25 września 2011

Coolturalnie i koszmar pierwszej randki.

Siedziałam dzisiaj z przyjaciółką w jednej z naszych ulubionych kawiarni. Miałyśmy iść tylko na film, ale właściwie nie mogłyśmy się nagadać. Dzięki niej udało mi się też spławić szybko pewnego pana z pierwszej randki. 

miejsce: gorzej być nie może
czas: 18 minut
facet: pokurcz i totalna masakra
Nie byłoby tak tragicznie, gdyby nie otwierał ust, choć z perspektywy czasu sądzę, że to i tak by mu nie pomogło, ponieważ chwilę wcześniej do mnie dzwonił, a przez telefon ma tak drażniący głos (dużo bardziej niż na żywo, może dlatego że w telefonie to tylko głos...?), że telefon musiałam aż od ucha odsunąć, aby jakoś to znieść i od razu się nie rozłączyć. W sumie spotkałam się bardziej z grzeczności, co by nie robić z gęby cholewy, ponieważ po tym telefonie czułam, że to będzie klapa. 

Jak już wspomniałam kilka notek wcześniej... jeśli drażni mnie głos (na żywo czy w telefonie to bez znaczenia), to nic z tego nie będzie. Poza tym to, że zgodziłam się umówić, nie znaczy, że jak podaję rękę na powitanie, można ją trzymać, głaskać i tak dalej. Poza tym facet tak się odstawił... a buty, które włożył powiedziały mi tylko tyle, że "NIEEEEE! Ratuj się kto może!"

Po 18 minutach, zadzwoniłam do przyjaciółki z prośbą, aby zamówiła mi kawę, bo za chwilę jestem. Kawa, pyszne ciasto z karmelem i dżemem z czarnej porzeczki... pychota. 

Wracałam do domu, słuchając Jeffa Buckleya i chciało mi się płakać. Jeff Buckley, syn muzyka Tima Buckleya, urodził się 17 listopada 1966 roku. Jego pierwsza płyta EP została wydana w grudniu 1993 roku. Zawiera nagrania z małej kawiarnii z East Village w Nowym Jorku, w której Jeff śpiewał, akompaniując sobie na gitarze elektrycznej. Zmarł tragicznie (utonął) 29 maja 1997 roku w Memphis.







to była pierwsza piosenka Jeffa z którą się zetknęłam
















to mogliby puścić na moim pogrzebie ale koniecznie w tej wersji, choć to cover
(w oryginale oczywiście Bob Dylan)

kolejny cover
(w oryginale Leonard Cohen)



zdjęcie pochodzi ze strony: http://smellslikealternative.blogspot.com


Pomyślałam sobie, że na mój Poznań moimi oczami mogłaby spojrzeć tylko jedna osoba. Mogłabym zabrać ją na spacer i właściwie nie musiałabym mówić nic. Wiedziałabym, że rozumie i że czuje to samo, co ja. 

Tylko że to niemożliwe. 

25 komentarzy:

  1. Co do głosu - to mam tak samo :))))))
    (A kiedy już taki Dobry Wyjątkowy Głos opowiada mi bajkę przez telefon - to mi się robi najcieplej na sercu, jak tylko można).
    Co do Jeffa - uwielbiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Granato, cieszę się, że trafiłam w gust :)))

    Z tym głosem jest tak, że najbardziej działa (pozytywnie lub negatywnie), gdy jest tylko głos.

    Gdy patrzyłam na oświetloną poznańską Farę, słyszałam muzykę, to sobie pomyślałam dokładnie to, co napisałam na końcu notki. Eh...

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdy ma taki moment, kiedy koniec Twojej notki pasuje idealnie...
    Mój Poznań to chyba podobna opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No im się znów nie u się ciut odsłoniła :DDD

    OdpowiedzUsuń
  5. o masz Ci babo placek (porzeczkowy) ;P
    zatem już wiem, że byś mnie nie polubiła za mój ropuchowaty głosik ;]
    o zgrozo...

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja się Państwu ładnie kłaniam :)))
    I... dobranocka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kimciu, ropuchowate to miał ten facet... ręce, bo lodowate były jak u ropuchy i z żabą mi się skojarzyły. Ughhh... okropna jestem ;)

    A poza tym, to Ty nie jesteś ta grupa, której mówię "goodbye" za nieodpowiedni głos ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrej nocy Granato. Kolorowych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Życzę wszystkim dobrej nocy, udanego poniedziałku i słonecznego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przyłączam się do grupy poznańskiej:))
    Jeff jest świetny! Że też nie odkryłem go wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Znamy te koszmary pierwszych randek, oj znamy...
    usciski Kochana!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ketiov, a ja Jeffa odkryłam, gdy zamieszkałam w Poznaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dominiko, wiesz, ja się zastanawiałam wczoraj z przyjaciółką, czy my zbyt wiele nie wymagamy, domagając się normalności, niedostawiania się nachalnie z dziobem i łapami na pierwszej randce i nieopowiadania historii całego życia wraz z historiami ciotków, pociotków i innych takich ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. cóż...
    urody, pluszowego głosu i ciepłych rąk nie kupimy na bazarze...

    a Jeffa też bardzo lubię czasami posłuchać
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Norbercie,
    tylko niekoniecznie musimy się z tymi rękami pchać do kogoś na dzień dobry... zamiast podawania ręki, muszę ją wyrywać, to coś co nie przeszkadzałoby (te zimne dłonie), zaczyna drażnić i niemiłe wrażenie nie tylko powstaje, ale szybko się potęguje.
    Zresztą sam wiesz, co w człowieku jest ważne, umiesz na ludzi patrzeć. Przecież nawet ktoś o gładkich rysach i aksamitnym głosie może powodować w nas uczucie drażnienia, odstręczać od siebie...
    A ciało w kontaktach międzyludzkich jest najlepszym doradcą, tylko trzeba nauczyć się go słuchać bez podszeptów lęków.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czekoladko... Obce mi jest uczucie odrzucenia na czyjś widok, czy z powody czyjegoś dotyku. Jedyne co w niektórych ludziach mnie zniesmacza i wzdryga to ich robaczywe dusze.

    Spokojnej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A nie masz tak, że, ze względu na to wnętrze właśnie, odrzuca Cię już sam dotyk, widok, a człowieka ledwie co poznałeś?

    Ja tak mam. Oprócz tego nachalność dotyku (i nie mam tu na myśli uścisków czy przytulenia tylko np. takie miętolenie człowieka jak gąbki albo papieru) powoduje u mnie drewnienie, zwiększa znacznie dystans i w konsekwencji powoduje ucieczkę.

    Aczkolwiek nie mówię, że ja ludziom szansy nie daję (byłoby to nie fair), jednak nie mogę się łudzić, że jeśli moje ciało samo mi sygnał wysyła, że coś jest nie ten, w środku coś mi się takiego robi, że nie mam ochoty na bliższe kontakty, to się nie ma co łudzić, że będzie przyjaźń czy miłość, bo nie będzie.

    Tobie też spokojnej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeffa Buckleya uwielbiam i Last Goodbye też była pierwszą...po obejrzeniu Vanilla Sky:)pzdr z Poznania.
    Uwielbiam spacer około 7 rano po budzącym się Poznaniu, zaliczam prawie codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zadumałem się nad tym Twoim sformułowaniem "z grzeczności". Sęk w tym, że ludzie "z grzeczności" robią różne rzeczy, których, gdyby nie byli aż tacy "grzeczni", pewnie by nie zrobili. Dla mnie to jest mało asertywne zachowanie. Skoro nie miałaś ochoty w ogóle iść na tę randkę i zrobiłaś to bardziej "z grzeczności", to moim zdaniem powinnaś od razu powiedzieć wprost, że nie jesteś zainteresowana tym spotkaniem. Szczerze i rzecz jasna, kulturalnie. Facet by to jakoś przełknął, a Ty nie miałabyś później "porandkowego kaca".
    Moim zdaniem ludzie w ogóle są zbyt mało asertywni, co może być potem przyczyną różnych problemów, które w ogóle nie miałyby miejsca, gdyby byli bardziej asertywni.
    Zgadzasz się ze mną?

    Co do Jeffa Buckley'a... wiem, że przepadasz za tym muzykiem, bo już nieraz o tym wspominałaś... wspomniałaś też o ojcu Jeffa, który także był muzykiem...
    Może więc dopowiem, że ojciec Jeffa, Tim Buckley także był świetnym wokalistą /a wiele Pań twierdzi, że także równie przystojnym facetem jak Jeff ;)/ - vide link poniżej.
    Tim także odszedł młodo na tamten świat, bo w 1975 roku, gdy miał 28 lat /zmarł z przedawkowania narkotyków, gdy był po pijanemu/, a więc można powiedzieć w tym wypadku, że Jeff tylko kontynuował tragiczną rodzinną serię.
    A poniżej piękny utwór w wykonaniu Tima - "Song to the Siren", który to utwór w jednym z poprzednich postów zapodałem w równie pięknym wykonaniu This Mortal Coil.
    http://youtu.be/2pxvXI1i9cw
    Pozdrawiam i dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Smurffie, wiesz... ochotę totalnie straciłam przez ten telefon 5 min. przed i dlatego poszłam, choć miałam ochotę uciec. Wolałam pójść, porozmawiać chwilę i kulturalnie się rozejść.

    Co do Tima i Jeffa... Urodowo to mi Jeff bardziej do gustu przypada, ale muzycznie słucham obu (co widać z boku w muzycznej linkowni). A tę piosenkę też bardzo lubię, a This Mortal Coil również :)
    Pozdrawiam ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Iza, też lubiłam spacerować po budzącym się Poznaniu, bardziej nawet niż po tym zasypiającym czy sennym :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czekolado, no tez wlasnie, tez sie zastanawialam nad tymi wymaganiami, czy oby nie za wielkie. Ale niestety prawda jest taka, ze męzczyzni dzisiaj....szkoda słow:/ Zeszli na psy, nie uwlaczając psom, oczywiscie.
    Nie maja zasad,wartosci, nic im się nie chce-zachować się odpowiednio itp.no ksiązke mozna by o tym napisać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dominiko, bo może w dzisiejszych czasach normalność to zbyt wiele i ze świecą szukać takiego.

    OdpowiedzUsuń