Jako że zostałam wywołana do tablicy przez Arka ;) (pozdrawiam serdecznie:), postanowiłam przyjąć wyzwanie na klatę, dołączyć do zabawy i podzielić się tym, czego jeszcze o mnie nie wiecie (chyba ;)...
Czas zacząć ten mały ekshibicjonizm ;)
1. Nie mam instynktu zabójcy, więc z ciężkim sercem krzywdzę, jeśli już, nawet robactwo w postaci karaluchów, oraz komary, osy i inne takie. Najpierw staram im się łagodnie wyperswadować spacerki po moim domu, kąsanie mnie, gryzienie i inne takie. Zawsze im mówię, żeby sobie poszły, bo nie chcę im krzywdy robić i odganiam je ścierką do naczyń.
2. Jeśli już jestem przy robaczkach... (Przy okazji Robaczku Świetlisty pozdrawiam!) Bronię pająków i nie pozwalam innym ich zabijać. Nawet kiedyś w szkole średniej na lekcji francuskiego wybroniłam pajączka od utraty życia. Dziewczyny wrzeszczały, piszczały jakby taki malutki pajączek był co najmniej jakąś tarantulą, a ja wzięłam go w dłonie i położyłam na parapecie za oknem. Do ziemi miał już blisko ;)
Kiedyś mieliśmy też w domu takiego dość sporego pająka. Mieszkał sobie w okolicy jednego z mocno rozrośniętych kwiatów. Z ojcem ukrywaliśmy jego istnienie przed mamą, bo by go pewnie nam wykończyła. Pajączek mieszkał sobie u nas jakiś czas, a później sobie chyba poszedł, bo pewnego dnia przestaliśmy go widywać.
3. Uwielbiam podbierać mężczyznom bluzy i swetry, bo w nich zawsze jest jakoś cieplej niż w tych damskich, a poza tym tak ładnie pachną mężczyzną... ;) Możliwe że działa mi to jakoś dobrze na moje poczucie bezpieczeństwa czy coś.
4. Nie cierpię basenów. Ludzie tam plują, wchodzą z bakteriami, grzybicami, czasem nawet sikają, itp., a ja po wejściu do takiej stojącej wody mam wrażenie, że to wszystko jest na mnie. Bleee! I nie dociera do mnie, że wodę w basenach się wymienia, a baseny się myje. Jak się kąpać, to tylko w wannie albo w morzu, jeziorze, rzece.
5. Mam alergię na politykę, polityków, nie lubię o niej rozmawiać, unikam jak tylko mogę, a z wykształcenia jestem m.in. politologiem. Do dziś nie wiem, jak mi się to udało ;)
6. Nie potrafię zapamiętać ludzi z imienia i nazwiska, ale zapamiętuję ich inaczej - po głosie, po zapachu, po odgłosie kroków i sposobie poruszania się. Tylko jak później przypomnieć sobie, jak ten ktoś się nazywa... ;)?
Mam również kłopot z zapamiętaniem cyfr (peselu w końcu się nauczyłam), a jedyny nr telefonu, który znam, to mój własny. Piny i kody wejściowe zapamiętuję wzrokowo, pamiętam, który klawisz wcisnąć, ale nawet na torturach nie dałabym rady przypomnieć sobie ciągu cyfr, bo wciąż myli mi się ich kolejność. Jak próbowałam zapamiętać cyframi pin do karty od bankomatu, to bankomat wciąż mi ją zjadał, więc szybko dałam sobie z tym spokój.
7. Nie lubię jeździć windą bez szybki w drzwiach, bo mam wrażenie, że gdy winda się zepsuje i stanie między piętrami, to mi zabraknie prędzej czy później powietrza.
8. Nauczyłam się jeździć na łyżwach, jak tylko nauczyłam się chodzić. Uwielbiam jeździć na łyżwach, mogę powiedzieć, że potrafię to robić bardzo dobrze, za to na rolkach... Poruszać się potrafię, ale nie umiem zahamować, a wszelkie próby zatrzymania się, kończą się zwiększeniem prędkości. Kiedyś o mało co wylądowałabym na bardzo ruchliwej ulicy, ale na szczęście obok była ściana z bankomatem, więc skierowałam się w tamtą stronę, zatrzymując się na tej właśnie ścianie budynku.
9. W ciemnościach, nawet gdy księżyca nie widać, nie mam problemu z poruszaniem się po lesie bez żadnego oświetlenia. Nie potykam się, nie wpadam na drzewa, w żadne dziury, doły, nawet mnie nie słychać. Za to w mieście w ciągu dnia potrafię wpaść na latarnię, znak drogowy, potknąć się o krawężnik, wywinąć orła na posadzce.
GPS... paskudne ustrojstwo... zwłaszcza jeśli jest gadające... za 300 m zrób to, potem tamto, sramto... Nie no, jak można trafić po takich wskazówkach? Ja nie umiem. Zawsze reaguję w stylu..."Gdzie?" "Które prawo?" "Przecież tu się nie da!" Do dziś pamiętam jak owo ustrojstwo miało nam pomóc wyjść z leśnej głuszy w górach... I co? Samo zwariowało i zaprowadziło nas tam, gdzie żadnych śladów ludzkich nie było. Chaszcze, zielsko, robaczki, zwierzątka... i żadnej drogi.
Gdyby nie mapa i kompas, które przezornie zabrałam ze sobą i wykorzystałam, moglibyśmy w tym lesie błądzić do sądnego dnia, bo zasięgu dla komórek też nie było ;) Zdecydowanie bardziej wolę stare sprawdzone metody. Żadnych gadających ustrojstw, wystarczy, że ja tyle gadam ;)
10. Jak byłam mała, mówiłam, że nie chcę mieć dzieci. A dlaczego? Bo trzeba po nich zjadać resztki ;)
Pozdrawiam ciepło wszystkich, a do zabawy zapraszam serdecznie, jednocześnie przypominając, że oczywiście nie ma musu ;), osoby, które czytuję i o których z chęcią dowiem się czegoś nowego :)
Może i zwariowałam, ale wiecie, nie może być wciąż poważnie, zupełnie na serio i czasem można, a nawet trzeba zrobić coś, czego się nie robiło, jak ja powyżej ;)
Życzę wszystkim dobrego weekendu!
10. to strzał w dziesiątkę! :))
OdpowiedzUsuńYYY... eej Lenka, w co tyś nas wkręciła haha...co ja mam tu teraz wymyślić hę? %)))
OdpowiedzUsuńNie lubię zabardzo pisać o sobie, bo ja to jak taka mała mysz, najlepiej gdzieś w kąciku pocichutku i nikt nie widzi... haha
No dobra, coś wymyslę...
Ostatnio moja córa, przyniosła ze szkoły zeszyt do którego wpisywały się koleżanki, było tam ok 50 pytań na różne tematy... właśnie coś w tym stylu... to taka ciekawostka :))
Akemi, 10 wygłoszona była kiedyś przy obiedzie, jak się męczyłam z jego jedzeniem ;)
OdpowiedzUsuńVioluś,
OdpowiedzUsuńkogoś musiałam klepnąć. Ale wiesz, nie ma musu ;) Wolna wola :)
Z drugiej strony to taka okazja, aby wyjść z kącika i pozwolić się ciut lepiej poznać ;)
Pewnie tam było coś w stylu ulubionych kolorów, ideału faceta czy coś? Moje harcerki kiedyś mnie "częstowały" takimi zeszytami. Zabawne to było, ale chyba tylko dla mnie, bo one traktowały to mocno serio ;)
O, co za harcerki ??? Druchno, czy mogę Cię tak harcerskim pozdrowieniem pozdrowić, w sensie CZUWAJ :DDDD.
OdpowiedzUsuńMadmargot, teraz to z nich już młode kobiety, bo podorastały, a i ja już nie działam.
OdpowiedzUsuńŻe w sensie harcerskim? Pewnie, że możesz :)
Czuwaj!
ha ha ha :D aj low ju czekolado :)
OdpowiedzUsuńpająki- ja też ratuje ich życie, jak tylko nadejdzie czas i miejsce :) mam nawet jednego pajęczaka w pracowni i dobrze nam się żyje razem :) czasem tylko przestraszy znajomych w pracowni :) ale lubię zakapiora :)
a sweterek i ja podaruje jeśli trzeba :)
ha ha czekałem na takie rarytasy ;]
Arku, przyznaj, że specjalnie to zrobiłeś ;) Dla tych rarytasów ;))) ha ha ha
OdpowiedzUsuńZ tymi pająkami, to jak to mówią - szczęśliwy dom, w którym pająki są ;)
Męskie ubrania są takie... no bezpieczne :)
Ściskam ciepło :))
Wszystkim życzę dobrej nocy i udanej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czekoladko ...pięknie dziękuję za wkręcenie:-)...nawet nie wiesz jakąż radość mi uczyniłaś:-)...macham do Ciebie paluchem...nu - nu niedobra :-)…ale niechaj będzie podejmę wyzwanie:)…Usiądę na tej wirtualnej kozetce:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Norbercie, no nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności ;) Ktoś musiał Cię wkręcić :)
OdpowiedzUsuńA ja z chęcią poczytam :)
Pozdrawiam ciepło :)))
Jejku, Czekoladko, jestem tak zabiegana, ze nie wiem o co chodzi :) Tłumacz, osochodziii?? A chetnie się zabawię w odpowiedzi:) Mam taki sajgon w pracy, bo wszystko się rozkręca dopiero, szkolę obsługe, ech masakra- nie lubię tego słowa, ale muszę go uzyć;)) Ja zresztą dopiero przed paroma dniami sie zorientowalam, azazelski znów pisze, choć zaglądalam do niego wczesniej od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńZajrzę pozniej doczytać co napisalas:))buziaki Kochana:*
Nord Berta tez pozdrawiam, skoro juz mnie tu przygnalo, a niż mnie tu zobaczy;)
OdpowiedzUsuńCześć Czarodziejko kochana :)
OdpowiedzUsuńNnnnooo ja wiem, żeś zabiegana, może przy najbliższej bytności zajrzę w Twoje urocze miejsce ;)
Niedługo będę mieć pewnie to samo z robotą, bo sobie wymyśliłam porywanie się z motyką na słońce.
A tak w ogóle to ja Ci klepnę maila ;)
Uściski :))) I trzymaj się dzielnie :)
Czarodziejko, szukaj ma blogowym wiadomości ;)
OdpowiedzUsuń:))))) Ależ zabawa;)
OdpowiedzUsuń1- to i my ( z Norbertem) mamy cosik takiego, a bo żyje sobie taki robaczek, chce jeść i mieć swój świat to w miarę możliwości staramy się dzielić tą przestrzenią. Jak coś mi się do domu przybłąka to latam za nim ze szklanką, ostatnio ganiałam norniczkę, śmiesznie kąsała, jak bezzębny starzec:)))
3- oj TAK, coś w tym jest;)
4- podziałało mi na wyobraźnię i muszę ochłonąć, a obiecałam sobie basenowe wypady 3 x w tygodniu od jutra. Ostatni raz na basenie byłam za czasów liceum, a ponieważ też dopadają mnie takowe brudne wizje to już sama nie wiem. Będę musiała stanąć z basenem twarzą w twarz i się przekonać czy nie polegnę przypadkiem:)))
9- UWIELBIAM takich "przezornych" ludzi, z nimi nie zginiesz:). Ja to w odwrotną stronę, pełen luz, np. udałam się upalnym latem na wyprawę tak boso i radośnie przed siebie.. i jak zwykle miałam problem z powrotem...przypełzłam do domu półnaga ( musiałam czymś owinąć stopy), spalona, obklejona pyłem, cała w ugryzieniach i pęcherzach, a radość zgubiłam gdzieś po drodze:)
10 Zawsze można mieć dzieci i świnkę do zjadania po nich resztek;) No nie? :)))
Uściski cieplutkie
Jeszcze chciałam pomachać do Czarodziejki: Kiedyś trafiłam do Czarodziejskiego świata, potem pogubiłam ścieżki i nagle tu Cię widzę:). Jakbyś znalazła chwilkę poproszę o kluczyk:
OdpowiedzUsuńmobiel@wp.pl
Pozdrawiam serdecznie:)
Czekoladko, dziękuję za użyczenie wirtualnej przestrzeni;)
Sydoniu,
OdpowiedzUsuńja uwielbiam Twoje komentarze :)))
Popłakałam się ze śmiechu usiłując sobie wyobrazić jak kąsa norniczka albo bezzębny starzec, albo jak połączenie obojga ;)
Wiesz, z tym basenem, to ja się od jakiegoś czasu usiłuję zmusić do pójścia, ale moja wyobraźnia w tym przypadku... Ja sobie poczekam chyba jednak do lata ;) Pocieszające, że nie tylko mnie dopadają takie wizje.
Z tą przezornością to u mnie różnie bywa... zwłaszcza jak mam do pilnowania tylko samą siebie ;) Latem nad Dunajcem spaliłam sobie plecy, bo po co wziąć z domu krem... skoro tak bardzo nie grzeje, a zapomniałam o tym, że byłam chora i z gorączką... Poza tym w japonkach chodziłam po pagórkach w górach, jakichś wertepach, a po ruinkach na boso, bo japonki... cóż... pewnie by mi pospadały ;)
Pomysł z tą świnką - świetny, a w ogóle świnie to bardzo mądre zwierzęta :)
Nie ma sprawy z tym użyczaniem przestrzeni ;) Tobie? Jak najbardziej :)
ściskam cieplutko :)
:))) Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam świnki... zresztą zwierzaki wszelakie, ale było mi dane zaprzyjaźnić się z dzikami i od tego czasu jestem w nich bezgranicznie zakochana:)
Oj, ale wiesz, u mnie ta beztroska ociera się o totalną głupotę, a potem zawsze, ale to zawsze jestem zadziwiona okolicznościami w jakich się znalazłam:) Tak jak ostatnio na tym lodowisku, czułam się normalnie jak bohater Disneyowskiej kreskówki;)
Ale mniejsza o to, ważne, że mi zapał wraca szybko do właściwego poziomu...
Z motyką na słońce??? Potrzymam kciuki, tylko daj znać kiedy ;)
Miłego, przytulnego wieczoru:))))
Sydoniu :)))
OdpowiedzUsuńZ dzikami? Ja myślę, że Ty umiesz do każdego znaleźć kluczyk.
Wiesz, z drugiej jednak strony tej beztroski inni mogliby Ci czasem pozazdrościć :) To urocze, aczkolwiek pewnie czasami utrudnia życie ;)
Ja też tak czasem mam, w odniesieniu wyłącznie do upilnowania samej siebie. Jeśli gdziekolwiek się udaję z przynajmniej jedną osobą, to jestem przygotowana na mnóstwo ewentualności, ale to nie działa w odniesieniu do mnie samej.
Z tą motyką... ach bo znowu wpadło mi coś do głowy, podobno niemożliwe, ale co tam ;)
Przyjemnego popołudnia i wieczoru :)
Ja wiedziałam że tak będzie...wszystkich to pochłonęło, jakaś zbiorowy ekshibicjonizm nastał… im więcej czytam, tym bardziej odechciewa mi się pisać o sobie, bo przy Was kochani normalnie mam kompleksy …dzisiaj już zaczęłam coś tam pisać, i rzuciłam w cholerę… i znów wyjdę na mruka, o.
OdpowiedzUsuńVioluś, jakie kompleksy?
OdpowiedzUsuńEjże, to że ileś osób pochłonął ekshibicjonizm, to nie powód, aby szukać u siebie niedostatków.
Pisanie najlepiej wychodzi jak jest wena ;)
Violuś, to tylko polega na tym, aby dać się trochę lepiej poznać, może z innej strony :)))
Ściskam mocno, ciepło i żadnych kompleksów, jesteś cudowną osobą :)
Szczęśliwy dom, gdzie pająki są - tak onegdaj głosili.
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z zapamiętywaniem nazwisk i twarzy - od wrzesnia nie zapamiętałem wszystkich uczniów klasy, którą wychowuję...załamka.
pzdr
Bosy Antku, ale pewnie zapamiętasz w końcu :) Gdybym ja pracowała w takim zawodzie, to miałabym w głowie niezły mętlik ;) Zawsze się zastanawiałam, jak moja siostra to robi (26 lat pracy jako nauczyciel ;), że pamięta uczniów i pamięta nawet tych sprzed lat, razem z ich imionami i nawiskami. Ja nawet w telefonie mam wiele osób zapisanych dziwacznie po mojemu, a ich nazwiska i imiona w nawiasie, żebym gafy nie strzeliła ;)
OdpowiedzUsuńLenka, łowienie ryb to prościzna, ja robie to intuicyjnie, dla fraidy i adrenaliny, to jak szukanie prawdziwków w lesie....nie łapię nie wiadomo jakich okazów... czasami fajnie tak poprostu posiedzieć nad rzeką i patrzeć jak sobie płynie :)
OdpowiedzUsuńvioluś, ja bardzo lubię siedzieć nad wodą, taki to mój uzależniacz, uspokajacz :) Łowić ryb nie miałam jakoś okazji... jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńCześć CzG :)
OdpowiedzUsuńAleż się odsłoniłaś! Teraz już wszystko o Tobie wiadomo... no, prawie wszystko ;)
Pozdrawiam.
Sydoniu, juz wysyłam kluczyka :))
OdpowiedzUsuńCzekoladko na maila zajrze:) Usciski!
Smurffie, to było odsłanianie kontrolowane ;) W każdym razie można sobie dookreślić jakiś obraz mojej osoby ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Czarodziejko, odściskuję :)
OdpowiedzUsuńOj nie lubię uprawiać ekshibicjonizmu :).
OdpowiedzUsuńAle fajnie tak poczytać o innych ;).
Za to świetliście pozdrowię jakom
Robaczek.I dziękuję za twoje Czekoladko.
Witaj Robaczku, miło widzieć Twoje literki :)))
OdpowiedzUsuńSzaleństwo ekshibicjonistyczne rozprzestrzeniło się ostatnio na blogach i ogarnęło nie tylko mnie ;)
Można innych poznać od strony, od której się ich nie znało, Ciekawe doświadczenie ;)
Uściski!