17 lutego 2013

Chcę zasnąć.

Chcę zasnąć tak na dwa lata.
Przespać. 
Obudzić się.
Żeby świat się zmienił.
Oby nie na gorsze.
Myślałam, że gorzej być nie może.
Jednak może.
Zawsze wpierdzielę się w jakieś gówno.
Taki talent do komplikacji życia samej sobie.
"Może powinna pani pójść na terapię?"
"Dziękuję, ale nie zamierzam tam wracać."
"Pani jest za dobra."
"Nikt nie jest.
Nie można być zbyt dobrym."

Rozmowa.
Wiele słów.
Środek nocy.
Strach.
Rozbicie.
Ściana.
Pył spomiędzy cegieł.
Gruz.
Kieszenie pełne smoły.
Lepkie dłonie.
Kłamstwo.

Gdyby tak wypluć własne wnętrzności.
Wyciąć sobie układ nerwowy. 

Brzydzę się sama sobą.
Mówią, że bez powodu.

Brak celu.
Brak sensu.
Bez jutra.

Czy można wyrzygać własną duszę?

6 komentarzy:

  1. Oj Czekoladko. Czy nas musi tak razem dopadać?
    Też mi sie życie pokomplikowało. Pomimo całej pielęgnacji życie pisze inny scenariusz, niż sobie wyobrażałam i obudziłam się z ręką w nocniku. a teraz spać nie mogę. Już trzecia noc tłukę się w wyrku jak Marek po piekle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ah pewnie tak samo wychodzi.
      W życiu pewne jest tylko jedno - wszyscy kiedyś umrzemy ;) Reszta to ciągła niepewność.

      U mnie to tylko coraz ciemniejsze cienie pod oczami i coraz bledsza skóra.

      Mam jednak nadzieję, że wszystko Ci się poukłada, że się na dobre odmieni. Uściskuję ciepło bardzo i mocno trzymam kciuki, aby dobrze było :)

      Usuń
  2. miast wyrzygiwać cześć siebie lepiej jest skopać komuś tyłek
    szwagier Czesio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szwagier, no masz rację :) Ale obawiam się, że gdybym Twoją radę wcieliła w życie, to nie byłoby co zbierać, za to by mi ulżyło ;)

      Usuń
  3. pewnie można ją "zwrócić", ale czy to ją naprawi. Może spróbuj wyabstrahować swoją duszę, spojrzeć na nią zupełnie z boku, usmiech jej posłać przez łzy. Spróbuj spojrzec na siebie jak na zupełnie obcą osobę...jakbys jej wtedy pomogła? Może byś zwyczajnie zaakceptowała z tym całym ciężarem.
    czasem pogodzenie z tym jak jest (nawet jeśli strasznie beznadziejnie)stanowi jakiś prześwit i uchyla okno na inną pesrspektywę

    przepraszam że psychologizuje, ale chciałabym jakoś pomóc i te słowa tak do mnie przyszły , skądś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Niby akceptacja jest. Tylko z drugiej strony kompletnie nie potrafię zrozumieć tego, co się wydarzyło - dziwne i sprzeczne samo w sobie. Mdli mnie jak o tym w ogóle nawet myślę.

      Tak, masz rację. Muszę tak właśnie na siebie spojrzeć. Dziękuję :)

      Usuń