5 listopada 2009

Emocje.

W jakichś 80% składam się z emocji i dość emocjonalnie odbieram rzeczywistość, może również przez posiadany poziom wrażliwości. Jednakże nie zawsze wszystko, co czuję, ujawniam. Wiele z emocji chowam w środku, duszę w sobie. Zwykle bywam dość powściągliwa dla ludzi, niektórzy twierdzą, że wręcz chłodna. Dopiero przy bliższym poznaniu, kiedy czuję się pewniej, bezpieczniej, buduje się bliższa i głębsza relacja, pozwalam sobie na okazywanie emocji. Nie należę do wylewnych słownie osób jeśli chodzi o uczucia i emocje, raczej okazuję to gestami, choć oczywiście również mówię o tym.

Jeśli już okazuję emocje, robię to spontanicznie. Ktoś kiedyś stwierdził, że jestem teatralna i z pewnością robię to na pokaz, skoro aż tak bardzo się cieszę, czy pozwalam sobie na łzy, które inni widzą. Sprawiło mi to przykrość, ponieważ emocje były szczere i bardzo dla mnie naturalne, jak i moja spontaniczność. Od tamtego czasu staram się pilnować, chować w siebie. Dla tej osoby moje emocje wydały się śmieszne.

Ludzie różnie reagują na emocje. Jedni się ich boją, inni się z nich śmieją, a inni je pokazują, a jeszcze inni ukrywają je w sobie. Powody takie stanu rzeczy są różne. Najczęściej nie okazujemy emocji, aby nie zostać skrzywdzeni, aby nie wydać się śmiesznymi. Mężczyźni często uważają pokazywanie emocji za niemęskie. Zresztą, czy nie jest tak, że wpaja im się, że powinni być twardzi, nie płakać, nie ulegać emocjom? A czy nie uczy się dziewcząt tego, że powinny być wrażliwe, mieć emocjonalne podejście, a później wytyka im się łzy, to że biorą wiele rzeczy do siebie? Nie tak jest?

Oczywiście są ludzie, którzy wykorzystują emocje, aby osiągnąć jakiś cel. Potrafią nawet zrobić spektakl, zalać się łzami na zawołanie, aby wymusić to, co chcą. Wiele osobom zdarza się grać na emocjach, na uczuciach innych ludzi, wykorzystywać je, wykorzystywać ludzką wrażliwość. Dla mnie takie postępowanie jest nieludzkie i bardzo egoistyczne.

Emocje nie są złe. Nie jest czymś złym ich okazywanie. Oczywiście każdy z nas z inną intensywnością je okazuje. Niektórych może przytłaczać duża intensywność wypływających emocji, dotyczy to zarówno złości, smutku czy radości, właściwie wszystkich emocji. Z kolei emocje innych ludzi są o tak słabej intensywności dla otoczenia, choć oni mogą je głęboko i silnie przeżywać, że ludzie mogą ich nie dostrzegać, myśląc, że dana osoba wcale nie okazuje uczuć i jest niczym lodowiec.

Okazujemy emocje na swój sposób, z sobie tylko właściwą intensywnością. Jeśli nasze emocje nie krzywdzą nikogo, nie są przykre dla kogoś, to po co zmuszać ludzi do zaprzestania ich okazywania czy do tonowania intensywności?

Mam coś takiego, że czasem nie potrafię się powstrzymać od emocji, zmniejszyć ich intensywności.

Emocje, które wypływają z nas pod wpływem różnych sytuacji, są ważną częścią nas i naszego życia. Dobrze jest je uzewnętrznić. To nic złego, jeśli mówimy bliskim, że ich kochamy, kiedy ich przytulamy, kiedy uśmiechamy się do ludzi. To nie chęć zwrócenia uwagi na siebie, że płaczemy, gdy jesteśmy smutni. Strach jest ludzkim uczuciem i okazywanie go nie jest niczym złym. Złość tłumiona w środku może wypłynąć ze zdwojoną siłą, jeśli będziemy ją dusić w sobie.

Emocje są naturalną reakcją naszego organizmu. Żyjemy, czujemy, więc towarzyszą nam one każdego dnia. Okazujmy, nie bójmy się ich. Dopóki nie uderzają w drugiego człowieka, krzywdząc go, są dobre.


4 komentarze:

  1. Myślę, że trzeba rozgraniczyć odczuwanie emocji od okazywania emocji.
    Są ludzie, którzy są głęboko emocjonalni, ale absolutnie nie dają po sobie tego poznać. I są inni - których emocje widać jak na dłoni!
    Lubię porównywać oba typy zachowania.
    I wiesz co, zauważyłam, że darzę sympatią mocno emocjonalne osoby, ale ich obecność męczy mnie na dłuższą metę.
    Sama nie jestem zbyt emocjonalna na pokaz, i w swoim otoczeniu też takich osób szukam.
    Idealnym rozwiązaniem dla mnie jest kombinacja głębi uczuć i zewnętrznego chłodu...
    Bo jeśli ktoś ma ciepło w sobie, to pomimo pozoru niedostępności, i tak wszystko widać w oczach, dołeczkach w policzkach i spokoju w zachowaniu:)
    to takie emocje w stylu madame;)
    ;);)

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek, który strzela emocjami na lewo i prawo może być męczący, ale równie dobrze może męczyć ktoś, kto ma wciąż kamienną twarz. Zależy od punktu siedzenia ;)
    Ja jestem dość powściągliwa, ale miewam spontaniczne momenty, kiedy emocje są zbyt skumulowane. Jednak na okazywanie pozwalam sobie głównie w najbliższym mi gronie osób. Zresztą wszystkie emocje, które wypływają, pojawiają się w moich wierszach i to jest największy nośnik moich emocji, nie tylko przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. witaj Czekoladko. Podjęłaś zajmujący temat. Okazywanie emocji, czy tez ich nieokazywanie pomimo przeżywnia takowych może wypływać z wielu przesłanek. Ja, na ten przykład wyglądam paskudnie, gdy beczę, więc stosuję się do wierszyka, który jakaś szkolna koleżanka wpisała mojej mamie do pamiętnika: "Śmiej się otwarcie, płacz tylko w ukryciu. Bądź lekką w tańcu, lecz nigdy w życiu.".

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Aniu :) Eeeeeeee jakie paskudnie? Okazujesz emocje i tyle wtedy. A jak ktoś zastanawiałby się nad tym, czy Ty dobrze wyglądasz jak płaczesz, byłby głupi. Wygląd przy okazywaniu emocji jest ważny... tylko w filmie, gdzie przecież obraz odgrywa najważniejszą rolę ;) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń