Sieć to ogromne miejsce, właściwie bez dna. Dla mnie jest po prostu medium, takim jak papier, gazety, radio, telewizja. Jest też trochę jak telefon i poczta, tyle tylko, że łączy w sobie funkcje ich wszystkich rzeczy. Maile, czyli nasza poczta, przechodzą od nadawcy do adresata w kilka sekund, czasem minut, w zależności od wielkości. Mało który użytkownik internetu nie używa skype czy gadu-gadu. Można podłączyć słuchawki, mikrofon, kamerę. Możliwości sieci są ogromne. Jednakże tak wiele osób traktuje ją, nie jak medium, nie jak miejsce komunikacji, ale jako zamiennik życia. Stąd mamy coś na pozór drugiego życia, jakąś jego ułudę. Zamiast spotkań w kawiarni czy spacerów można kliknąć w któryś z pokojów czatowych na popularnych portalach, można próbować rekompensować sobie nieudane aspekty życia, tworząc nowego innego siebie, drżąc o rankingi własnego bloga, można wchodzić i wnikać w tę rzeczywistość na tysiące sposobów, dając się złowić.
Za literami, znakami, fragmentami zdjęć stoją żywi ludzie. To my sami, gdy wchodzimy w tę przestrzeń, korzystamy z niej, budujemy swoje miejsca, choćby takie jak to, pokazujemy siebie. Dzielę się z Wami swoimi myślami, poglądami, opowiadam różne historie. W takich miejscach jak to fikcja miesza się z prawdą, kiedy człowiek chce pozostać anonimowy. Nie ma tu mojego zdjęcia i nie będzie go tutaj, nie dlatego że mam coś do ukrycia, nie dlatego że wstydzę się. Nie mam czego, ale co zmieni moje zdjęcie wiszące obok notek? Czy nie sprawi, że będę postrzegana nie przez pryzmat emocji, przeżyć, własnych poglądów, a przez pryzmat wyglądu?
Są miejsca w sieci, w których ludzie wrzucają swoje zdjęcia - różne portale społeczne, randkowe. Można znaleźć tam normalne, zwyczajne zdjęcia z wakacji, z rodziną, ze zwierzakami, ale są też takie wyzywające, nawet wulgarne. Zamieszczając tu swój wizerunek nie myślą o tym, że mogą być postrzegani przez jego pryzmat. Ładna kobieta nie będzie miała spokoju od wielu adoratorów, a jeśli zamieści jakieś odważniejsze zdjęcia, może być pewna, że będą padały erotyczne propozycje. Dokładnie tak samo jest z informacjami, jakie o sobie podajemy. Ktoś napisze, że np. ma duży dom, dobry samochód, świetną pracę, możliwości to zaraz ustawi się cała kolejka w walce o...? O co? I co ważniejsze, po co?
W sieci bardziej niż w realu ujawniają się emocje, a liter można wyczytać tak wiele. Nie mam na myśli stanu posiadania, koloru oczu czy włosów, ani rozmiaru ubrań, bo w dzisiejszych czasach tak łatwo można stracić oszczędności, samochód może zostać skradziony, kolor włosów czy oczu tak łatwo zmienić, bo farby i soczewki kontaktowe są ogólnodostępne, a operacje plastyczne mogą z naszym ciałem zrobić naprawdę wiele. I w sieci i w realu można wszystko zmienić, tyle tylko że w sieci w jednej chwili z kobiety możemy stać się mężczyzną, z singla - mężem, z dziecka - dorosłym, z bezrobotnego - dyrektorem, itp., a w życiu to już nie jest takie proste, bo możliwości są znacznie bardziej ograniczone. Internet to nie druga ziemia, na której możemy być Bogiem i robić to, co nam się podoba, rekompensować niepowodzenia, żyć sobie drugim życiem, choć niektórzy się na to łapią.
Patrzę na Was poprzez litery, ale z tych liter mogę wyczytać tak wiele. Emocje, zachowania, cechy... Widać co lubicie, czy jesteście optymistami, pesymistami. Jak podchodzicie do ludzi. Czy jesteście niepewni, lękliwi czy wprost przeciwnie. Widać jednak tylko to, co pozwalacie dostrzec, a do tego, czego dostrzec się nie da, nie sposób dotrzeć. Można nadbudowywać sobie co nieco, próbować kombinować, ale wtedy włazi nam w paradę własna wyobraźnia, wyobrażenia. Z tego, że ktoś pisze bez błędów, buduje gładkie zdania czy też pisze obszerne wypowiedzi nie można wysnuć czy jest dobrą osobą, czy jest ładny duchowo i fizycznie, ale można spostrzec, że nie ma problemów z językiem, może być gadułą, itp. Gładkie zdania nie świadczą o naszej dobroci, jak i o brzydocie nie świadczy dysortografia.
Myślę, że wypowiedzi w sieci trzeba nauczyć się czytać, zwłaszcza blogi, na których to bloggerzy budują sobie swój wycinek świata, tworzą swoisty dom w sieci. Litery trzeba nauczyć się czytać, trzeba nauczyć odbierać się przestrzeń w sieci. Proszę mi nie mówić, że tu żyjemy wyobraźnią i żyjemy nią wszyscy, bo takim tokiem myślenia dojdziemy do paradoksu, że przez net płacimy nieistniejące rachunki nieistniejącymi pieniędzmi, bo przecież robimy to w wyobraźni, czyli nie jest to prawdziwe. To, że sieć nie jest namacalna, nie znaczy że jest nieprawdziwa. Kłamstwo i prawda w sieci przecież istnieją, ale weryfikacja może przebiegać inaczej, jak w życiu. Zobaczcie, że wiele uczuć nie jest w realu namacalnych, choć ich oznaki widać, ale to że namacalne nie są, nie oznacza że nie są prawdziwe.
Oczywiście zgodzę się z tym, że wiele osób żyje sobie własną projekcją i nadbudowuje sobie różne rzeczy. Doszukują się tego, czego nie da się dostrzec albo wręcz czegoś, czego nie ma. Jednak czy ludzie nie robią tego samego w życiu, np. kiedy się zakochają? Trzeba umieć swojej wyobraźni powiedzieć "stop", kiedy zamiast życia i tego, co mamy, co wiemy, co dostrzegamy, włazi nam projekcja. Nie jest to łatwe, bo machina sama się nakręca.
O ludziach mam tylko taką wiedzę, jaką mam. Nie wymyślam sobie, nie snuję wizji, nawet się nie zastanawiam co robi ten, czy tamten w życiu, gdy kogoś poznaję. Znam moich przyjaciół, znam moich bliskich, znam moich znajomych, ale moja wiedza o nich to nie stan ich konta, naturalny kolor włosów, numer buta czy metraż domu, choć i takie rzeczy o większości z nich wiem. Wiem, jakimi są ludźmi, jakie mają poglądy, upodobania, wiem, kiedy są smutni i kiedy się cieszą, a do tego, aby być czyimś przyjacielem nie potrzebuję znajomości numeru buta, rozmiaru ubrań czy marki samochodu.
Znam też Was, jednych lepiej innych gorzej, ale czy aby z Wami rozmawiać, wymieniać myśli, nawet i przyjaźnić się, muszę wiedzieć ile macie wzrostu, znać rozkładu Waszych mieszkań czy wiedzieć, jaką macie znajomość matematyki. Litery mówią mi wiele. Widzę tylko to, co pokazujecie, nie zawsze widzę to, co mi się podoba, co chciałabym widzieć. Czasem widzę to, czego nie chciałabym zobaczyć, czego nie chciałabym poznać, zbyt intymne, zbyt głębokie... Ale czy tak samo nie jest w relacjach twarzą w twarz?
Za literami, znakami, fragmentami zdjęć stoją żywi ludzie. To my sami, gdy wchodzimy w tę przestrzeń, korzystamy z niej, budujemy swoje miejsca, choćby takie jak to, pokazujemy siebie. Dzielę się z Wami swoimi myślami, poglądami, opowiadam różne historie. W takich miejscach jak to fikcja miesza się z prawdą, kiedy człowiek chce pozostać anonimowy. Nie ma tu mojego zdjęcia i nie będzie go tutaj, nie dlatego że mam coś do ukrycia, nie dlatego że wstydzę się. Nie mam czego, ale co zmieni moje zdjęcie wiszące obok notek? Czy nie sprawi, że będę postrzegana nie przez pryzmat emocji, przeżyć, własnych poglądów, a przez pryzmat wyglądu?
Są miejsca w sieci, w których ludzie wrzucają swoje zdjęcia - różne portale społeczne, randkowe. Można znaleźć tam normalne, zwyczajne zdjęcia z wakacji, z rodziną, ze zwierzakami, ale są też takie wyzywające, nawet wulgarne. Zamieszczając tu swój wizerunek nie myślą o tym, że mogą być postrzegani przez jego pryzmat. Ładna kobieta nie będzie miała spokoju od wielu adoratorów, a jeśli zamieści jakieś odważniejsze zdjęcia, może być pewna, że będą padały erotyczne propozycje. Dokładnie tak samo jest z informacjami, jakie o sobie podajemy. Ktoś napisze, że np. ma duży dom, dobry samochód, świetną pracę, możliwości to zaraz ustawi się cała kolejka w walce o...? O co? I co ważniejsze, po co?
W sieci bardziej niż w realu ujawniają się emocje, a liter można wyczytać tak wiele. Nie mam na myśli stanu posiadania, koloru oczu czy włosów, ani rozmiaru ubrań, bo w dzisiejszych czasach tak łatwo można stracić oszczędności, samochód może zostać skradziony, kolor włosów czy oczu tak łatwo zmienić, bo farby i soczewki kontaktowe są ogólnodostępne, a operacje plastyczne mogą z naszym ciałem zrobić naprawdę wiele. I w sieci i w realu można wszystko zmienić, tyle tylko że w sieci w jednej chwili z kobiety możemy stać się mężczyzną, z singla - mężem, z dziecka - dorosłym, z bezrobotnego - dyrektorem, itp., a w życiu to już nie jest takie proste, bo możliwości są znacznie bardziej ograniczone. Internet to nie druga ziemia, na której możemy być Bogiem i robić to, co nam się podoba, rekompensować niepowodzenia, żyć sobie drugim życiem, choć niektórzy się na to łapią.
Patrzę na Was poprzez litery, ale z tych liter mogę wyczytać tak wiele. Emocje, zachowania, cechy... Widać co lubicie, czy jesteście optymistami, pesymistami. Jak podchodzicie do ludzi. Czy jesteście niepewni, lękliwi czy wprost przeciwnie. Widać jednak tylko to, co pozwalacie dostrzec, a do tego, czego dostrzec się nie da, nie sposób dotrzeć. Można nadbudowywać sobie co nieco, próbować kombinować, ale wtedy włazi nam w paradę własna wyobraźnia, wyobrażenia. Z tego, że ktoś pisze bez błędów, buduje gładkie zdania czy też pisze obszerne wypowiedzi nie można wysnuć czy jest dobrą osobą, czy jest ładny duchowo i fizycznie, ale można spostrzec, że nie ma problemów z językiem, może być gadułą, itp. Gładkie zdania nie świadczą o naszej dobroci, jak i o brzydocie nie świadczy dysortografia.
Myślę, że wypowiedzi w sieci trzeba nauczyć się czytać, zwłaszcza blogi, na których to bloggerzy budują sobie swój wycinek świata, tworzą swoisty dom w sieci. Litery trzeba nauczyć się czytać, trzeba nauczyć odbierać się przestrzeń w sieci. Proszę mi nie mówić, że tu żyjemy wyobraźnią i żyjemy nią wszyscy, bo takim tokiem myślenia dojdziemy do paradoksu, że przez net płacimy nieistniejące rachunki nieistniejącymi pieniędzmi, bo przecież robimy to w wyobraźni, czyli nie jest to prawdziwe. To, że sieć nie jest namacalna, nie znaczy że jest nieprawdziwa. Kłamstwo i prawda w sieci przecież istnieją, ale weryfikacja może przebiegać inaczej, jak w życiu. Zobaczcie, że wiele uczuć nie jest w realu namacalnych, choć ich oznaki widać, ale to że namacalne nie są, nie oznacza że nie są prawdziwe.
Oczywiście zgodzę się z tym, że wiele osób żyje sobie własną projekcją i nadbudowuje sobie różne rzeczy. Doszukują się tego, czego nie da się dostrzec albo wręcz czegoś, czego nie ma. Jednak czy ludzie nie robią tego samego w życiu, np. kiedy się zakochają? Trzeba umieć swojej wyobraźni powiedzieć "stop", kiedy zamiast życia i tego, co mamy, co wiemy, co dostrzegamy, włazi nam projekcja. Nie jest to łatwe, bo machina sama się nakręca.
O ludziach mam tylko taką wiedzę, jaką mam. Nie wymyślam sobie, nie snuję wizji, nawet się nie zastanawiam co robi ten, czy tamten w życiu, gdy kogoś poznaję. Znam moich przyjaciół, znam moich bliskich, znam moich znajomych, ale moja wiedza o nich to nie stan ich konta, naturalny kolor włosów, numer buta czy metraż domu, choć i takie rzeczy o większości z nich wiem. Wiem, jakimi są ludźmi, jakie mają poglądy, upodobania, wiem, kiedy są smutni i kiedy się cieszą, a do tego, aby być czyimś przyjacielem nie potrzebuję znajomości numeru buta, rozmiaru ubrań czy marki samochodu.
Znam też Was, jednych lepiej innych gorzej, ale czy aby z Wami rozmawiać, wymieniać myśli, nawet i przyjaźnić się, muszę wiedzieć ile macie wzrostu, znać rozkładu Waszych mieszkań czy wiedzieć, jaką macie znajomość matematyki. Litery mówią mi wiele. Widzę tylko to, co pokazujecie, nie zawsze widzę to, co mi się podoba, co chciałabym widzieć. Czasem widzę to, czego nie chciałabym zobaczyć, czego nie chciałabym poznać, zbyt intymne, zbyt głębokie... Ale czy tak samo nie jest w relacjach twarzą w twarz?
Jakie to wszystko zawiłe. Można się naprawdę pogubić. Mnie czasem zdarza się, że o kimś, kogo polubiłam dowiaduję się niechcący takich rzeczy, że sympatia znika i zastanawiam się dlaczego ludzie są tacy dwulicowi. A czasem może i trzy i więcej mają tych lic. Bywa też tak jak z jedną z koleżanek, która skąd inąd jest dobrym człowiekiem, ale ma taki sposób mówienia, jakby o wszystko miała do mnie, czy do innego rozmówcy pretensję. To zniechęca do kontaktów z nią i ja unikam.
OdpowiedzUsuńNie lubię też takich, którzy wszystko wiedzą najlepiej a innych mają za nic. Niech się kiszą we własnym światku, mnie do nich z daleka. Jeśli wiem, że ktoś naprawdę zna się na rzeczy, to z pokorą go wysłucham, nawet poproszę, żeby mnie ciemną oświecił. Lecz kiedy sie tylko wymądrza to ja dziękuję.
Witaj Aniu :) Ludzie bywają różni, a ja w notce przemyciłam tyle wątków... czasem wpadam w słowotok i bywam okropną gadułą ;) Jeśli chodzi o ludzi, są rzeczy, które nas w nich drażnią, które nam się nie podobają, a są i takie które uwielbiamy. Czasem wystarczy chwila, jak mamy zdolność wyczuwania ludzi, a czasem po czasie się okazuje dopiero, gdy kolejne maski opadają. Wiesz, że dwulicowość widać po twarzy, jak i to, że ktoś nałogowo kłamie? A ja w relacjach z ludźmi kieruję się "nosem" :)
OdpowiedzUsuńA mnie dziś przyjaciółka tak zaskoczyła... Niesamowicie... Przed chwilą wróciłam z poczty z taaaaakim ogromnym uśmiechem.... Wiecie, jak mało ludziom potrzeba do szczęścia? Te drobinki sprawiają największą radość. No cieszę się jak dziecko :))))))))))
OdpowiedzUsuńA. kochana! Dziękuję dziękuję i mam nadzieję, że te wiatry Cię nie przewracają tam ;)
Po tym, co i jak ktoś pisze, można wiele wywnioskować. No może poza tym, czy jest ładny, czy też nie;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo, powiedziałabym, że wręcz przesadnie zwracam uwagę na formę i treść notek lub komentarzy. No cóż, nie lubię niechlujstwa, dłużyzn, ozdobników, manipulacji w tym, co czytam.
Szybko wyrabiam sobie opinię o autorze tekstu.
No, bywa, że zbyt szybko!
w sumie - może i dobrze?;)
Cześć madame :) każdy ma swoje tempo wyrabiania opinii i własne sposoby. Przymykam oczy na wiele rzeczy, a ja widzę manipulację, to się pod nosem uśmiecham, a opinię wyrabiam sobie również szybko ;) Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wiele mówią o nich litery... ale myślę, że odczytywaniem tego, trochę jak ze sztuką współczesną. Jeden widzi pisuar a drugi fontannę, że tak sobie pozwolę Duchampem machnąć ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana Czekoladko. Tak, masz wiele racji, litery mowią nam bardzo duzo, ale jednocześnie mają charakter bardzo niewymierny. I wbrew pozorom nie tak łatwo wszystko odczytać- moim zdaniem. Nie widzimy bowiem gestów człowieka, jego tonu głosu, mimiki- które to całościowo dawaloby nam o wiele pełniejszy obraz człowieka i tego co nam chce przekazać.
OdpowiedzUsuńA co do sieci- coz... myslę, ze takze umiejętność czytania między słowami... czytania i zrozumienia jednoczesnie - to cenna umiejetnosc i w zasadzie rzadkość.
Nawiązę tutaj takze do blogów, skąd bierze się u mnie ta intuicja (nawiązujac nieco do Twojej poprzedniej notki) wyczuwania fałszu w literach?? Nie wiem... Fałsz, notki pisane pod publiczkę, wymyslanie historii pod pretekstem pokazania się z jakiejs lepszej strony,pisanie prowokacyjnie, tylko po to,zeby parę osob wkurzyć i miec wiecej komentow--- i tym podobne zagrania. Przeciez to się widzi. Nie wierzę,ze tylko ja to widzę!?
Dlatego tez blog dwa swiaty nie był dla mnie atrakcyjny jako dla czytającego. Tam nie bylo szczerosci, tam nie bylo polotu.
Podobnie blog pewnej kawoszki, która pisze dość mądrze,ale niestety "pod komentarze" i dla reklamy- jesli wiesz co chcę przez to powiedziec..? - a co mnie czasem zwyczajnie u niej żenuje. Przestałam rowniez czytac pewnego mistrza,a to dlatego, ze poznałam chłopaka osobiscie i choć pisze zabawnie i inteligentnie,to człowiek który w tym przypadku był za monitorem, na zywo jest po prostu nieciekawy- nie taki jakiego by sie oczekiwało przy tak pisanym blogu. Czyzby wiec jakies rekompensowanie sobie swoich wlasnych kompleksów? Tworzenie mitów na wlasny temat? Nie oceniam.
Co do mojej skromnej osoby- moj blog jest specyficzny, wiekszosc osob czytających jest zwiazana ze swiatem sztuki , wiekszość znam osobiscie i mogę zaryzykowac stwierdzenie, ze są to moi przyjaciele. Stad u mnie zdjęcia nie tylko prac, ale tez i wlasne:-) ale na całe szczęscie jest to kameralne grono osob. Zawsze chciałam mieć miejsce w ktorym mogłabym pogodzić parę waznych dla mnie dziedzin zycia.
A co do Ciebie, Droga Czekoladko, to sadzę z pełną stanowczością, ze zdecydowanie byśmy się polubiły na żywo, odnajduję w Tobie coraz więcej wspolnych ze mną cech, upodobań, przekonań, podobnego systemu wartosci.
To mi wyszła epistola,he...
Pozdrawiam wszystkich zycząc milego dnia.
Cześć Czarodziejko :) No elaboracik Ci wyszedł piękny ;) A tak poważnie, to też widzę te podobieństwa i myślę dokładnie tak samo :) Tak, Twój blog jest specyficzny i ja bardzo go lubię czytać, zaglądać na niego, bo sama uwielbiam sztukę, znam wielu artystów. Bardzo przyjemne miejsce stworzyłaś :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o inne blogi, to różnie ludzie piszą, różne rzeczy widać. Regularnie czytam kilka blogów i są tam moje komentarze pod czekoladowym nickiem, ale zaglądam na znacznie więcej blogów, są zupełnie różne. Jedni piszą pod publiczkę, inni opowiadają ciekawe historyjki, a inni chcą za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę, a jeszcze inni opisują bardzo osobiste doświadczenia, na jednych blogach komentarzami podbija się pozycję (nie ważne jakie byle dużo), a na innych z komentarzy robi się forum, czat i rozmówki, itd. Jest wielka różnorodność zachowań i charakterów ludzkich na blogach.
Myślę, że nie tylko Ty widzisz pewne zachowania. Jedni milczą, inni mówią głośno. Czasem lepiej dać sobie spokój, przemilczeć...
Pozdrawiam ciepło, przyjemnego piątku.
No i właśnie mądre słowa przytoczyłaś Czekoladko(też widzę pewne dziwne zachowania)i dlatego aby nikogo nie oceniać a przy tym słowem(LITERKAMI)komuś nie zrobić przykrości Robaczek milczy.
OdpowiedzUsuńChoć nie,których osób"LITERKI"mnie osobiśie bardzo boleśnie dotykają,ale kogo to obchodzi,nikogo.
Tak czasem trzeba dać sobie spokój i przemilczeć,lepsze to niż jakaś nie potrzebna nikomu słowna wojna.
Ja również uważam,że litery nam czasem wiele mówią,ale również nie jest tak łatwo tu w sieci ich odczytać z łatwością.A już czytanie między wierszami to prawdziwa sztuka.
Hm o blogach się nie wypowiem,przemilczę.
Pozdrawiam.Robaczek.
witam:)hmmm gdyby literki były pisane odręcznie ...myślę ,że umiałabym z charakteru pisma co nieco rzec o autorze ..a tak...ciężka sprawa,oj ciężka.Kochane...zaprzestałam bawić się w zgadywanki...staram się być sobą,unikać newralgicznych tematów,wątków, bo to nie ma sensu.Przekonałam się ,że w czytaniu między wierszami można się zgubić,żle odczytać przekaz ..iiii srruuuu ...jak w dominie,leci wszystko na łeb;)czyt.moją głowę hahaha
OdpowiedzUsuńPoza tym...ja tylko komentuję...
terka0
Witajcie :) Ależ ja mam dziś ochotę na galaretkę, pojęcia nie macie... ;) i zaraz zrealizuję swoje pragnienie, bo nie wytrzymam. I jak to dobrze mieć mobilny net ;)
OdpowiedzUsuńCześć Robaczku :) Tak właśnie, lepiej nie oceniać, bo przecież sami nie chcemy być oceniani. Lepiej przemilczeć. Sama częściej powinnam też to stosować, bo czasem powinnam się ugryźć w jęzor, a bywa że i w palce, bo później żałuję. Jeśli chodzi o odczytywanie, to co się rzuca w oczy, da się odczytać, to ok, ale nie ma sensu doszukiwać się czegoś na siłę, bo wyjdzie się na tym nie tak, jakby się chciało.
OdpowiedzUsuńCześć Tereczko :) Z odręcznych literek można dużo więcej wyczytać i na pewno łatwiej. Wiesz Terka, pewne rzeczy jednym łatwiej odczytać, innym nie, ale nie należy rozkładać liter na czynniki, bo to i tak nic nie da, a człowiek zacznie sobie nie wiadomo co kreować, a ani to potrzebne, ani zabawne, a jeszcze na dodatek wierzy w co chce, a nie widzi tego, co jest. Ale co jak co, to po komentarzach widać, kto kogo lubi, a kto nie lubi ;)
OdpowiedzUsuńKawa jest wulgarnym Anatolem, wystarczy poczytać, bo niby skąd u Ady taka awersja do Leny? Przecież jej synów nie uwodzi! Nie mają wspólnego kredytu, nie piją razem kawy. Tolo miał zamilknąć na wieki wieków i co? Znów wylazł, by podeprzeć się autorytetem moralnym w postaci cichodajki, tylko po to, żeby dokopać Sławkowi. Dla mnie to osoba chora, w tym wymiarze mogę jej współczuć. Ubolewam, że takie elementy w sieci znajdują posłuch, że tak wielu daje się nabierać na tanie chwyty, wiersz....piosenka....życiowa tragedia....a łzy przesłonią pole widzenia! Sprawiasz wrażenie dziewczyny z głową na karku, a też dałaś się wpuścić w mailny i okrzyknęłaś Tola swym przyjaqcielem.
OdpowiedzUsuńAnonimie, daj sobie spokój z tymi komentarzami. Nie pytaj mnie o rzeczy, które ani mnie nie interesują, ani nie mam o nich pojęcia. Nie znam Kawy, nie bywam tam, nie bywam też u Leny, nie znam Cichodajki, nie czytam Sławka. Chcesz to na tamtych blogach pytaj, dochodź do sedna, ale tu nikogo to nie interesuje. Następne takie komentarze będę kasować, bo nie są ani za bardzo na temat, ani nie są potrzebne, a na dodatek mogą innym sprawić przykrość. A co do Tolka, to facet nie pisze notek chyba ze dwa miechy, czy jakoś tak, o ile się nie mylę, wrzucił jakieś wypowiedzi innych ludzi, żyje sobie swoim życiem. Daj już jemu i tym, których wymieniach spokój. Chcą to piszą notki, chcą to wrzucają wiersze, a jak chcą to mogą i każdemu w sieci zadedykować piosenkę i umieszczać codziennie na blogu dedykację dla kogoś innego. A jeśli chodzi o przyjaźń to ktoś, kto dla mnie jest przyjacielem, nie musi nim być dla innych. Równie dobrze mogę przyjaźnić się z osobą, która jest np. złodziejem samochodów, ale równie dobrze moim przyjacielem może być i fanatyczny katolik, chodzący dwa razy dziennie do kościoła i nikomu nic do tego, a ja nie muszę pochwalać wszystkiego, co robią moi przyjaciele, rodzina czy znajomi. Wrzuć sobie na luz człowieku, zakochaj się czy coś albo może zjedz ze dwie tabliczki czekolady (z gruszkami jest pyszna albo z orzechami laskowymi), to może dasz sobie spokój ze śledztwami, doszukiwaniem się jakiejś prawdy objawionej, bo jeszcze Ci się na mózg rzuci, a pieniądze zamiast na przyjemności pójdą na psychotropy.
OdpowiedzUsuńNo to wynika,że jestem jedną z tych,która pewne rzeczy odczytuje trudniej:).o tak zgadzam się po komentarzach można zauważyć kto kogoś lubi a kto kogoś nie lubi:).czasem nawet udaje mi się odczytać lub w dziwny sposób poczuć,ze ktoś jest smutny.Ja czytając nie rozkładam liter na czynniki pierwsze.Do niczego mi to nie potrzebne;)tak i czasem może być takie sru jak to tercia napisała.No a teraz zmykam podziwiać Domino Day...Miłego wieczorku,weekendu.Dobranoc.
OdpowiedzUsuńRobaczek.PS.Czekoladko milczenie w takiej sytuacji jest złotem;).
I bardzo dobrze robisz, że nie rozkładasz, bo może być i sru ;) Trzymaj się ciepło i przyjemnego oglądania. Ja wrzucam zaraz nową, powiedzmy że notkę, i już nie klepię, bo paskudnie mnie boli prawa dłoń... kilka lat temu pęknięte kości dają o sobie znać, bo Czekoladka zamiast do lekarza poszła na egzamin... pisemny, więc i mam za swoje. Dobrej nocy :)
OdpowiedzUsuńhttp://tiny.pl/hxr7b Tak jak chcą mogą zadedykować piosenkę.To ja dedykuję tę piosenkę wszystkim;)..
OdpowiedzUsuńJa nie rozumiem czego czepiają się tych,których to nic nie obchodzi albo mają inne(swoje zdania)na jakiś temat.Tylko próbują na siłę komuś coś wykładać.A co do autorów pewnych blogów.Taki S też miał zakończyć swą działalność,było pożegnanie,wielki napis KONIEC.I co gdzie ta konsekwencja:).Dalsze wojenki,ciekawe ile jeszcze to potrwa.Są jak chorągiewki na wietrze,zmieniające ciągle fronty:).Przepraszam,ale Gruszeczko ja też czasem nie potrafię ugryż się w jęzor;)hahaha..
Robaczek.
Spokojnie, rozumiem. Czasem ja też nie potrafię ;)
OdpowiedzUsuńDo Anonima z Trollandii - co mnie obchodzą cudze relacje, to problem tamtych ludzi, a nie mój. Do Matki Teresy to mi daleko, aby zbawiała cały świat. W przeciwieństwie do Ciebie Trollku, ja nie wyciągam od ludzi ich prywatności, jak nie chcą, to mnie nie informują. A co do roznegliżowanych zdjęć jednej z pań... cóż... wskazuje to na piramidalną głupotę albo wyjątkowe zaćmienie umysłu wysyłać swoje roznegliżowane zdjęcia, nawet nie znajomym a obcym. Mówiłam, że następne komentarze będę kasować i właśnie to robię, bo naprawdę nie interesuje mnie to, co masz do powiedzenia na temat tych ludzi. Mój blog to nie portal plotkarski.
OdpowiedzUsuńOki, powinnam byla nie mówic nic o blogach, ale czasem czlowiek musi ,inaczej sie udusi :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,ze mi te nadmierną szczerosc wybaczysz :)
Nic się nie stało Czarodziejko. Nie obraziłaś nikogo komentarzem, spkojnie. Wyraziłaś swoje zdanie na temat tego i kogo czytasz po prostu.
OdpowiedzUsuń