11 kwietnia 2012

...

Będzie marudnie, wulgarnie, dosadnie. Osobom o słabych nerwach czytać nie radzę. Jestem wkurwiona. Już nawet nie wściekła. Wścieklizna była wczoraj. Złość w poniedziałek. W niedzielę, sobotę i piątek zaledwie rosnąca irytacja. Powód? Moja rodzina i jej postępowanie, zachowanie plus moja bezradność. Do szału doprowadza mnie takie pierdolenie na temat ojca, na mój temat, a i tak z tego potem gówno wynika albo w ogóle robi się bagno czy jakieś szambo. Ojciec dzisiaj skomentował ostatnie dni w taki sposób: "Dla mnie i dla Ciebie najlepiej by było, gdybym jak najszybciej umarł." Rozumiem aż za dobrze, co przez to chciał powiedzieć i cholernie to boli.

Samotność. Są jej różne rodzaje. Ojciec czuje się samotny ze swoją chorobą, bólami, cierpieniem i choć ja staram się mu ulżyć, nigdy go nie zrozumiem, choć nie wiem, jak bardzo bym się starała. Mogę tylko być przy nim. I jest też moja samotność. Samotność z bezradnością, z troską o niego, samotność z problemami i niezrozumieniem. Jego samotność i moja samotność. Jesteśmy sami choć razem i wspólnie usiłujemy zwalczać naszą samotność.

Tak bardzo nie chciałam, aby się sprawdzały moje słowa, że gdy powiedziałabym, że pierdolę to wszystko, zawinęłabym tyłek i zajęłabym się tylko sobą, to ojciec byłby zdany sam na siebie, a w tej chwili, to trochę tak, jakbym wydała na niego wyrok śmierci.

Jestem tak cholernie bezradna. Ściska mi się serce i wszystko wewnątrz, jak widzę i słyszę, jak ojciec cierpi z bólu. A ja mu nie mogę pomóc.

Snu jego pilnuję. Lękam się sama. I nie wiem już o co prosić, czy o siły i dobre samopoczucie, czy o śmierć, a o brak cierpienia nie śmiem już prosić.

12 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy Ci to ulży i pomoże, ale przytulam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Granato staram się, walczę, złapałam oddech, wiosna pachnie i jest lżej.

      Usuń
  3. To smutne wszystko bardzo. Trzymaj się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Iza, ale dzięki Wam jakoś mam siłę do przodu pchać ten cały życiowy wózek.

      Usuń
  4. Człowiek w przypływie bólu mówi różne rzeczy, a widząc pewnie jak sama cierpisz z jego powodu to wygaduje takie bzdury myśląc,a raczej nie rozumiem co myśląc. Mnie bardzo wkurza jak moi rodzice czasem walną takim tekstem, a mnie serce przyspiesza. Najważniejsze, że jesteście razem. Nie będę Cię pocieszać, bo słowa nic nie dadzą, mogę tylko tyle, że pomodlę się o zdrowie Twojego Taty i o Ciebie. Bądź silna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi, masz rację. Wiesz, czasem człowiek ma tak serdecznie dość, a gdy ma kłopot z podstawowymi czynnościami, to ja się nie dziwię, że ma już dość. A jak to ujęła dzisiaj jedna pani, która również poważnie choruje - zrobienie 4 schabowych to dla chorego jak wejście na Mount Everest.
      Dziękuję. Dziękuję.

      Usuń
  5. nie wiem co napisać...rozumiem co czujesz i wiem, że żadne słowa tego nie zmienią..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sydoniu, sama obecność, myśl, pamięć pomagają i dodają siły, wiary, budzą drżącą nadzieję, że może jeszcze ten kryzys się pokona.

      Usuń
  6. Ehh bo najbardziej się cierpi gdy widzmy cierpienie bliskiej osoby i nie możemy nic zrobić... Boli cholernie Trzymaj się Czekoladko...

    ....

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. masz rację i tak właśnie jest. Bezsilność i bezradność. To trudne i niestety prędzej czy później raczej wszystkich czeka, a recepty na to nie ma żadnej.
      Dziękuję.

      Usuń