Dzisiaj moja kochana najstarsza siostra zrobiła mi, że tak powiem reklamę, tylko że chodziło zlecenie, a nie o szukanie męża, ale wyszło tak, jakbym co najmniej casting na męża uskuteczniała... A jedyne zastrzeżenie jakie dodała, to takie, że nie należy mówić do mnie "Madziu!".
Pomyślałam sobie... Litości! Jeszcze czego, żeby obcy człowiek zdrabniał moje imię. Nawet i tym, którzy nie są mi obcy, nie pozwalam tak do siebie mówić. Oczywiście nie wszystkim, bo są tacy, którzy zdrabniają moje imię, a nawet i tacy, którym wyjątkowo pozwalam się nazywać inaczej niż jakąś formą własnego imienia czy jak tutaj - nicku. Moi kumple od pływania od lat mówią do mnie nie inaczej jak "Kwiatuszku" i nawet już do tego przywykłam ;)
Jakiś czas temu wywiązała się dyskusja między mną i jednym z moich znajomych, na temat tego, czy kobiety lubią zdrobnienia - zdrobnienia ich imion, te wszystkie kwiatuszki, żabcie, kotki i inne takie...
Jeśli o mnie chodzi to stanęło na tym, że zależy kto i zależy kiedy. Nie lubię spoufalania się na "dzień dobry", nie cierpię jak mi obcy człowiek słodzi zdrobnieniami do obrzydliwości, a ja z tym człowiekiem rozmawiam może drugi czy trzeci raz w życiu, a ja już najbardziej nie lubię, jak ktoś poprzez używanie tych zdrobnień (nawet jeśli dotyczy to zdrabniania imienia) usiłuje mnie zmiękczyć, coś tym wskórać i siłą skrócić dystans... Wówczas mówię lodowatym tonem, że "Mam na imię Magdalena." W kontekście imienia, dodam jeszcze jedno. Bardzo, ale to bardzo nie lubię, gdy podpisuję się pod czymś imieniem i nazwiskiem (a robię to wciąż), a ktoś mi skraca imię z Magdalena na Magda... bo jest mniej znaków? Co mnie to obchodzi. Cholera mnie bierze.
Na madziowanie, magdusiowanie, na wszelkie okazy fauny i flory (łącznie z pieszczotliwymi - ty stara krowo czy wredna małpo ;) pozwalam najbliższym mi ludziom... W pewnych kręgach zaakceptowałam "Kwiatuszku" i "Madziku", tutaj "Czekoladko". Jednak jeśli nie czuję się komfortowo z tym, jak ktoś się do mnie zwraca, jeśli mi się nie podoba, uważam, że należy zachować dystans, to mówię o tym wprost, że nie lubię czy że sobie zwyczajnie nie życzę.
Jest takie jedno słowo, zbyt często używane jako zdrobnienie w stosunku do kobiet i ja osobiście mam na nie po prostu alergię - "NIUNIA". Tragedia nie słowo.
A Wy? Lubicie zdrobnienia? A może ktoś z Was jakąś szczególną formę sobie upodobał?
Oj... zapamiętam;DDDD moją koleżankę bezgranicznie drażni "Madziusiuniu" i tak się do niej zwracamy, jak chcemy się narazić;D
OdpowiedzUsuńDo mnie, moja druga połowa zwraca się ...hmmm... dziwnie:D a im dziwniej, tym większą radość mi sprawia... i tak jestem czasami kozieradką, świergotką( cokolwiek to jest), szynszylką i myszołówką, śmiechotką i niekiedy.... uwaga: ścierwnicą :DDDDD jak sobbie nagrabię...oj mogłabym tu wymieniać noc całą:DDDD
Sydoniu, ale w ustach drugiej połówki brzmi to zupełnie inaczej niż gdyby właściwie obcy człowiek z czymś takim wyleciał prawda ;)?
OdpowiedzUsuńŚmiechotka i ścierwnica :))) No proszę :)
Madziusiuniu? ;) he he też dobre ;)
Moi trzej siostrzeńcy jak chcą coś ode mnie i chcą mnie zmiękczyć, to mówią "ciociu Madziu" ;)
No jakby mi obcy wyskoczył ze ścierwnicą to... pewnie jak piorun z jasnego nieba:DDD
OdpowiedzUsuń"ciociu Madziu"...och... słodziaki;D
Jak te dwa dorosłe konie mówią tak do mnie, to nie mogę ze śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńA córcia mojej przyjacióki, szkrab 2,5 letni mówi do mnie "moja duża Madzia", rozczula mnie tym do granic :)
Najmłodszy też się przymila tak czasem, choć najmłodszy to nazywa mnie zwykle "Ada-Czekolada" i to od tego wziął się nick czekoladowy ;)
OdpowiedzUsuńAha... jak dorosłe konie, to nie ma co:D, szelmy jedne;DDDDDD
OdpowiedzUsuńU mnie wszystkie dzieciaki, małe i duże, swojskie i okoliczne, instynktownie mówią Moniu, albo Monisiu:DDD matki je strofują " Pani, mówi się Pani Monika", a one po swojemu i strasznie mnie to cieszy:DDD
A... i chciałabym, byś wiedziała, że jestem i wyczytuję... choć milczę czasami... to... wiesz...
Dwóch już dorosły, a trzeci w podstawówce jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńDzieciaki fajne są :) Słodkie to i takie jakby z zaufaniem do Ciebie i ciepłem :)
Sydoniu kochana ja to wiem, wiem :)
Ściskam cieplutko, dobrej nocy :)
Wszystkim życzę spokojnej nocy i dobrego wtorku :)
OdpowiedzUsuńJestem Izabellą i jestem nią najczęściej. Czasami mówią do mnie Iza, więcej zdrobnień nie ma. Wyjątek - moja matka - mówi do mnie czasem Izabelka!. Nie przepadam, ale się przyzwyczaiłam. Ja uwielbiam nazwiska i zawsze też się tak przedstawiam - Izabella Bosiacka. Lubię znać nazwisko człowieka:). Może dlatego większość znajomych mówi do mnie......Bosiacka. A na mojej ulicy na murze widnieje napis - Iza to suka. Tez ładnie:)
OdpowiedzUsuńKuurcze pisze jeszcze raz bo komć mi wcięło :)
OdpowiedzUsuńZe zdrobnieniami msz rację, ja tez je lubię bardzo, ale wiadomo, trzeba wiedzieć kiedy i jak :))
A co do migreniska, to w czwartek ide już do lekarza po skierowanie na badania, bo dała mi tak popalić że prawie umierałam, jak mnie w pracy zobaczyli, bladą jak ścina z burymi cieniami pod oczami, to zraz sami mnie chcieli wysłać, tylko że na migrenę nie wiele co pomaga, zobaczymy...
Dzisiaj jest ok, i jestem tak szczęśliwa że nawet z rana pojechałam na targ po mleko "prosto od krowy" haha
Ja mam alergię na zdrobnienia. Bo i normalnych nie ma: Magdalena ma Magdę, Joanna Asię, a Paulina - Paulinkę? Bleee. Jak mi na chrzcie dali Paulina, to niech się tego trzymają, zarówno w domu, jak i poza nim. Wyjątkiem jest Dziadziuś - on może mówić jak zechce: Paulinka, Paulinia i takie tam inne ohydztwa...
OdpowiedzUsuńAle :)
Jak byłam mała Tato mówił do mnie Małpo Zielona - skąd to się wzięło nie wiem, ale nadal mi się podoba ;)
Pozdrawiam
czesc czekoladko :) ja oczywiscie dla moich rodzicow zawsze bede "basia" :) tutaj oczywiscie dla wszystkich jestem "barbara" i dobrze mi z tym ,a w domu najczesciej slysze "carinio" ,a co to znaczy ?wystarczy przetlumaczyc z hiszpanskiego :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam slonecznie :)
Love... Izabello... Twoje imię bardzo ładnie wybrzmiewa w pełnej formie.
OdpowiedzUsuńZnam kilka pań o tym imieniu i też najczęściej inni używają pełnych form imienia. Do jednej z nich znajomi, rodzina mówią prawie zawsze "Izuś", a do innej "Izucha". Obie akceptują te formy.
Jeśli chodzi o nazwiska to ja też lubię znać nazwisko danej osoby, ale zwykle niestety mam kłopot z zapamiętaniem ;) Ale o jednym moim dobrym koledze mówię prawie zawsze po nazwisku, do niego też się tak zwracam, jak większość znajomych zresztą ;)
Vi... a to paskuda, że Ci wcięło. Pewnie komentarzowe okienko albo i blog cały głodne były, więc musiały schrupać sobie komentarz ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, trzeba wiedzieć kiedy i jak... no i przydałaby się pewność, że nie uraża się drugiej osoby.
Cieszę się, że migrenisko sobie poszło :) Idź koniecznie, bo z bólami nie ma żartów, a badania też nie zaszkodzą :) Mam nadzieję, że Ci jakoś lekarze pomogą. A najlepiej unikać tego, co wywołuje migrenę, o ile wiemy, co to jest. Ściskam i trzymam kciuki, aby było wszystko dobrze :)
Malutka, to widzę, że Dziadziuś ma chody u Ciebie ;) Jeśli lubisz, aby mówić do Ciebie Paulina, to ludzie powinni to respektować i tak się właśnie zwracać.
OdpowiedzUsuńWe Francji czy w Belgii, a nawet w Irlandii zawsze zwracają się do mnie pełnym imieniem i nikt nawet nie próbuje zdrabniać, zmieniać, no chyba że niekótrzy Polacy ;) U nas jest to jakoś tak przyjęte, że te zdrobnienia są i jednak większość ludzi zakłada, że wszyscy je muszą lubić.
A Małpa Zielona mi się podoba :)
Lapaz... :) Od Barbary to zdrobnień pełno... Na jedną moją znajomą mówią "Basiaczku" i "Basik", ale mi to jakoś przez usta nie przechodzi ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja się wcale nie dziwię, że w domu najczęściej właśnie to słowo słyszysz :)))
Pozdrawiam cieplutko :)
Słońce świeci, grzeje, już czuję wiosnę, a świeże powietrze zaczyna mi uderzać do głowy ;) Wiosna już blisko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wszystkich i życzę miłego popołudnia :)))
NIESAMOWITE! ja tez mam alergię na niunię, brrrrrrrrrrrrrrrr!!
OdpowiedzUsuńUsciski :)
A opowiadałam już jak nauczyłam koleżanke w pracy zwracać sie do mnie tak jak lubię?
OdpowiedzUsuńO, poleciało mi za wcześnie...
OdpowiedzUsuńOtóż koleżanka ma na imię Józefa. Mówiliśmy do niej Ziutka. A ja nie znoszę, gdy ktoś mówi do mnie Anka. Rodzice zwracali się tak do mnie w dzieciństwie gdy byli na mnie zdenerwowani i awersja została. A Ziutka przez interkom zawołała do mnie: Anka, wydrukuj mi plany. Gdy po nie przyszła dałam jej ze słowami:masz Józka. No bo jeśli Anka ładnie (wiedziała, że tego nie lubię) to Józka też. A ona na to: jeżeli już, to Józefa. Mnie w to graj i w odpowiedzi: jeżeli już, to Anna. I dziewczę wreszcie zrozumiało.
Dominiko... :)
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :)))
Cześć CzG :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ja też nie przepadam za zdrobnieniami... dla mnie to jest lekko infantylne to całe "ciamciusianie" ;)
Rozumiem jeszcze w odniesieniu do małych dzieci, ale potem to już nie bardzo ;)
W odniesieniu do nicków też staram się tego nie robić, zresztą lubię swoje własne skróty od nicków, co chyba już zdążyłaś zauważyć ;)
OKi, a teraz idę nadrobić zaległości ;)
Anno... Aniu... a co sądzisz o "Andzi"?
OdpowiedzUsuńJak inaczej dziewczę zrozumieć nie chciało, to w końcu na własnej skórze jak odczuło, to zrozumiało ;)
Cześć Smurffie :)
OdpowiedzUsuńA tak, zauważyłam, że lubisz skróty ;)
Jeśli o mnie chodzi to pod swoim adresem akceptuję pewne zdrobnienia wychodzące od pewnych osób, ale sama osobiście... Różnie z tym bywa, ale jak słyszę na ulicy ćwierkanie panienek do facetów "misiaczku, dziubulku" itd. to nie mogę powstrzymać śmiechu. Szczyt moich możliwości w tej kwestii nie jest zbyt imponujący i ogranicza się mocno, szczerze mówiąc... na całe szczęście ;)
Magdaleno ..... znam takie osoby, które nie lubią pełnej formy swojego imienia ........ Zwracanie się do kogoś, kogo się nie za bardzo zna zdrobnieniem imienia, nie jest grzeczne, ale w wypadku dużej różnicy wieku, czasem uchodzi ... zwłaszcza gdy osoba jest sympatyczna ....
OdpowiedzUsuńa tak wogóle, to własciwie, czy to ma jakieś powazne znaczenie? ... jeżeli nie jest obraźliwe, to niech sobie mówią jak chcą .... ;))
Wydaje mi się, że zwracamy sie do kogoś zdrobniale chcąc w ten sposób okazać sympatię i ciepłe, pozytywne uczucia do tej osoby. Ale może to być też odebrane jako zbytnie spoufalanie się i tu już jest nie halo.
OdpowiedzUsuńOpowiem jeszcze jedną anegdotkę z pracy. Jeden ze współpracowników o imieniu Józef (urodzaj u nas na tych Józefów) powiedział kiedyś do swoich kolegów: pani Ania to się tak ładnie do mnie zwraca "panie Józefie" a wy tylko Józek, Józek. Może to trochę oficjalnie ale często o wiele lepiej nie spoufalać się w pracy. Choć są też tacy którzy twierdzą, że te sztuczne dystanse należy jak najszybciej zlikwidować.
Czekolado słodka, andzia może być. A muszę Ci się przyznać, że na mnie w szkole średniej i trochę po niej wołano Magda, i to imię podobało mi sie w każdej postaci. Dokładnie nie pamiętam skąd ono się wzięło. Chyba na jakimś obozie czy zlocie harcerskim tak do mnie ktoś powiedział i tak się... przykleiło.
OdpowiedzUsuńJacku, a takie osoby to ja także znam. Dla niektórych ma większe, dla innych mniejsze znaczenie, wszystko zależy od człowieka ;)
OdpowiedzUsuńAniu, tak właśnie jest, chcemy wyrazić pozytywne uczucia. Jeśli chodzi o to spoufalanie się... nie wszędzie wypada tak się zwracać, przede wszystkim nie od razu wypada tak z tym wylatywać ;)
OdpowiedzUsuńSztuczne czy nie sztuczne, ale dystans czasem jest wskazany, a czasem wręcz przez nas pożądany. Przyznam, że osobiście nie przepadam za ludźmi, którzy wszystkim wokół tak od razu zdrabniają (bez żadnego pan/pani), jakby chcieli pokazać, że tak ich wszyscy lubią, że mają taki świetny kontakt z ludźmi itd.
Magda na Ciebie mówili? No proszę :)
Pozdrawiam ciepło :)