28 lutego 2010

O przeznaczeniu z mojego punktu widzenia.

O przeznaczeniu już tyle powiedziano, tyle napisano, że czasem nie wiadomo od czego zacząć, a niektórym może się nawet i w głowie od tego namieszać. Wszystko jednak zależy od tego, w co się wierzy.

Jedni twierdzą, że los każdego z nas jest zapisany w gwiazdach i człowiek nie jest w stanie ani go zmienić, ani nie ma nad nim żadnej władzy. Może za to iść sobie do wróżki i dowiedzieć się, co go czeka. Jednak ja pytam, po jaką cholerę? Jeśli los człowieka jest zapisany gdzieś tam, to co mu z tego, że pozna przyszłość, jeśli nie będzie mógł jej zmienić? A co wówczas z wolną wolą człowieka, z wyborem dobra lub zła, skoro nasz los byłby z góry ustalony?

Inni uważają, że to my jesteśmy kowalami własnego losu, my decydujemy, wybieramy, że nie ma przeznaczenia, a wiele wydarzeń to kwestia przypadku, zbiegu okoliczności.

Moja filozofia życiowa w tej kwestii może wydać się sprzeczna. Przeznacznie pojmowane jest zwykle jako określenie z góry losu człowieka. Człowiek nie ma wpływu na odmianę swojego losu.

Jeśli o mnie chodzi, nie mogę powiedzieć ani że przeznaczenia nie ma, ani że ono jest. Dziwne? Zaraz Wam wyjaśnię, o co mi chodzi. Na wiele rzeczy mamy wpływ, a na wiele zupełnie nie. Nie mamy wpływu na to, w jakim kraju się rodzimy albo czy mamy starsze rodzeństwo. Nie mamy wpływu na to, że nasi bliscy umierają (nie mówię o przypadku zabójstwa czy braku pieniędzy na leczenie). Nie mamy wpływu na to, jakie mamy talenty, ale wpływ na ich rozwój już przecież mamy. Mamy wpływ na to, jaką drogą zawodową chcemy dążyć - czy będziemy się uczyć na lekarza i nim zostaniemy, czy wręcz przeciwnie, olejemy naukę i wybierzemy konserwację powierzchni płaskich. Jak ma się do tego przeznaczenie? Otóż można uznać, że to przeznaczenie zdecydowało, że w takim, a nie innym miejscu się rodzimy, w takiej a nie innej rodzinie. Nasz pakiet talentów można uznać też za dar od losu albo... od genów ;) Jednak wg mnie to nie przeznaczenie, jakieś narzucenie, ślepy los decyduje czy wybieramy dobro czy zło, czy i jak rozwijamy nasze talenty.

Skoro istnieje dobro, istnieje zło i człowiek ma wybór, to ma i wolną wolę w tym wyborze. Tak właśnie uważam. Skoro człowiek ma wolną wolę, podejmuje decyzje, to nie sądzę, aby z góry było zapisane, co wybierze. Pojmuję przeznaczenie tak, że stawia nas ono w jakichś miejscach, w sytuacjach, stawia nam pewnych ludzi na naszej drodze, daje nam wachlarz możliwości (Od nas nie zależy, że rodzimy się Polakami, Francuzami, Chińczykami, że rodzimy się biali, żółci, czarni, że spotkamy w życiu Gośkę, Franię czy Michała.), ale to ja decyduję, co z tymi możliwościami zrobię. Czy będę żyć uczciwie, czy będę kraść. Czy zjem sobie na obiad marchewkę czy sałatę. Czy ubiorę czarną koszulę czy niebieską sukienkę. Czy wynajmę mieszkanie z Agnieszką czy może z Fryderykiem. Itd. itd.

Gdyby wszystko było ustalone z góry i żadna z naszych decyzji nie byłaby tak naprawdę nasza, bo przecież już tam gdzieś jest od dawna zapisana, to sensu nie miałoby nasze życie, wolna wola, dobro i zło. Nie byłaby potrzebna dusza, sumienie. Po co by to było, skoro człowiek stanowiłby marionetkę kogoś/czegoś?

Nie wierzę w przypadki ani w zbiegi okoliczności. Przypadki są tylko w gramatyce, a to, o czym zwykło się mówić, że jest przypadkowe, uważam właśnie za przeznaczenie, za zrządzenie losu, za palec Boży.
Mam takiego znajomego, którego mogłam poznać na kilka sposobów:
1. Zapisać się na te same zajęcia.
2. Pójść na imprezę, organizowaną przez mojego znajomego.
3. Spotkać go na kilku koncertach.
4. Poznać go przez jego dobrego kumpla, którego poznałam w zupełnie dziwaczny sposób, przez ogłoszenie, które napisała i wywiesiła moja koleżanka.
5. Przez moją szefową i znajomych z innego kraju.
6. I jeszcze kilka innych możliwości.
W każdym razie prędzej czy później trafiłabym na tego człowieka. Nie, nie obracałam się w wąskim gronie i w tym samym miejscu, wręcz przeciwnie.
Tak samo miałam z różnymi sytuacjami czy ludźmi. Prędzej czy później trafiłabym na daną drogę, na danych ludzi, jak chociażby na moją przyjaciółkę. Możliwe, że to właśnie przeznaczenie, ale to nie ono zdecydowało o mojej przyjaźni czy o innych decyzjach. To już mój wybór, a czasem nie tylko mój, ale i innych ludzi - wspólny wybór.
A może świat to po prostu mała dziura, jak mówi Mc Luhan - globalna wioska?

Jeśli chodzi o sny prorocze, to dotyczą u mnie często konsekwencji podjętych decyzji, ostrzegają mnie, mówią o czymś, co się wydarzy, co może się wydarzyć. Są konsekwencją obserwacji, przeczuć, wrażliwości na subtelne sygnały. Nie mogłam wiedzieć, że moja mama wkrótce umrze, jednak sny o jej śmierci powtarzały mi się co kilka nocy na długo przed jej złymi wynikami badań, postawieniem diagnozy i jej śmiercią. Myślę, że wyczuwałam subtelne sygnały, których mózg nie chciał na jawie przyjąć, więc podświadomość mi to przetworzyła i mnie przygotowała. Nie powiedziałabym, że to przeznaczenie czy los, bo każdy z nas umrze. Raczej zdolność obserwacji, intuicja, wrażliwość.
To że nie słuchałam siebie, nie wzięłam sobie do serca ostrzeżeń z moich snów, a później spotkało mnie to, co mnie spotkało, nie wynikało z przeznaczenia tylko z mojej naiwności, choć może tę a nie inną osobę miałam spotkać, jednak konsekwencje nie musiały być takie.

Nie potrafię jednoznacznie powiedzieć czy przeznaczenie ma wpływ na nasze sny czy nie. Wydaje mi się jednak, że prorocze sny mają więcej wspólnego z przeczuciami niż z przeznaczeniem. Przeczucia z kolei odnoszą się do obserwacji, do wychwytywania subtelnych sygnałów, do naszej wrażliwości.

No to skąd się biorą wróżki i inne tarocistki? A bo ja wiem... Karty nie są jednoznaczne. Mogą mówić coś o obecnej sytuacji, dawać sugestie, rady, pokazać konsekwencje dróg, ale nie wybiorą za człowieka. Za to po wizycie u takiej wróżki można się mocno zasugerować jej słowami i... przepowiednia się ziści.

Uważam, że istnieje coś jak przeznaczenie, los, palec Boży, itp. (jak zwał tak zwał), ale nawet Bóg nie zdeterminował losu człowieka, bo zostawił mu wolną wolą. Obojętnie jaką religię weźmiemy, w każdej znajdziemy to, że czyny i decyzje człowieka są ważne, że ważne są jego wybory, bo albo będzie nagroda albo kara. A jaki to wszystko miałoby sens, gdyby los świata i człowieka zależał od przeznaczenia?
Chyba po prostu trzeba się pogodzić z tym, że kwestia ta może zostać nierozstrzygnięta, ponieważ są rzeczy, które nie zależą od człowieka i są takie, które od niego zależą.

5 komentarzy:

  1. Jeszcze raz dziękuję za ten post, faktycznie wiele mi wyjaśnił. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że nasze poglądy na ten temat są dość podobne :)
    I pozwolę sobie też na taki sympatyczny akcent - miło jest pomyśleć, że to przeznaczenie postawiło Cię na mojej drodze /a mnie na Twojej/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma za co Gwintek. Tak to już z tym losem bywa ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem zastanawiam się nad jednym, dlaczego tak często dostajemy tak niewiele czasu... Dobrej nocy wszystkim i udanego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Czekoladko :)
    czasem czas to nie wszystko... niewiele ale intensywnie... czasem może po prostu tyle ile wystarczy.
    Dobranoc :)
    figa

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć Figuniu :)
    tak, czas to nie wszystko, ale gdy jest go tak mało, ciężko jakoś to sobie wytłumaczyć, choć dobrze, że się w ogóle go dostało...
    Dobrej nocy :)

    OdpowiedzUsuń