21 lutego 2012

Bezimienna.

W ciasnocie ciała męczy się udręczona dusza. Dusza, która sobą nie może być tak, gdzie by tego chciała, gdzie sobą się być powinno. Umęczona dusza, umęczona ukrywaniem prawdy o sobie. Dusza, która ma dość roli błazna. Dusza, która woli upaść, spalić, zniszczyć... siebie. Dusza, która woli ze wszystkiego zrezygnować, żeby się nie udusić w tym ciele, bo żyć musi. Ta dusza sama nie pozbawi się ciała, bo ona go sobie nie dała, aby mieć do tego prawo. Dusza cierpiąca cierpieniem i smutkiem w oczach widocznych, i tam tylko jak w wielkich oknach widać, co naprawdę czuje, bo wszystko skrywa przez błazeńską maską potwora.

Dziwnie życie się plecie, że czasem znacznie więcej zaufania można mieć do kogoś, kto zachowywał się jak wróg, miał krzywdzące zapędy, a momentami jest bliższy niż ci, którzy bliscy być powinni, a są już nimi tylko z nazwy. Palą się mosty, a dusza patrzy jak płoną i wie, że już nie ma odwrotu. Woli sie rzucić w przepaść i uciec jak tchórz, bo walczyć z wiatrakami nie ma siły. Don Kichot'owi nigdy nie dorówna. Siostry skąpstwo i pazerność, zagłuszyły swoją siostrę, która już dawno zapomniała jak miała na imię. Bezimienna siostra przypomniała sobie jak było kiedyś.

Były sobie trzy dusze, trzy siostry. Dwie zabiegały o rzeczy świata doczesnego, o te, które są materialne, trzecia zabiegała o wszystko co niematerialne i pomagała. Siostry mówiły jej, że powinna zwracać bardziej uwagę na materialną stronę życia, a im one częściej jej o tym przypominały, same bardziej przechylając się w jej stronę, tym bardziej ona się od niej oddalała i rezygnowała. Siostry nosiły wówczas jeszcze inne imiona. Była Oszczędność zwana czasem Troską, była Zaradność zwana czasem Dobrocią, i była Miłość zwana Miłosierdzie. Jednak Miłosierdzie po pownym czasie zmieniła imię na Litość, później stała się Żalem, następnie bliska stania się Złością zwaną Nienawiścią została Bezimienną. Oszczędność stała się Skąpstwem, potem tylko uzupełniła się o przydomek Łapczywa, a Zaradność stała się Pazernością zwaną czasem Zazdrością.

Zanim jednak Bezimienna się nią stała, Skąpstwo i Pazerność włożyły maski, gdy Miłosierdzie stała się Żalem. I tak Skąpstwo ubrało się w fatałaszki uszyte z szat Mędrca, Dobra, Doświadczenia, Odpowiedzialności, dodając do nich falbanki ze swoich starych sukienek Troski. Pazerność przywdziała suknie Cierpliwości, Zainteresowania, Opiekuńczości, doczepiając do nich swoje stare wstążki Dobroci. Obie podzieliły między siebie szaty Miłości. Żal widziała, co się stało i czuła, że z nią się dzieje jeszcze gorzej niż z nimi. Widziała fałsz, obłudę, ale prosiła siostry o pomoc. Obie ją oszukały. Skąpstwo powiedziała, że skoro jej da, sama mieć nie będzie, choć stać ją byłoby na pałac. Starała się gromadzić jak najwięcej, nie dzieląc się, ale też nie korzystając z tego, bo jeszcze by ktoś zobaczył, że ona ma. Dumna była ze swojej oszczędności. Pazerność z kolei zagarniała wszystko, co mogła, podstępem wyrywała, nawet tym, którzy mało mieli, a z innymi się dzielili. Kłamstwem nie pogardziła, aby mieć więcej. Narzekała na swój ciężki los, byle tylko ugrać jak najwięcej i żyć jak królowa, aby wszyscy ją podziwiali i jej zazdrościli. Była sprytna, robiła to tak, aby nikt się nie domyślił, skąd tyle ma. A Miłość, wtedy już zwana Żalem, oddawała to, co miała, dzieliła się, nawet jeśli to oznaczało chodzenie piechotą w dziurawych butach. Nigdy nie narzekała, że ma za mało.

Pewnego dnia trzy siostry znów się spotkały. Skąpstwo miało bardzo dużo, Pazerność mniej, ale też nieźle się jej powodziło, a Żal nie miała zbyt wiele, a większość tego co było materialne wartościowe dostała. Do podziału na trzy siostry była pewna suma. Gdy siostry rozmawiały o niej przy ludziach, wszystko miało być po równo, gdy jednak zostały same, Żal dowiedziała się, że nie powinna dostać nic. Wtedy żal poczuła jak rośnie w niej złość. Skąpstwo nie była zadowolona z małej sumy, która jej przypadła, Pazerność, jak się okazało, musiała oddać komuś pieniądze i nie dostała nic, a Żal o należną jej część musiała się wykłócać, bo Skąpstwo chciała mieć pieniądze na swoim kącie, żeby rosły jej odsetki. Żal w końcu dostała to, co jej przypadło w udziale, ale tylko dlatego, żeby ludzie nie gadali. Odsetek na oczy nie zobaczyła i wcale się nie dopominała.

Traf chciał, że krótko potem Żal miała dostać coś, czego się nie spodziewała - pieniądze, bo komuś kiedyś pomagała. Skąpstwo było złe, że to Żal ma dostać, a nie ona, bo przecież ona raz też pomogła. Pazerność stwierdziła, że Żal wymusiła tę sumę, bo nikt normalny by jej nie dał. Żal miała już dość, wybuchnęła, pozwoliła ujść furii, która w niej urosła. Niszczyła, paliła, dewastowała, wyklinała, krzyczała, wyrzucała z siebie wszystek ból i żal... I niewiele brakowało, aby stała się Nienawiścią. Zostawiła po sobie złe wrażenie, część sumy jej zabrano, a resztę oddała, oddała też wszystko, co było materialnie cenne, a co kiedykolwiek dostała i odeszła. Stała się Bezimienną, z miłości, która w niej była i którą była, i dlatego że znieść nie mogła, że stała się kimś tak okropnym. Odeszła, bo nie chciała, aby kiedykolwiek powtórzyła się ta krzywda, by zrodziła się w niej furia, którą cisnęła w winnych i niewinnych, i w tych, których tak bardzo kochała. Bezimienna spaliła mosty, żeby już więcej nie móc wrócić na drugą stronę i bezimienną została, aby o niej zapomniano.

10 komentarzy:

  1. Chyba strzelę focha, bo nie zaakceptowałaś mojego komentarza do poprzedniego posta. Czyżby tak nie na temat, albo tak sie nie podobał? Buuu...
    Ten tekst wyżej dobitnie obrazuje jak z Anioła zrobić Jędzę. I nie zawsze da się spalić te mosty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaakceptowałam ;) No jakże bym miała tego nie zrobić ;)
      Niestety, z Anioła też można zrobić Jędzę, jeśli się bardzo postarać. A takich historii jak ta powyżej to znam kilka z życia i wcale nie muszę daleko szukać. Przykre.

      Usuń
  2. smutno... współczuję Bezimiennej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety to co opisujesz jest bardzo życiowe... niestety...
    Nie oczekiwać niczego od innych... zmniejsza szanse zawodu... :) szkoda, że to takie trudne.


    P.S. ;) bywa różnie... to pewne... ale dobrze napisałaś... czasem nie znamy swoich rodziców... a może takie poznanie ich pomogłoby w relacjach? :) W zrozumieniu. Miewają swoje powody do pewnych zachowań, które nam nie odpowiadają... ale my ich nie znamy i często poznajemy za późno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Mi, to jest właśnie takie życiowe, trudne, ale bez takich doświadczeń człowiek niewiele by się nauczył.

      ps. o tak tak, tylko jedna i druga strona muszą chcieć się wzajemnie poznać, pracować nad więzią, relacją :)

      Usuń
  4. Bajka pięknie napisana, szkoda, ze smutny koniec...zyciowy, niebajkowy zupelnie:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I takie właśnie jest życie, często z bajki ma niewiele. Myślałam, aby napisać ciąg dalszy, tylko wciąż się zastanawiam nad tym jak :)

      Usuń