29 czerwca 2010

Lodówka.

Co mówi o człowieku zawartość jego lodówki? Zastanawialiście się kiedyś? Mnie ostatnio dopadła taka refleksja, kiedy zajrzałam do lodówki i stwierdziłam, że coś w niej pustawo, a jak na mój gust, to nie było w niej nic do zjedzenia, a konkretnie nic, co by się nadawało na śniadanie. Wypiłam zieloną herbatę z cytryną, odczekałam aż otworzą sklepy i targowisko. Po męczących dwóch godzinach i trzech "spacerach" tam i z powrotem stan mojej lodówki przedstawiał się następująco:

mleko
pół kostki twarogu
2 kostki masła
kwaśna śmietana 12%
słodka śmietana 12%
feta
gorgonzola

porządny zapas wędlin, na czele z wędlinami drobiowymi, suchą kiełbasą i moją ulubioną wędzoną szynką
kiełbasa
mięso mielone
uda i piersi z kurczaka

jajka
ryba wędzona - łosoś i karmazyn

truskawki
czereśnie
banany
cytryny
botwina
marchew
kapusta
koperek
natka pietruszki
seler, obowiązkowo z dużą ilością liści
ogórki
kapusta kiszona
sałata
cebula
szczypiorek
rzodkiewka
pomidory
kalarepa
kalafior

duża ilość jogurtów naturalnych
maślanka

dżem truskawkowy i truskawkowo - rabarbarowy made by CzG

a poza lodówką to jeszcze "przyszły" ziemniaki, makaron, ryż biały i brązowy, mąka, oliwa, woda mineralna, chleb i bułki (przepyszne normalne bułki, a nie jakieś tam napompowane świństwo), płatki owsiane, otręby, CZEKOLADA i wszystko o czym w tej chwili zapomniałam ;)


Z jednej strony jestem wybredna, jeśli chodzi o jedzenie, a z drugiej taki ryż z jogurtem i owocami w zupełności mi wystarczy. Nie lubię żywności napakowanej chemią, zresztą nawet nie bardzo mogłabym coś takiego jeść. Bebechy zbuntowałyby mi się od razu. Zupek w paczkach, owsianek błyskawicznych czy gotowych mieszanek przypraw (takie naturalne to znowu one nie są, przynamniej w większości) nie znajdzie się u mnie. Nie ruszę czegoś takiego. Czytam etykietki na produktach i czasem naprawdę przeraża mnie to, co pakują w jedzenie. A jak słyszę o żywności modyfikowanej genetycznie, to aż mi skóra cierpnie. Przecież taki na pozór zwyczajny pomidorek może człowieka zabić, bo np. dodadzą mu gen czegoś, na co ktoś może mieć uczulenie - np. pomidorek z genem z rybki albo z kukurydzy... ale podobno to takie bezpieczne. Gówno prawda. Na pomidorze raczej nie napiszą z czym go skrzyżowali...

Wąchacie czasem warzywa i owoce? Niektóre nie pachną i smakują jakoś mdło. Do dziś tkwi we mnie wspomnienie izraelskiej mięty, która może i na miętę wyglądała, ale smakowała bardziej jak trawa niż jak mięta, a zapach jej był ledwie wyczuwalny. Włoska rzodkiewka eksportowa? Gdyby nie wyglądała jak rzodkiewka, w ogóle nie wiedziałabym, że jem rzodkiewkę. Kenijskie gruszki... w porównaniu z naszymi polskimi... niejadalne. Najlepiej smakują te warzywa i owoce, które pachną. Te szklarniowe nie pachną ładnie i mocno, podobnie jak te z chłodni.

Tam, gdzie kupuję warzywa i owoce, czuję ich piękny zapach... ale żadne z nich nie pachnie tak pięknie jak czekolada, która jest przecież najbardziej perfekcyjnym pokarmem na świecie.



16 komentarzy:

  1. Czekoladko - w kwestii czekolady zgadzam się bez zastrzeżeń:) Mogłabym mieć całą szafę czekolady, w różnych wersjach:)
    A teraz małe skojarzenie.
    Wyobraź sobie, że zaglądamy do lodówki...
    A tam:
    Bigos!

    ze specjalnymi życzeniami smacznego
    dla wszystkich, a Bigosa szczególnie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm samokowite potrawy mozna by z tego co się znajduje w Twojej lodówce zrobić... :)

    Jeśli lodówka mówi o tym kim jest jej właściciel to znaczy że właściel Twojej to sympatyczny łakomczóch ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W mojej jest pełno różnych rzeczy
    a ja i tak nie mam co jeść:)).
    Madame Bigos w upał??Nie bo ciężkostrawny jest;).Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. madame ja chyba dzisiaj miałam syndrom odstawienia czekolady ;) za długo bez czekolady, muszę jakąś kupić jutro ;)

    Bigos w lodówce... hmmm... w mojej chyba jednak by się nie zmieścił ;) no chyba że by się skurczył ;) he he he

    OdpowiedzUsuń
  5. A. pewnie, że można pyszności zrobić. Lubię dobre jedzenie i nie przepadam za fast foodami. Muszę być naprawdę zdesperowana i głodna, a w okolicy brak jakiegoś otwartego sklepu... Nie lubię śmieciowego jedzenia. W końcu to co i ile jemy odbija się na naszym zdrowiu i samopoczuciu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Robaczku, czyżbyś miała z jedzieniem tak, jak większość kobiet z ubraniami? Szafa pełna ciuchów, a i tak kobieta nie ma się w co ubrać ;)
    Tylko jedz Robaczku, bo jeść trzeba :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Witajcie :)
    No temat bardzo smaczny a ja po śniadaniu :)
    Miłego dnia :)
    figa

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Figuniu :)
    A ja w trakcie kolacji ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Witajcie :)

    Może jutro coś tu napiszę, bo jak na razie jestem jednoręka... lewa łapka unieruchomiona kolejny dzień :( więc klepię jedną ręką tylko. Nawet pracować za bardzo się nie da... ale liczę, że za dwa czy trzy dni już będzie dobrze.

    Pozdrawiam wszystkich :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Lapaz ściskam Cię mocno, trzymaj się tam mimo upałów :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Yhm Yhm ja tam Bigos(a) lubię w każdą pogodę i o każdej porze :)
    Dzięki madame...jak sobie pomyślę o jajeczniczce z pieczareczkami na masełku plus makrelka wędzona ze szczypiorkiem na świeżej pajdzie chleba ciemnego ze słonecznikiem...to rzeczywiście smacznie mi się na podniebieniu robi :)
    Hmm a skąd u mnie te smaki ?
    Zresztą ja lubię wsio / prawie/ nie lubię oczywiście pomidorów - mutantów z jakimiś rybnymi genami, a idź Ty ...
    Moja lodówka to absolutny wieczny pustostan, czasem jakiś browarek się obowiązkowo hibernuje.
    Bywa, że jedna dobra dusza wpada i robi czary mary, cobym na mieście wiecznie nie jadał pizzy i pizzopodobnych tworów.

    Twoją lodówkę to ja mogę zaadoptować bardzo chętnie :)))

    Ja Lenka wybywam gdzie oczy poniosą, na tę chwilę jeszcze czekam...ale już już chce na weekenda opalić gdzie klatę ;)

    Wszystkiego dobrego dzieciaki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć rozbrykany Bigosie ;)

    Lubimy Bigosa tutaj bez względu na porę roku ;)
    Gdzie zgubiłeś swoją lodówkową wróżkę, hę ;)?
    To jak gdzieś będę wybywać, to pozwolę Ci zaadoptować moją lodówkę ;)

    Wooow, klatę chcesz opalać? Ja tam się przed słońcem raczej chowam, zwłaszcza w te upały, bo źle znoszę tę duchotę, gorąco i wielogodzinne przebywanie na słońcu. Kurcze, jakbym z jakiegoś XIX-wieku wylazła ;)
    Życzę Ci Bigosku przyjemnego wybycia, gdzie oczy poniosą, tyljo wróć tu do nas cały i zdrowy.

    OdpowiedzUsuń
  13. witaj czekoladko :) dzieki ,trzymam sie i daje rady !!!!
    moja lodowka obecnie to wiekszosc :warzywa ,owoce ,jogurty i oczywiscie mleko ,ostatnio tez cos mnie wzielo na zsiadle mleko (tak to sie pisze?) ;wiec nie moze go brakowac :) juz nie moge sie doczekac ,jak do lodowki wpadnie moj ulubiony bialy ser z hiszpani ,ktory mi przywiezie moj maly urwis z wakacji ;)nie ukrywam ze madame narobila mi apetytu na bigos :))))
    madame pozdrawiam cie slonecznie :)
    trzymaj sie czekoladko i nie roztop sie w te upaly ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć Lapaz :)
    Cieszę się, że dajesz radę :)
    Tak, tak to zsiadłe mleko ;) Na upały dobre, choć ja za nim nie przepadam. Dobre jest też na poparzenia słoneczne jako okład.
    Fajnie, że masz apetyt.
    Ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj, lodówka... Maminego strupa trzeba najpierw rozmrozić, żeby zapełnić. W mojej rządzi syn i nawet do niej nie zaglądam. Biorę się jak... pies do jeża za to rozmrażanie. Horror. Trochę zieleniny mam prosto z ogródka, więc kiedy mam ochotę np na sałatę - idę i zrywam. A ostatnio zaczęły dojrzewać poziomki, pycha takie prosto z krzaczka. Pierwsze wiśnie już się pokazały (nie mylić z czereśniami) i choć są kwaskowate to ja je lubię. Tylko patrzeć jak agrest zrobi się zdatny do jedzenia. Porzeczki już dojrzewają, niestety tylko czarne. Czerwone zeżarło nam jakieś robactwo. No i zamiast o lodówce wyszło mi o ogrodzie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie ja bym tak chciała, hop do ogródka... Wiśnie, agrest, porzeczki..... zazdroszczę, bo uwielbiam. Dzisiaj od razu napełniłam moją lodówkę, bo ziała wręcz pustką, ale to nic dziwnego, skoro od tygodnia mnie nie było w domu ;)

    OdpowiedzUsuń