Minęła druga, a mi się nadal nie chce spać. I wcale to nie jest wina kawy, którą wypiłam o 20.00. Kawa na mnie nie działa bezsennie. Mogę ją pić o dowolnej porze. Jeśli sen ma nadejść i tak nadejdzie, nawet jeśli dwa litry kawy wypiję.
Wiem, czego nie chcę. Ale czy ja wiem, czego chcę? Wiem, czego mi potrzeba.
Ogólnie to mam chyba jednak problem.
Nie, nie będę wywracać własnego wnętrza na drugą stronę. W sumie nie ma takiej potrzeby.
Doszłam do wniosku, że z czymś takim jak związek to mi nie jest po drodze. Związkofobia? Nie. Tylko zupełnie w ogóle jakieś podejście do tematu nietypowe dla kobiety. Gdy tak o tym myślę, to stwierdzam, że pasowałoby do mnie określenie, że mam stereotypowe podejście typowego faceta. A przecież jestem kobietą. Niezaprzeczalnie.
Potrafię się przystosować do otoczenia, do świata, do normalnego życia, itp. Nie mam z tym problemu. Nie potrafię się przystosować do związku. W sumie chyba nie chcę tego umieć. Można być z kimś i jednocześnie nie być? To byłby stan idealny i zupełnie sprzeczny.
Gdybym miała siebie porównać do zwierzęcia, to powiedziałabym o sobie, że jestem kotem.
Jestem osobą dość ekspresyjną, ale w okazywaniu uczuć, nawet zwyczajnego lubienia, jestem powściągliwa. Bardzo. Czasem szorstka w obejściu.
Wciąż mi się wydaje, że powinnam marzyć o księciu z bajki, wypatrywać go ze swojego okienka, wyobrażać sobie białą sukienkę, ślub i miłość aż po grób. Tylko że od wielu lat na samą taką myśl chce mi się śmiać. W takie bajki to ja wierzyłam... jak miałam osiem lat. Może mi terapia jakaś jest potrzebna...? Choć ja wcale nie czuję takiej potrzeby.
Jak pogodzić to być i nie być? Czy w ogóle jest to możliwe?
Póki co jestem lodowatą okrutnicą bez serca. Jeśli ktoś mnie nakłoni do bycia, będzie cudotwórcą. Ja jednak jestem bardziej skłonna uwierzyć w garbate aniołki niż w cuda ;)
A może wystarczy się po prostu zakochać???
OdpowiedzUsuń:DDD
Oj zapomniałam dodać, że z wzajemnością...ale to chyba oczywiste;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, Sydonia prawdę rzecze...zakochać się:).
OdpowiedzUsuńByć i nie być - właśnie o to chodzi. Ciągle to powtarzam, że właśnie to jest miłość i świetny związek,........kiedyś trafisz na faceta przy którym tak się poczujesz. Lekko, bez napinania, nic nie musisz, wszystko robi się samo. Ot co:).
Nie dałabym rady inaczej, przysięgam. Ja jestem żoną i......nie jestem tak jakby:D
Ja też jestem za zakochaniem :)
OdpowiedzUsuńjak najbardziej… to chyba takie nasze kobiece skryte pragnienie, nie wyobrażam sobie życia bez miłości, ja to notorycznie chodzę zakochana, nie rzadko platonicznie haha… ryzyko zawsze istnieje, jak to w życiu, ja jeszcze straszny nadwrażliwiec jestem, także nie raz w poduszkę się popłakiwało, ale co zrobić ;)
Miłego dnia leśne rusałki, zwłaszcza dla Sydonii, tej naczelnej :DDD
Oj, życie prostuje wiele takich rozterek. Jak czytam swoje dzienniki sprzed czasów poznania Żony, wydawałem sie sobie najbardziej samotną osobą na swiecie, bez szansy na znalezienie kogoś na stałe.
OdpowiedzUsuńWiem, że czasem po prostu czas jest najlepszym "prostownikiem" tego, co w nas skwierczy.
pzdr
Chyba chcesz niemożliwego. To byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe...
OdpowiedzUsuńSerdeczności! :)
Czekoladko ...Z kawą to u mnie podobnie...wypijam i idę spać, tak jest od zawsze. Co do miłości, owszem dla mnie jest najważniejsza, ale związek na siłą zdecydowanie nie, jeśli nie ma się pewności, że ma on sens, że przetrwa dzięki wzajemnemu budowaniu go z obu stron. Moja pierwsza miłość, z którą spędziłem, jak mi się wydawało cudowne lata, okazała się farsą, teatrem jednego aktora. Potem niełatwo mi było komukolwiek uwierzyć, a uczucia, które się we mnie rodziły dusiłem w sobie natychmiast. Myślę, że jakikolwiek związek, czy to przyjaźń, czy znajomość, czy też miłość należy budować na solidnych fundamentach i robić to wspólnie...no i szczerość , szczerość i raz jeszcze szczerość...i wzajemna komunikacja:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Kiedyś słyszałem często, że związek kobiety i mężczyzny wymaga kompromisów ......... jest w tym dużo racji, ale tylko gdy chodzi o związek nieudany ........ Dobry związek, to związek bez kompromisów ...... Jeżeli potrzebne są kompromisy, to związek będzie z czasem coraz gorszy ..... Według mnie, prawda jest taka, jak pisze LOVE..... tylko, tu jest bardzo ważna zmienna, którą trzeba wyjaśnić, a mianowicie: Co to znaczy zakochać się? ...... niestety większość ludzi za miłość uważa zauroczenie ...... i tu tkwi ten drobny, ale jakże znaczący haczyk .....
OdpowiedzUsuńSydoniu, może... tylko to takie znów proste nie jest ;)
OdpowiedzUsuńLOVE, mówisz, że to możliwe? Pocieszyłaś mnie :))) Chciałabym być i nie być, bez napięć, bez muszenia, bez ciągłego naginania... Inaczej nie dam rady, bo niemożliwe do wykonania dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńVioluś, notorycznie zakochana? U mnie na odwrót. Rzadkość taka... Życia bez miłości to ja sobie też nie wyobrażam :). Racja z tym ryzykiem, bo zawsze istnieje - za jednym razem można jak kulą w płot, a za innym może się udać.
OdpowiedzUsuńVioluś to wiesz, takiego wzajemnego zakochania życzę :)
Bosy Antku, zgadzam się z tym czasem - prostuje, wygładza, upewnia. U mnie z tym czasem to doszłam do wniosku, że stan odpowiedni dla mnie to być i jednocześnie nie być. Po prostu.
OdpowiedzUsuńAkemi... cóż... już tam mam, jeśli czegoś chcę to tylko tego i niczego innego ;)
OdpowiedzUsuńNorbercie, też tak masz z tą kawą? Oooo, no proszę ;)
OdpowiedzUsuńSzczerość, komunikacja i solidne fundamenty - jak najbardziej się z tym zgadzam :)
Ja mam problem z zaangażowaniem... cóż...
Uściski ;*
Jacku, dobry związek to związek bez kompromisów? No tak, bo ciągłe rezygnacje, ustępstwa... aż można dojść do braku porozumienia, wymęczenia, wymuszenia i rozpadu...
OdpowiedzUsuńMiłość... zauroczenie to jednak nie jest miłość, podobnie jak fascynacja czy zwykłe zainteresowanie. Bycia miłym też nie można poczytać za znak uczucia.
Pozdrawiam
ps. Miło Cię tu gościć :)
ale są też tacy, którzy panicznie boją się zakochać..., a jeszcze bardziej przeraża ich myśl, że mogą być kochani ... nikogo nie oceniam, piszę o sobie
OdpowiedzUsuńGałązko, pewnie, że są i tacy. Aczkolwiek ja do nich nie należę. Jeśli o mnie chodzi, to chcę czegoś, co część ludzi odbiera jako niemożliwe - być i nie być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czekolado! .... No i mi też jest miło :) ...... Jeżeli pozwolisz, od czasu do czasu zaglądne i trochę się "powymondżam" ;) ...... postaram się nie przesadzać z tym "wymondżaniem" ....... a wracając do tego co przedtem napisałem, to znam to z autopsji i wiem co mówię ...... Na prawdę udany związek, to związek, bez kompromisów .... po prostu na zasadnicze sprawy życiowe obie strony powinny mieć takie samo spojrzenie .... i wtedy wszystko gra i nic nie męczy ... :) ... Pozdrowienia .... Jacek
OdpowiedzUsuńJacku, jesteś tu zawsze mile widziany i "powymondżaj" się :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie się zgadzam, że obie strony powinny mieć takie samo spojrzenie na te sprawy. Jeśli nie mają... cóż... raczej nie ma się co łudzić, że coś wyjdzie na dłuższą metę.
Pozdrawiam :)
Aha:) nikt nie powiedział, że będzie łatwo:)
OdpowiedzUsuńDo mnie przyszło z najmniej oczekiwanej strony, w najmniej właściwym momencie i przy minimalnej, a wręcz znikomej chęci na jakiekolwiek uczucia i ... już tak jesteśmy ponad 15 lat:) i wciąż jestem tą zakochaną wzajemnie szczęściarą z łomotem serca( a może to niewydolność??? muszę przemyśleć:DDD), i nie jestem połówką siebie, jestem sobą i kimś jednocześnie:D
Jak już kiedyś napisałaś:" będziesz wiedzieć":DDD
Sydoniu, to prawda, że nikt nie powiedział ;) Jak przychodzi, nawet gdy moment niewłaściwy, jeszcze trzeba chcieć i coś czuć...
OdpowiedzUsuńCzekolado, piszesz, że pragniesz niemożliwego - być i nie być .... wydaje mi się, że być i nie być to po prostu równowaga
OdpowiedzUsuńGałązko, LOVE i Jacek dobrze, jasno ujęli istotę tego być i nie być, co dla niektórych jest niemożliwe. Nie chodzi o równowagę, a o bycie, które jest jednocześnie nie byciem - dlaczego? Bo jest takie jak np. oddychanie (pomijając przypadki ektremalne, jak choroby) - oddychasz i nie czujesz, to jest naturalne, nie jest uciążliwe, jest jednocześnie niezwykłe i zwyczajne. Itd. Chodzi o konkretną postać tego bycia.
OdpowiedzUsuń