365 dni... 52 tygodnie... 12 miesięcy... rok.
Róże w kolorze wiosennego wieczornego słońca stoją w wazonie, a ich słodki świeży zapach rozchodzi się po okolicy. Myślę, że podobają się Jej.
Otwieram szafę w pokoju rodziców i wciskam noc w Jej kostium, ten który miała na moim absolutorium i w tę chabrową kamizelkę z angory. Wciąż tam jest Jej zapach. Chciałabym, aby zawsze tam był i przypominał mi o Niej.
Lubiła bursztyny. W szkatułce przechowuję Jej bursztynowe broszki, dużo starsze ode mnie. Znalazłam też dwa sznurki bursztynów, które dał Jej ojciec. Podzieliłam kamienie i zrobiłam z nich sobie oraz siostrom biżuterię, aby każda miała po Niej to, co tak lubiła nosić.
Zanurzam rękę w płóciennym woreczku pełnym suszonych grzybów. Pamiętam, jak Jej pracowite dłonie przebierały je, czyściły, zdejmowały ze sznurków, wsypywały do woreczka.
Zostały Jej kapelusze i zielona sukienka w wielkie żółte kwiaty, amerykańska. Jak to dobrze, że mogę to wszystko nosić, że podarowała mi te rzeczy, tak jak i angielską zieloną sukienkę z golfem, którą przywiózł Jej z rejsu ojciec.
Odziedziczyłam po niej wrażliwość i ciemną oprawę oczu.
Zawsze dyskretnie elegancka. Zawsze piękna, nawet kiedy wkładała swój niebieski fartuch. Ciemne oczy, ciemna skóra i siła, ukryta w drobnym ciele.
Wystarczyło, że słyszałam Jej kroki, przestawałam się bać. Pamiętam jak gładziła mnie czole i po włosach, mnie już dorosłą, kiedy leżałam bezwładnie na łóżku, nie mając siły, aby utrzymać choćby łyżeczkę w ręku.
Zawsze mi powtarzała, że dam sobie radę, że mi się uda. Wierzyła we mnie. Wiem, że mnie kochała. Wciąż kocha.
Kiedy rok temu 28 kwietnia wracałam wieczorem do domu, czułam wszystkimi komórkami ciała, że odejdzie, że właśnie nadszedł czas, aby przeszła przez kolejne drzwi, drzwi na razie mi niedostępne. Jako ostatnia widziałam się z nią po raz ostatni...
W sercu mam Jej piękny uśmiech i żywe, ciepłe spojrzenie, a w pamięci cudowne wspomnienia.
Róże w kolorze wiosennego wieczornego słońca stoją w wazonie, a ich słodki świeży zapach rozchodzi się po okolicy. Myślę, że podobają się Jej.
Otwieram szafę w pokoju rodziców i wciskam noc w Jej kostium, ten który miała na moim absolutorium i w tę chabrową kamizelkę z angory. Wciąż tam jest Jej zapach. Chciałabym, aby zawsze tam był i przypominał mi o Niej.
Lubiła bursztyny. W szkatułce przechowuję Jej bursztynowe broszki, dużo starsze ode mnie. Znalazłam też dwa sznurki bursztynów, które dał Jej ojciec. Podzieliłam kamienie i zrobiłam z nich sobie oraz siostrom biżuterię, aby każda miała po Niej to, co tak lubiła nosić.
Zanurzam rękę w płóciennym woreczku pełnym suszonych grzybów. Pamiętam, jak Jej pracowite dłonie przebierały je, czyściły, zdejmowały ze sznurków, wsypywały do woreczka.
Zostały Jej kapelusze i zielona sukienka w wielkie żółte kwiaty, amerykańska. Jak to dobrze, że mogę to wszystko nosić, że podarowała mi te rzeczy, tak jak i angielską zieloną sukienkę z golfem, którą przywiózł Jej z rejsu ojciec.
Odziedziczyłam po niej wrażliwość i ciemną oprawę oczu.
Zawsze dyskretnie elegancka. Zawsze piękna, nawet kiedy wkładała swój niebieski fartuch. Ciemne oczy, ciemna skóra i siła, ukryta w drobnym ciele.
Wystarczyło, że słyszałam Jej kroki, przestawałam się bać. Pamiętam jak gładziła mnie czole i po włosach, mnie już dorosłą, kiedy leżałam bezwładnie na łóżku, nie mając siły, aby utrzymać choćby łyżeczkę w ręku.
Zawsze mi powtarzała, że dam sobie radę, że mi się uda. Wierzyła we mnie. Wiem, że mnie kochała. Wciąż kocha.
Kiedy rok temu 28 kwietnia wracałam wieczorem do domu, czułam wszystkimi komórkami ciała, że odejdzie, że właśnie nadszedł czas, aby przeszła przez kolejne drzwi, drzwi na razie mi niedostępne. Jako ostatnia widziałam się z nią po raz ostatni...
W sercu mam Jej piękny uśmiech i żywe, ciepłe spojrzenie, a w pamięci cudowne wspomnienia.
Jestem w pracy...dobrze, że nikt nie widział łzy spływającej po mym policzku, przykro mi.
OdpowiedzUsuńJednak w tym smutku jest zapach i miłość ukochanem mamy, wiem co czujesz...domyślam się, że tak jak ja.... otulasz się wspomnieniami o mamusi. Zmykam bo będę płakać...
mokre oczy, bardzo mokre...
OdpowiedzUsuńpiękna szczera i głęboka notka, sciskam Cię...
..........trudno mi cos powiedziec ,jak juz kiedys pisalam pieknie piszesz o mamie i o wspomnieniach o Niej ......
OdpowiedzUsuńsciskam ....
dd, wiem, że mnie rozumiesz. wspomnienia mogą nas mocno otulić i od razu robi się ciut lepiej.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno :)
odściskuję mocno Czarodziejko :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Lapaz. Ściskam Cię mocno :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim, że przez te 365 trudnych dni byliście ze mną i dalej jesteście. Dziękuję. Bardzo mi miło, że do mnie zaglądacie i że jeszcze się Wam chce. Dziękuję Kochani :)
OdpowiedzUsuńNowa notka oczywiście jutro, na zupełnie inny temat. Dobrej nocy wszystkim :)
Mnie też jest miło,że mogę zaglądać tu do Ciebie:).Czasem może milcząco,ale codziennie:).
OdpowiedzUsuńCo do twoich wspomnień to powiem tak
tu nie potrzeba Robaczkowych słów:).
Dobrze mieć wspomnienia o swych najbliższych
tych,których już nie ma,ale są w naszych sercach.Tak jak też o tych co są wśród nas.
Pozdrawiam cieplutko.
Miłej majówki życzę.Trzymaj mi się tam:).
Robaczek.Dobranoc.
.........
OdpowiedzUsuńniby czas leczy rany... niby...
Pozdrawiam.
figa
eh... Figuniu...
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło :)
Robaczku Świetlisty, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWiem, że zaglądasz. Czasem może lepiej tak w ciszy, z ukrycia.
Nasi najbliżsi zawsze są z nami, właśnie w naszych wspomnieniach i w naszych sercach.
A majówka to będzie chyba w połowie maja dopiero ;)
Ściskam mocno :)
Dopiero dziś modłam przeczytać tę notkę. Ja jeszcze do dziś nie mam siły otworzyć wielkiej czerwonej skrzyni-kufra, gdzie są zdjęcia mojego małego braciszka (a był wyższy ode mnie o głowę) choć od jego odejścia minęło piętnaście miesięcy. Choroba mojej mamy trochę zaabsorbowała moje myśli, ale wciąż płaczę ilekroć pomyślę o nim. Czy długo tak będzie? To retoryczne pytanie, bo przecież nikt mi na nie nie odpowie...
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu... czy długo... pewna pustka w naszych sercach, wyrwa w duszach będzie... do naszej śmierci.
OdpowiedzUsuńDobrze, że mamy choć wspomnienia, takie skrawki, drobiazgi, które są dla nas jak najcenniejsze skarby.