście w domu stoi pełno świeczek, zapałki leżą pod ręką, więc dość szybko wydobyłam się tych ciemności. Komputer dostał bater, więc może prąd zdąży popłynąć zanim ona się wyczerpie.

Ostatnio dość często w różnych dzielnicach miasta prądu brak. Czyżby miało to związek z więcej niż kiepskim przyrostem naturalnym? Może ktoś nas chce zachęcić do działania, pozbawiając nas prądu...? 

Tylko co zrobić jak się nie ma z kim działać? 

Księcia dla księżniczki brak. Jest księżniczka. Nawet sukienkę ma. I w wieży siedzi. W ciemnej wieży siedzi sama. Tylko księcia jej brak. Gdyby książę był, to z pewnością nie podpierałaby teraz brody rękami, zastanawiając się, co ma ze sobą zrobić... Zasnąć nie zaśnie, bo od długiego czasu nie potrafi zasnąć w ciszy i w ciemnościach. Zwyczajnie się boi. Póki pociesza się tym, że wszelkie sprzęty mają pełne baterie i że nie musi męczyć się w okropnej ciszy, karmiąc własne lęki. W sumie to mogłaby popracować nad przyrostem, bardziej skupiając się na pracowaniu niż na przyroście, ale co tam. Może kiedyś.

Jak na razie wszędzie wokół pełno świateł. Tylko tu, na wyciągnięcie ręki, ciemności. Nie lubię jak jest ciemno. Boję się. Nawet w lesie w czasie nowiu nie jest tak ciemno. Może zapalę jeszcze trochę świec, bo 10 to trochę mało. A najlepiej niech ten prąd już wróci. Nie lubię ciemności. Czuję się jak mała przerażona dziewczynka, którą za chwilę pożre czarna dziura. Całe szczęście ktoś dawno temu wymyślił świeczki, żeby te mroki rozjaśnić i chwała mu za to. Natomiast za oknem coraz ciemniej... czyżbyśmy rzeczywiście mieli zająć się pracą nad przyrostem ;)?