19 maja 2011

Jak się (nie) ubierać.

Rzadko oglądam cokolwiek w telewizji. W ogóle rzadko włączam owo urządzenie, które głównie pokrywa się kurzem. Czasem mi się jednak zdarza. Ostatnio, co włączyłam owo cudo techniki, to wciąż trafiałam na programy w stylu - w co się nie ubierać, jak się ubierać, jak dobrze wyglądać i inne takie. Powiem szczerze, że nawet gdyby mi zapłacono jakąś porządną sumkę z udział w czymś takim, podziękowałabym. W większości z takich programów trzeba się pozbyć swoich ubrań, które są brzydkie, niemodne, workowate i w ogóle jakoś nie pasują do nowego stylu.

Jak tak spojrzę na tę swoją garderobę, to w takim programie wywalono by mi jakieś 80%. Martensy i im podobne wylądować by musiały na śmietniku, wraz z bojówkami i całym mnóstwem innych ubrań. Za to ich miejsce zajęłyby jakieś pastelowe paskudztwa, w których moje cycki byłyby jeszcze bardziej widoczne niż są, buty, w których moje kolana błagałyby o litość, skrzypiąc i trzeszcząc, nie mówiąc już o tym, że po takim przewietrzeniu szafy, nie miałabym w czym chodzić w domu, w czym ćwiczyć, przesadzać kwiatków, jeździć na rowerze, chodzić po górach, pływać na łódkach, itd. Jednak najbardziej przerażałoby mnie to, co stałoby się z moimi włosami. Pewnie skończyłabym z jakimś blondem albo blondo-rudym. Gdybym takie coś chciała, to zostałabym przy naturalnym kolorze włosów albo po zmianie na rudy też bym przy tym rudym pozostała.

Jednak programy takie mają swoje zalety, bo pokazują, że każda kobieta jest ładna, tylko nie każda wie, jak to piękno pokazać, podkreślić. Poza tym udział w takim programie może zdziałać wiele dobrego dla tych osób, które mają kłopot z pewnością siebie, z dostrzeganiem zalet nie tylko we własnym wyglądzie, ale i w sobie.

Od wczesnego dzieciństwa spotykam czasem na swoim osiedlu dwie panie - siostry. Obie już dawno mają za sobą pierwszą i drugą młodość. Niewiele wiem o ich życiu prywatnym, ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że po jednym małżeństwie mają za sobą. Obie panie do szczupłych nie należą, są dość sporych rozmiarów, jednak ich pewność siebie wcale na tym nie cierpi. Makijaż mają taki dość karykaturalny bardziej niż podkreślający urodę, kolorystycznie w jakichś pomarańczach i czerwieniach. Jeśli chodzi o ubrania, to wdziewają na siebie wszelkie "worki", "obrusy", "serwety", "zasłony", "koce", "dywaniki" sprzed kominka i inne takie. Z pewnością chętnie przerobiono by je w którymś z popularnych programów na temat ubierania się. Jednak program taki na pewność siebie wcale by im się nie przydał, bo tej pewności i własnej wartości mają sporo.

W sezonie wiosenno-letnim podrywają wszystkich starszych panów i zawsze mają kilku adoratorów, którzy chodzą z nimi na spacery, rozmawiają, żartują. I wcale nie są to jacyś pijaczkowie, czy tacy, którzy oczu nie mają albo sami przypominają obszarpańców. Nie wiem, jak one to robią, ale przyciągają facetów. Myślę, że kluczową rolę w tym przyciąganiu odgrywa ich osobowość, poczucie humoru i radość, która z nich bije. Czasem widzę, jakie spojrzenia rzucają w ich kierunku ludzie, bywa, że słyszę, że niepochlebnie komentują ich wygląd, ale po nich zupełnie nie widać, aby się tym przejmowały. Są szczęśliwe z tym, jakie są, jak wyglądają i to po nich naprawdę widać. Może można by poprawić ich wygląd, fryzury, które od lat fryzjera nie widziały, ale czy one byłyby z tym szczęśliwe? Może tak, a może nie.

Tak sobie myślę, że gdybyśmy wszyscy nosili się wedle najnowszej mody, byli jak spod igły, to czy nie zaczęlibyśmy wyglądać tak, jakby nas powielono na ksero?

21 komentarzy:

  1. Xero styl jest fuj fuj fuj ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hadesie, a czemu jest fuj ;)?

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama to napisałaś.
    Wszyscy wyglądają jakby byli zdjęci z taśmy produkcyjnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. E, nie... tacy sami ludzie? Lepiej nie...
    Za telepatrzydłem tęsknię jedynie w soboty, gdy leci program z mojego dziecięstwa starszego - czyli jak w 7 dni zbudować dom marzeń :)
    Tylko... czy go jeszcze emitują?

    Kwestia ubioru jest ważna. Mówi się, że nie, a jednak. Chowanie się w za dużych ciuchach różni się od uwielbiania flanelowych koszul. Ale do własnego stylu też trzeba dorosnąć...
    (Jestem na etapie próbowania się z letnimi sukienkami i napiszę tak: kocham spodnie - po wieki).

    OdpowiedzUsuń
  5. Hadesie, prawda, że mądrze napisałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Granato, najlepiej sprawdzić w programie ;) W necie jest jakiś telewizyjny "rozkład jazdy" ;)

    Ubiór jest ważny. Za bieganie nago po ulicy można zostać zgarniętym przez policję ;) A tak serio, to różne sytuacje wymuszają na nas pewne ubiory. Spodnie to ja też lubię, zwłaszcza bojówki, bo mają dużo kieszeni, ale ładną sukienką też nie pogardzę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest :))) Sprawdziłam, ale to nie zmienia faktu, że dla mnie tv już nie istnieje :D
    Dla mnie sukienki są kwintesencją kobiecości, a do tej jeszcze niezupełnie dorosłam ;)
    Bojówkiiii są super, zwłaszcza takie w brązach i zieleniach :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Granato, mój tv pokrywa się kurzem ;)
    Jeśli chodzi o te sukienki, to jak się znajdzie odpowiednia sukienka, to zobaczysz, że znajdzie się następna i następna.

    Kiedyś mój kumpel Luke spytał mnie, gdzie ja dostałam takie fajne bojówki, bo mu się podobają. A ja mu na to, że w takim i takim sklepie z damską odzieżą ;) Są cudownie wygodne :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekolado, jeszcze nie znalazłem u Ciebie głupiego wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hadesie, to pewnie nie czytałeś jeszcze całego bloga ;) A w ogóle coś Ty taki oficjalny ;P?

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam zrobić długi wpis, ale chyba sobie odpuszczę i napiszę krótko - bojówki spalić, cycki pokazać;DDDDDDDD.........a tak serio to jak komu się podoba i wygodnie, ale warto spróbować kiecki, choćby po to żeby się dowiedzieć, że woli się bojówki:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ksero i nuda ;) już teraz wiele osób na siłę ubiera się tak, jak dyktuje jakieś czasopismo... ale widzisz... odnaleźć swój styl jest bardzo trudno... przynajmniej mnie ostatnio. Jestem niezdecydowana... nie wiem jak dobierać rzeczy, często wysilam się i i tak jestem niezadowolona... szukam siebie :)

    P.S. Czekoladko ;) z tymi butami damskimi to masz rację... niestety... ale jakoś nie wyobrażam sobie siebie w martensach... pozostały mi więc niepraktyczne buty kobiece... ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Do tych programów ludzie zgłaszają się sami. SAMI czują potrzebę zmian w swoim życiu, a jeśli tego właśnie chcą dlaczego by im tego zabronić? ;) Ja wbrew temu, że nie interesuję się modą i nie ubieram się modnie lubię je oglądać. Lubię uśmiechy pań 'po zmianie', lubię zaskoczone miny ich mężów, dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Choć prześmiewczo mawiam: "Twój dobry wygląd poprawia mój dobry wyglad", doskonale zdaję sobię sprawę, że nie szata zdobi człowieka:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Love, wiesz, co mówisz, bo jakby się bojówek nie lubiło, to jednak mało gdzie się nadają (np. na obóz, na grzyby, na nocną grę w lesie ;). Z tym wypróbowaniem kieceki to ja się zgodzę i podpisuję się pod tym wszystkimi rękami i nogami :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi, no właśnie, a nie wszystko każdemu pasuje.
    Ja miałam z tym okropny problem, jak chciałam zacząć wyglądać bardziej kobieco, a nie jak chłopczyca i też zupełnie nie wiedziałam, co i jak z tymi ubraniami, ale jedna dobra dusza, która ma o tym pojęcie, wzięła mnie w obroty ;)
    I właśnie dlatego są potrzebni ci wszyscy styliści, ci od kolorów - koloryści czy jakoś i inni tacy ludzie. Stąd też te wszystkie programy. Może warto czasem skorzystać?



    ps. Co do butów... Zeszłego roku byłam na ślubie koleżanki. Ślub zimą, mróz -16, kościół bez ogrzewania, ale że okazja taka a nie inna, kozaki bardziej pasowały. Zmarzłam jak cholera, całą drogę do B. nie rozgrzały mi się w aucie porządnie stopy, przyplątało się przeziębienie. Żałowałam, że porzuciłam na tę okazję moje porządne buty ;) Już wolę w mojej wielkiej torebce nosić pantofelki na zmianę niż tak paskudnie zmarznąć ;) Całe szczęście, że moje kalosze firmy H. nie dość, że funkcjonalne, to wyglądają tak dobrze, że i do sukienki pasują :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Patka, są też takie, w których wrabiają człowieka znajomi i rodzina ;)
    Te uśmiechy i ta radość są bezcenne. Okazuje się, że tak niewiele potrzeba, by poprawić czyjeś samopoczucie, samoocenę, pewność siebie, no i wygląd.
    Właśnie dobrze, że są takie możliwości. Bardzo dobrze :)

    Ja mam świadomość tego, co zawiera moja szafa i od czasu do czasu pozbywam się różnych paskudztw z niej, ale mam też świadomość tego, że pewne ubrania i buty są mi potrzebne, choćby na łódki czy do lasu ;), ale w miasto do ludzi się nie nadają.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ketiov, świetne zdanie. Chyba je sobie pożyczę ;) Tak tak, nie szata zdobi człowieka albo raczej nie tylko szata ;)

    OdpowiedzUsuń