7 marca 2011

To skomplikowane. (cz. 15)

Wiosna w powietrzu, wiosna we mnie, wiosna uderza mi do głowy... Wczoraj doszłam do pewnych wiosnków, które mnie samą zaskoczyły. Jak tak wracam do nich myślą, to upewniam się, że są właściwe, zgodne z rzeczywistością, ale z drugiej strony wydają się wręcz niemożliwe, nieprawdopodobne. I zupełnie nie chcę dochodzić tego, jak to możliwe i dlaczego. 
Dobry dzień, pozytywnie nastrajający, pełen energii i dobrych wibracji, do tego pyszne jedzenie... :)



----------------------------------------


Co on tu robi? Przecież zawsze twierdził, że moje upodobanie do Starego Kanału, Cmentarza Starofarnego i jeszcze kilku innych miejsc w B. jest zupełnie nienormalne, bo według niego są takie brzydkie, nijakie... Teraz już mnie to przestaje dziwić, dlaczego do tej pory tak twierdził. Ciekawe po co tu przyszedł? Ledwie to pomyślałam, zobaczyłam, że Igor przechodzi na drugą stronę ulicy i idzie w kierunku bramy cmentarza. Gdy tylko przeszedł przez bramę, wysiadłam z auta, żeby mieć lepszy widok na jego poczynania. Musiałam być ostrożna, żeby mnie czasem nie przyuważył. 


Podeszłam bliżej i stanęłam, opierając się o mur, tuż przy bramie. Mogłam stamtąd swobodnie obserwować to, co działo się na cmentarzu i miałam pewność, że nie jestem widziana. Igor poszedł w stronę muru i grobowca, dokładnie tam, gdzie był kawałek blachy z mapą. Wziął metal do ręki i schował do reklamówki, którą miał ze sobą. Wrócił na główną ścieżkę, tę na wprost wejścia i zaczął grabić ziemię dookoła jednego z nagrobków. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Jeszcze tylko brakuje, żeby przyszedł któryś z bandy...


W czas pomyślałam. Ledwie myśl o bandzie przemknęła przez mój mózg, zobaczyłam, że od strony centrum miasta podąża facet, którego widziałam go fontanny w parku. Nie miałam, gdzie się schować, więc przeszłam na drugą stronę ulicy i zrobiłam kilka kroków w kierunku przystanku autobusowego. Facet wszedł na cmentarz, wyciągnął z kieszeni znicz, zapalił go i postawił na pierwszym z brzegu nagrobku. Igor właśnie skończył udawać, że grabi i podszedł do faceta. Co ja bym dała, aby dowiedzieć się, o czym oni rozmawiają. 


Przeszłam na drugą stronę tak, żeby mnie na pewno nie zauważyli i podkradłam się pod bramę. Usłyszałam tylko jedno zdanie, zanim przywarłam do muru z czerwonej cegły, jakbym chciała się w niego wtopić. 


2 komentarze:

  1. O mam Cię! Tak Ci się chce wiosny, że zamiast do wniosków dochodzisz do... wiosnków :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz, już nawet spod palców mi się ta wiosna wymyka ;)

    OdpowiedzUsuń