Ostatnio jakoś tak się zdarzyło, że regularnie wiele rozmów, w których uczestniczę schodzi na tematy seksu. Odbyłam nawet kilka takich, w których młodsze ode mnie osoby zadawały mi tysiące pytań na temat tej sfery życia. Starałam się im odpowiedzieć jak najpełniej i najrzetelniej. Nie żebym była jakąś wyrocznią w tej sferze czy coś, po prostu tak jakoś dyskusje się potoczyły. Spowodowały one jednak, że zaczęłam się głębiej nad tym wszystkim zastanawiać i dotarło do mnie, że młodzi ludzie, a zwłaszcza nastolatki nie mają pojęcia o erotyce. Co z tego, że oglądają setki pornosów, skoro rzeczywistość w nich przedstawiona mocno odbiega od tego, jak naprawdę wygląda seks wielu ludzi.
Nie wiem jak Wy, ale we mnie pornografia wzbudza po prostu niesmak. Udawanie, udawanie, jeszcze raz udawanie. Przesada. Zero erotyki tylko wygibasy, które bardziej przypominają ćwiczenia fizyczne albo znęcanie się niż zbliżenie dwojga ludzi. I proszę mi nie wspominać o tzw. filmach dla kobiet, bo nijak się one mają do realnego seksu.
Seksualność przenika wszystko. Nawet sera pleśniowego i szamponu nie potrafią zareklamować bez seksu w tle. Seks krzyczy zewsząd. Młodzi ludzie, ale nie tylko oni, dorośli też, czują się przymuszeni do uprawiania seksu, bo jak tego nie robią to co? Są gorsi?
Przerażają mnie ogłoszenia o poszukiwaniach sponsora i w zamian za przysłowiowy dach nad głową i kromę chleba, jakaś dziewczyna zachowuje się jak prostytutka. A sprzedaż dziewictwa? To jest dopiero szokujące i przerażające. Czy to jest jakieś uwłaczające być dziewicą? A może to doskonały sposób na zarobienie na szmatki i mazidła?
Niby tyle się mówi o seksie i niby każdy wie, z czym to się je, ale czy aby na pewno? Młodzi ludzie myślący, że za pierwszym razem się nie zajdzie, nie mający pojęcia jajeczkach i plemnikach, mężczyźni myślący tylko o rozładowaniu napięcia jak najszybciej i kobiety wymawiające się wciąż bólem głowy i okresem... Tjaaaa.
Trzeba dobrze wypaść, pokazać, że człowiek się zna, że próbował tego i owego. No jak można nie wiedzieć, jak można się wstydzić. Orgazm jest konieczny, najważniejszy, a bliskość? Co to jest, czy ktoś jeszcze pamięta?
Trzecia randka to seks na mus, bo jak nie to co? Pewnie druga osoba ucieknie. Faceci przerzucający kobietę w łóżku jak worek kartofli, którzy myślą, że jak dotkną na kilka sekund łechtaczki to kobieta pod niebem będzie latać albo spieszący się niczym TGV, aby w kilkadziesiąt sekund rozładować swoje napięcie. Kobiety bojące się własnych pragnień, zamknięte, zimne albo wręcz przeciwnie, rozwierające nogi na lewo i prawo, każdemu pozwalające obmacywać się i nurkować w swój dekolt. Czy to jest seks? Czy to jest bliskość?
Zawsze mi się wydawało, że trzeba chociaż tę drugą osobę trochę lubić, poznać, a już najlepiej kochać, aby doszło do zbliżenia. Aby seks był udany, aby był wyrazem uczuć, trzeba czasu, poznania, zaufania, bliskości, stopniowego odkrywania ciała i jego czułych punktów. Co z pocałunkami, z uwodzeniem, zmysłowością? Czyżby aż tylu ludzi o tym zapomniało?
Warto poczytać sobie trochę na temat tantry, kamasutry albo zajrzeć do ksiąg arabskich myślicieli. Nie spieszyć się, dać sobie czas.
Nie powinniśmy się spieszyć, bo możemy się znaleźć w nieprzyjemnej sytuacji. Seks na dzień dobry, a na drugi dzień niesmak i zero znaku życia od partnera z łóżka. A nawet jeśli aż tak daleko nie zajdzie, sam dotyk może okazać się nieprzyjemny, jak i pocałunki. Czasem po takich sytuacjach ciało może reagować tak, jak na stres, jakby było chore, może nawet boleć. A miało być przyjemnie, przynajmniej w teorii.
Wolę, aby ktoś nazwał mnie lodowatą, pruderyjną czy wręcz niedotykalską niż miałabym czuć niesmak, mieć kaca moralnego czy chorować. Słucham swojego ciała, swojej intuicji, ponieważ działają w zgodzie z całą mną. Przyjemność sprawia mi to, co świadomie współtworzę, co jest dla mnie miłe, na co mam ochotę.
Seks to najintymniejsza forma spotkania i bliskości dwojga ludzi. Czy warto z byle kim, byle jak, byle gdzie, byle szybko i na siłę?
Nie wiem jak Wy, ale we mnie pornografia wzbudza po prostu niesmak. Udawanie, udawanie, jeszcze raz udawanie. Przesada. Zero erotyki tylko wygibasy, które bardziej przypominają ćwiczenia fizyczne albo znęcanie się niż zbliżenie dwojga ludzi. I proszę mi nie wspominać o tzw. filmach dla kobiet, bo nijak się one mają do realnego seksu.
Seksualność przenika wszystko. Nawet sera pleśniowego i szamponu nie potrafią zareklamować bez seksu w tle. Seks krzyczy zewsząd. Młodzi ludzie, ale nie tylko oni, dorośli też, czują się przymuszeni do uprawiania seksu, bo jak tego nie robią to co? Są gorsi?
Przerażają mnie ogłoszenia o poszukiwaniach sponsora i w zamian za przysłowiowy dach nad głową i kromę chleba, jakaś dziewczyna zachowuje się jak prostytutka. A sprzedaż dziewictwa? To jest dopiero szokujące i przerażające. Czy to jest jakieś uwłaczające być dziewicą? A może to doskonały sposób na zarobienie na szmatki i mazidła?
Niby tyle się mówi o seksie i niby każdy wie, z czym to się je, ale czy aby na pewno? Młodzi ludzie myślący, że za pierwszym razem się nie zajdzie, nie mający pojęcia jajeczkach i plemnikach, mężczyźni myślący tylko o rozładowaniu napięcia jak najszybciej i kobiety wymawiające się wciąż bólem głowy i okresem... Tjaaaa.
Trzeba dobrze wypaść, pokazać, że człowiek się zna, że próbował tego i owego. No jak można nie wiedzieć, jak można się wstydzić. Orgazm jest konieczny, najważniejszy, a bliskość? Co to jest, czy ktoś jeszcze pamięta?
Trzecia randka to seks na mus, bo jak nie to co? Pewnie druga osoba ucieknie. Faceci przerzucający kobietę w łóżku jak worek kartofli, którzy myślą, że jak dotkną na kilka sekund łechtaczki to kobieta pod niebem będzie latać albo spieszący się niczym TGV, aby w kilkadziesiąt sekund rozładować swoje napięcie. Kobiety bojące się własnych pragnień, zamknięte, zimne albo wręcz przeciwnie, rozwierające nogi na lewo i prawo, każdemu pozwalające obmacywać się i nurkować w swój dekolt. Czy to jest seks? Czy to jest bliskość?
Zawsze mi się wydawało, że trzeba chociaż tę drugą osobę trochę lubić, poznać, a już najlepiej kochać, aby doszło do zbliżenia. Aby seks był udany, aby był wyrazem uczuć, trzeba czasu, poznania, zaufania, bliskości, stopniowego odkrywania ciała i jego czułych punktów. Co z pocałunkami, z uwodzeniem, zmysłowością? Czyżby aż tylu ludzi o tym zapomniało?
Warto poczytać sobie trochę na temat tantry, kamasutry albo zajrzeć do ksiąg arabskich myślicieli. Nie spieszyć się, dać sobie czas.
Nie powinniśmy się spieszyć, bo możemy się znaleźć w nieprzyjemnej sytuacji. Seks na dzień dobry, a na drugi dzień niesmak i zero znaku życia od partnera z łóżka. A nawet jeśli aż tak daleko nie zajdzie, sam dotyk może okazać się nieprzyjemny, jak i pocałunki. Czasem po takich sytuacjach ciało może reagować tak, jak na stres, jakby było chore, może nawet boleć. A miało być przyjemnie, przynajmniej w teorii.
Wolę, aby ktoś nazwał mnie lodowatą, pruderyjną czy wręcz niedotykalską niż miałabym czuć niesmak, mieć kaca moralnego czy chorować. Słucham swojego ciała, swojej intuicji, ponieważ działają w zgodzie z całą mną. Przyjemność sprawia mi to, co świadomie współtworzę, co jest dla mnie miłe, na co mam ochotę.
Seks to najintymniejsza forma spotkania i bliskości dwojga ludzi. Czy warto z byle kim, byle jak, byle gdzie, byle szybko i na siłę?
witaj czekoladko :))) oj tak ,masz racje ,jak wielu mlodych ludzi podchodzi do seksu lekkomyslnie ,nie rozumieja ze"podstawa"do zblizenia jest uczucie i wzajemny szacunek ,dla mnie taki zwykly i szybki seks byle gdzie i z byle kim ,to utrata szacunku do samej siebie ,trzeba znac swoja wartosc ,jakze jest teraz "modne" ze pietnastolatka ,ktora juz nie jest dziewica nie jest nic warta ,jedna wilelka bzdura !!!!! w dzisiejszych czasach seks jest "wszedzie" ,nie powinno tak byc ,tak jak napislas "seks to najintymniejsza forma spotkania i bliskosci dwojga ludzi" !!! pozdrawiam i zycze milego dnia :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Lapaz :) I właśnie o tym ludzie powinni pamiętać i docenić tę formę kontaktu, a nie traktować to wyłącznie jako coś, co robią wszyscy, sposób na rozładowanie napięcia czy nudny obowiązek małżeński. Pozdrawiam ciepło i życzę dobrego weekendu :)
OdpowiedzUsuńJa miałam takiego przełożonego, któremu wszystko kojarzyło się z seksem. Każdą najniewinniejszą myśl potrafił tak zmodyfikować, że aż było to po prostu niesmaczne. Erotoman gawędziarz, psia krew. Unikałam go jak ognia, bo za stara jestem, aby być zakłopotaną (może mu o to właśnie chodziło) a było mi głupio za niego. Czasem na końcu języka miałam jakąś celną ripostę, żeby mu w pięty weszło, lecz uznałam, że nie warto, niech mu się dalej wydaje, że jest bardzo dowcipny. Na szczęście już nie muszę tolerować tego człowieka.
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu :) No to ja mam kilku znajomych, którym wszystko się kojarzy i wypowiedzi w ten sposób modyfikują, aby się kojarzyły. Mnie to zupełnie nie rusza, bo oni sami sobie opinię wystawiają. Może takich ludzi nakręca wprawianie innych, zwłaszcza kobiet, w zakłopotanie?
OdpowiedzUsuńSeks jest elementem naszego życia - i to bardzo ważnym elementem. Lekceważenie tego faktu źle wróży parze nawet najbardziej zakochanych w sobie ludzi...
OdpowiedzUsuńPytanie brzmi: czym jest seks?
Wbrew pozorom odpowiedź nie jest prosta!
Mamy różne potrzeby, zatem seks różnych ludzi też jest różny. Są pary idące do łóżka po kwadransie rozmowy - potem szczęśliwe do końca życia, i są pary, które długo z tym czekają, bo chcą się poznać. One też bywają szczęśliwe do końca życia...
Nie ma jednej dobrej odpowiedzi, jak powinno traktować się sprawy seksu.
Jedno jest pewne: to (po)ważny temat w życiu każdego człowieka:)
i tylko tak należy go traktować...
Pytanie o to czym jest seks... tak, odpowiedź jest naprawdę trudna i nie ma jednej jednoznacznej. Zgadzam się z tym, że jedni idą nawet po 15 minutach do łóżka a inni dużo później i mogą być szczęśliwi pod warunkiem że to tempo odpowiada obu stronom. Mówię, nie spieszyć się, tylko tylko że każdy ma własną definicję pośpiechu :)
OdpowiedzUsuńMasz sporo racji z tym "niespieszeniem się".
OdpowiedzUsuńChoć nie do końca...
Czasami można stracić coś pięknego w życiu, tylko dlatego, że...przeszło obok niezauważone!
No cóż - ja wierzę w siłę intuicji. Jeśli ona mi mówi TERAZ, to ja wiem, że to musi być teraz.
Jeśli mówi mi NIE, to ja nie robię niczego tylko dlatego, że ktoś inny tego bardzo chce.
Może właśnie w sprawach seksu należy uśpić rozum, a obudzić szósty zmysł?
Nawet trzeba madame i to jest właśnie to słuchanie własnego ciała, o którym napisałam. Przecież jeśli drugi człowiek dotyka choć dłoni, to albo ciało mówi, że chce więcej albo wprost przeciwnie, podpowiada, że nie ma ochoty, że dotyk nie jest przyjemny. Wiesz, ja mam w sobie taki dziwny hamulec, zwalnia mnie czasem do ślimaczego tempa albo nie wiadomo skąd przyspiesza jak TGV ;)
OdpowiedzUsuńhahahaha...
OdpowiedzUsuńJa chyba też mam ten hamulec:)
Ufam sama sobie, bo wiem, że nie mogę się mylić;)
Czas jest dobrym doradcą!
nawet jeśli błyskawicznie mija....
o to to właśnie :) dokładnie!
OdpowiedzUsuńNo dobrze, to ja wrzucę coś poważniejszego, może trochę poezji i uciekam, bo mam jutro ciężki długi dzień, a dziś już padam powoli...
OdpowiedzUsuń