Bolały mnie wczoraj plecy, ramiona, bebechy też zbyt mocno dawały o sobie znać. Położyłam się, zamknęłam oczy i chyba z tego przemęczenia nadszedł wreszcie upragniony sen. Kilka razy budziłam się w nocy, a za każdym razem kiedy znów zasnęłam na chwilę, miałam ten sam sen.
Śniło mi się, że widzę jak chmury szybko przemieszczają się po niebie, wiatr się wzmaga, a ja widzę i czuję, że nadchodzi silna wichura. Namawiałam rodzinę, aby pozamykać okna, pozdejmować donice i skrzynki na kwiaty, jednak nikt mnie nie słuchał, bo wciąż świeciło pięknie słońce. Nagle zerwał się silny wiatr, który dość szybko przekształcił się w wichurę, porywającą wszystko, zrywającą ubrania ze sznurków. W miejscu, w którym przebywałam (raz blok, raz dom...) ludzie zaczęli panikować. Wichura szalała, a ja nie zdążyłam ściągnąć jednej wielkiej skrzynki na kwiaty, bo była dla mnie za ciężka, a nigdzie nie mogłam znaleźć ojca, aby ją ściągnął. Skrzynka niebezpiecznie się odchyliła, wiatr nią szarpał, a ja bałam się, że w końcu skrzynka spadnie i kogoś zabije.
Jednak po pewnym czasie wiatr się uspokoił, ściągnęłam resztę doniczek, znalazłam ojca, który zdjął tę największą. Ledwie to zrobił, znowu zerwał się wiatr. Pozamykałam szybko okna. Musiałam jeszcze tylko ubrać poduszkę i kołdrę w pościel, posłać łóżko i już mogłam zejść na dół. Tam wiatr otworzył niedomknięte drzwi na taras. Moja siostra akurat zamykała okna w innych pomieszczeniach, a tam w pokoju był tylko bardzo wystraszony mój siostrzeniec. Zawołałam go, aby mi pomógł, bo wiatr nie pozwalał zamknąć mi obu skrzydeł tarasu. Nagle lunął deszcz. Wielkie, wręcz ogromne krople, które spadały szybko i gęsto. Odchaczyłam firanę z drzwi i z trudem udało nam się zamknąć drzwi. Wiatr się uciszył, ale deszcz chlustał. Lało jak z cebra.
Śniłam ten sam sen kilka razy w ciągu nocy. Czasem śniło mi się to, co było przed wichurą. Jakieś biuro, a w nim szef - gej, który był moim przyjacielem i prosił, abym czegoś dopilnowała, jacyś ludzie, różne rozmowy, pomieszczenia.
Kiedy obudziłam się rano, odruchowo spojrzałam za okno. Obecna wszędzie biel jakoś mnie uspokoiła. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że mój sen wiąże się jakoś ze snem o chodzeniu po wodzie, który miałam jakiś czas temu. Nie bardzo wiem jeszcze, o co chodzi, ale sądzę, że wkrótce wszystko się wyjaśni. Chyba zaczynam się trochę bać...
Śniło mi się, że widzę jak chmury szybko przemieszczają się po niebie, wiatr się wzmaga, a ja widzę i czuję, że nadchodzi silna wichura. Namawiałam rodzinę, aby pozamykać okna, pozdejmować donice i skrzynki na kwiaty, jednak nikt mnie nie słuchał, bo wciąż świeciło pięknie słońce. Nagle zerwał się silny wiatr, który dość szybko przekształcił się w wichurę, porywającą wszystko, zrywającą ubrania ze sznurków. W miejscu, w którym przebywałam (raz blok, raz dom...) ludzie zaczęli panikować. Wichura szalała, a ja nie zdążyłam ściągnąć jednej wielkiej skrzynki na kwiaty, bo była dla mnie za ciężka, a nigdzie nie mogłam znaleźć ojca, aby ją ściągnął. Skrzynka niebezpiecznie się odchyliła, wiatr nią szarpał, a ja bałam się, że w końcu skrzynka spadnie i kogoś zabije.
Jednak po pewnym czasie wiatr się uspokoił, ściągnęłam resztę doniczek, znalazłam ojca, który zdjął tę największą. Ledwie to zrobił, znowu zerwał się wiatr. Pozamykałam szybko okna. Musiałam jeszcze tylko ubrać poduszkę i kołdrę w pościel, posłać łóżko i już mogłam zejść na dół. Tam wiatr otworzył niedomknięte drzwi na taras. Moja siostra akurat zamykała okna w innych pomieszczeniach, a tam w pokoju był tylko bardzo wystraszony mój siostrzeniec. Zawołałam go, aby mi pomógł, bo wiatr nie pozwalał zamknąć mi obu skrzydeł tarasu. Nagle lunął deszcz. Wielkie, wręcz ogromne krople, które spadały szybko i gęsto. Odchaczyłam firanę z drzwi i z trudem udało nam się zamknąć drzwi. Wiatr się uciszył, ale deszcz chlustał. Lało jak z cebra.
Śniłam ten sam sen kilka razy w ciągu nocy. Czasem śniło mi się to, co było przed wichurą. Jakieś biuro, a w nim szef - gej, który był moim przyjacielem i prosił, abym czegoś dopilnowała, jacyś ludzie, różne rozmowy, pomieszczenia.
Kiedy obudziłam się rano, odruchowo spojrzałam za okno. Obecna wszędzie biel jakoś mnie uspokoiła. Odnoszę jednak dziwne wrażenie, że mój sen wiąże się jakoś ze snem o chodzeniu po wodzie, który miałam jakiś czas temu. Nie bardzo wiem jeszcze, o co chodzi, ale sądzę, że wkrótce wszystko się wyjaśni. Chyba zaczynam się trochę bać...
Hmmm, ciekawy sen. Masz prorocze sny? Spełniają się? Czy też w jakiś zawoalowany sposób przestrzegają Cię przed jakąś sytuacją życiową?
OdpowiedzUsuńCzekolada a wiesz, ze mnie się tez wczoraj czy przedwczoraj cięzkie, przerazające, na-burzowe chmury sniły?I to uczucie lęku.... Tylko u mnie one zamienily się w białe niebo i śnieg, który padał wprost na mnie.
OdpowiedzUsuńCześć Gwintuś,
OdpowiedzUsuńmam prorocze sny i to dość często. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby mi się sen nie sprawdził. Sprawdzają się, jedynie to kwestia czasu. Czasem sny mnie przestrzegają, zwracają uwagę na coś, przygotowują na jakieś zdarzenie (tak było ze śmiercią mojej mamy). W tym śnie jest coś, czego nie rozumiem, ale też z drugiej strony sen mnie utwierdza w pewności, co do podjętych decyzji. Ale jest coś jeszcze..... czas pokaże.
Czarodziejko, może ten śnieg to dobry zwiastun... mam nadzieję, że tak :)
OdpowiedzUsuńJa w moim śnie nie bałam się i to chyba mnie najbardziej przeraża, i dziwi.
czekoladko zycze ,aby ten strach pozostal tylko zlym snem !!! wystarczy juz smutku ,jaki spadl w ostatnim czasie na Ciebie ,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam slonecznie :)
Dziękuję Lapaz :) No może to się wszystko dobrze poukłada :)
OdpowiedzUsuńOdpozdrawiam ;)))
Witaj :)
OdpowiedzUsuńna przekór wszystkiemu życzę Ci samych pomyślności :))))
figa
Jeżeli dałaś sobie wreszcie radę z tymi drzwiami, oknami i donicami to znak, że nie dasz się żadnym przeciwnościom losu. Woda, o ile się orientuję jest jakimś symbolem erotycznym, więc jeśli po niej chodziłaś i jeśli była czysta to chyba dobrze wróży. Ale swoją drogą taki sen (myślę o tej walce z żywiołami) może bardziej zmęczyć niż... praca w kopalni
OdpowiedzUsuńDziękuję Figuniu, bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję Aniu, że tak się właśnie stanie. Ta ulewa w sumie dobrze wróży, jak i sen o chodzeniu po wodzie :)
OdpowiedzUsuńTa walka z wiatrem rzeczywiście bardziej mnie zmęczyła niż wysiłek fizyczny.