próba obrania kartofli... łyżeczką do herbaty
chowanie czystych talerzy zdjętych z suszarki do... lodówki
kompot z... solą zamiast cukru
chwytanie gorącej pokrywki i wyciąganie blachy z piekarnika... gołą ręką
zanoszenie jabłek zamiast na balkon, gdzie chłodno... do wanny
itd. itd.
Ostatnio wciąż wyczyniam takie rzeczy i muszę się poważnie pilnować, aby się nie uszkodzić. Na ulicy się pilnuję, przynajmniej się staram przechodzić w miejscach dozwolonych na zielonym świetle ;)
chowanie czystych talerzy zdjętych z suszarki do... lodówki
kompot z... solą zamiast cukru
chwytanie gorącej pokrywki i wyciąganie blachy z piekarnika... gołą ręką
zanoszenie jabłek zamiast na balkon, gdzie chłodno... do wanny
itd. itd.
Ostatnio wciąż wyczyniam takie rzeczy i muszę się poważnie pilnować, aby się nie uszkodzić. Na ulicy się pilnuję, przynajmniej się staram przechodzić w miejscach dozwolonych na zielonym świetle ;)
To mi wyglada na symptomy zakochania:)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:))
Witaj :)
OdpowiedzUsuńhmmm... możliwe ;) najgorsze, że rodzina widzi i odczuwa skutki w postaci słonego kompotu ;) spekulacje trwają, a ja się bohatersko wypieram, bo sama już nic nie wiem ;)
Uściski ciepłe :)))
Witaj Czekoladko!
OdpowiedzUsuńJak wiesz że nic nie wiesz to jest dobrze ;p
To ja trzymam kciuki i pozdrawiam cieplutko!
figa
nie wiem czemu, ale mnie to bardzo rozbawiło...w takim dobrym, ciepłym sensie:)
OdpowiedzUsuńjaki miły...łoś;)
Cześć Figuniu :) Zupełnie nic nie wiem i mam niemoc twórczą ;) Uściski!
OdpowiedzUsuńWitaj madame :) no tak, tylko jak tu później wytłumaczyć takie zachowanie ;) cóż... :) Pozdrawiam ciepło ciepło!
OdpowiedzUsuń