Od lat mam problemy ze snem, o czym tu pisałam wiele razy. Niewiele na to mi pomaga niestety, a brania prochów na sen odmawiam kategorycznie, w ogóle nie ma takiej opcji, że będę się jakimś świństwem faszerować. Po tym czymś sen jest ciężki, okropny, mam wrażenie, że wpadam w czarną dziurę, spadam, a to spadanie nie ma końca. W efekcie budzę się jeszcze bardziej zmęczona niż gdybym spała tym swoim przerywanym snem, a właściwie kilkunastominutowymi drzemkami albo gdybym nie spała wcale. Nie, nie i nie.
Jedną z tych rzeczy, które działają zbawiennie na mój sen, jest spanie na świeżym powietrzu. W moich warunkach mieszkalnych jest to niewykonalne... 9 piętro, mały balkon... Zresztą w żadnym miejscu, w którym pomieszkuję jest to niewykonalne. Co najwyżej mogę otworzyć sobie okno, ale to nie to samo.
Od dziecka ojciec zabierał mnie ze sobą na wodą, jeździłam na różne rajdy i obozy. Dopóki nie byłam pełnoletnia musiałam się kisić w namiotach i innych takich, no chyba że byłam z ojcem... Gdy miałam już te 14-15 lat ojciec pozwalał mi spać tam, gdzie chciałam. Mogłam wziąć śpiwór i walnąć się na brzegu, mogłam spać w hangarze z myszami, mogłam spać ze znajomymi na łódkach albo zwyczajnie w kabinie.
Sen na wodzie, sen nad wodą... Uwielbiam tak leżeć i słyszeć jak fale pluskają, rozbijają się o brzeg, jak woda drży i faluje, jak cichutko z gwiazdami rozmawia. Nie ma nic przyjemniejszego niż położyć się na łódce, wpatrywać się w niebo, będąc kołysanym do snu delikatnymi ruchami łodzi, która unosi się i opada na wodzie. Woda, jak matka, kołysze do snu, jakby kołysała dziecko w kołysce. Czuję się wtedy taka spokojna, wyciszona i bezpieczna. Na wodzie nie śniły mi się ani razu koszmary. Sny są piękne, kolorowe, przyjemne, a ja jestem wypoczęta i nawet krótki sen jest niesamowicie regenerujący.
Podobnie działa na mnie sen na polu - w sianie, na sianie, koło pola ze zbożem. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zapach siana też mnie uspokaja, wycisza... Nic to, że potem mam je we włosach, w zakamarkach ubrania, ważne, że jestem wyspana, radosna, szczęśliwa. Pamiętam jedną taką noc. To było podczas jednego z obozów, już pod jego koniec. Robiłam sprawność, którą zawsze pragnęłam zdobyć, bardziej niż wszystkie stopnie, bo dzięki niej mogłam sprawdzić swój charakter, siłę swojej woli i nauczyć się siebie. Wracając do nocy... spędziłam ją na polu na sianie. Ta jedna noc zregenerowała moje siły, które po ponad dwóch tygodniach były na wyczerpaniu przez brak snu, obowiązki, problemy z bebeszkami. Wiatr szumiał w koronach sosen, nade mną było piękne rozgwieżdżone niebo, cisza wokół, spokój... Wtuliłam nos w siano i nawet nie zauważyłam, jak zasnęłam. Wszystkie lęki odpłynęły gdzieś daleko, a rano obudziłam się wypoczęta i jedząc niespiesznie śniadanie, przyglądałam się sarnom.
Pod gołym niebem spałam wiele razy, ale tylko jedna noc była okropna - spędzona w gęstym krzaczorach, koło bagienka i prawie nad nie bardzo czystym jeziorem. Komary żarły jak oszalałe, nie było się gdzie schować, na sen na polu nie miałam szans, bo rozpadał się deszcz i mogłam się tylko schronić pod płachtą, bo dziewczyny zapomniały drugiego namiotu. Do tego doszła migrena... Następnego dnia z ulgą przywitałam to, że moje dziewczynki nie mają sił na kolejne dwa dni węrdówki, więc bez żalu postanowiłam, że tego samego dnia wrócimy nad nasze czyste jezioro, nad którym, o dziwo, nie było prawie wcale komarów.
Żeby się wyspać, wcale nie potrzebuję puchowych poduszek, wygodnych łóżek, luksusu. Wystarczy mi mój śpiwór, kurtka czy sweter podłożone pod głowę, twarde dno łódki albo "trochę" siana i niebo nade mną... Rozgwieżdżone ciemne niebo to najpiękniejszy sufit na świecie, a szum wody i rozmowy wiatru w koronach drzew są najprzyjemniejszą kołysanką dla moich uszu. Ah... byle do lata :)
Jak tu nie zakochać się w takich wpisach ;D
OdpowiedzUsuńI love you, Choco ;-*
Czekoladko ...nie będę się rozpisywał...powiem tylko jedno ...jesteśmy z tej samej gliny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
hmmmmmmmm....
OdpowiedzUsuńa może Norbert nam przygotuje jakiś stóg w Jaworzu ;DDD
Hadesie... :)))
OdpowiedzUsuńUważaj z takimi wyznaniami, bo jeszcze ktoś w to uwierzy... ;)
*Hds ...nie ma problemu;)
OdpowiedzUsuńNorbercie... ściskam... :)))
OdpowiedzUsuńOjej... To ja może już nic nie mówię, bo wszystko co powiem, może zostać wykorzystane przeciw mnie ;D
OdpowiedzUsuńZresztą i tak zaraz spać idę... w łóżku niestety, bo rano praca wzywa ;/
A ja ściskam Was oboje:D
OdpowiedzUsuńNorbercie to taki duży albo może kilka, bo coś mi się wydaje, że więcej jest amatorów siana ;)
OdpowiedzUsuńJa to mogę się ze śpiworem nad samą wodą też walnąć, nie ma problemu :) Bardzo lubię :)
Uważaj uważaj Hadesie, bo jeszcze ktoś wykorzysta i co wtedy ;)?
OdpowiedzUsuńTo dobrej nocy Ci życzę :)
Norbercie również ściskam ;D
OdpowiedzUsuńChoco, a Ty co się nagle wycofujesz ze stoga ;>
Norbercie... ;*
OdpowiedzUsuńCzekoladko ...Oj jak to przeczyta Sydonia będzie zachwycona:D
OdpowiedzUsuń*Czekoladko
OdpowiedzUsuń*Hds
życzę Wam spokojnej nocki:*
Hadesie, ja się nie wycofuję, nie ma mowy :) Tylko wiesz, coś mi się wydaje, że nie tylko w naszym guście jest siano ;P
OdpowiedzUsuńDziękuję Norbercie :) i Tobie też :)
OdpowiedzUsuńJa się jeszcze nie wybieram do snu, choć muszę wstać o świecie, coś Morfeusz ostatnio mnie nie lubi...
Jakoś się pomieścimy ;D
OdpowiedzUsuńW gromadzie raźniej ;)
Dobranoc ;-*
Jeszcze raz dziękuję za ten wpis :-*
Sydonia też lubi te klimaty? Tak myślałam ;)
OdpowiedzUsuńHadesie, jak siana będzie odpowiednia ilość, to z pewnością :)
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;*
Dobrej nocy :)
Heh i mi się przypomniała moja najlepsza noc... Przed chatą pradziadka, na pagórku wyższym z wyższych, w dole strumień i świetliki, wyżej my: ja najmłodsza między całą gawiedzią... Tak blisko gwiazd już nigdy później nie było.
OdpowiedzUsuńSny na łódce muszą być rozkołysane!
Granato, takie noce pod gwiazdami są niezapomniane :)))
OdpowiedzUsuńJeśli tylko się wody nie boisz, to ja polecam noc na wodzie na łódce, tylko koniecznie niech będzie zacumowana albo na kotwicy (dla bezpieczeństwa) :)
Kiedyś spróbuję na pewno, bo już łoskot wody nocą i księżyc na tafli kuszą obietnicami niesamowitych snów.
OdpowiedzUsuń(Generalnie to ja się chyba tylko ogromnych pająków boję ;)))
Dobranocka...
Spróbuj, bardzo zachęcam :)
OdpowiedzUsuńDobrej nocy :)
No jestem pewna, że ten stóg wszystkich by spokojnie pomieścił :DDDD
OdpowiedzUsuńJa śpię w każdych warunkach, byle na świeżym powietrzu... a najmilej wspominam Międzyzdroje:DDDD i Białostockie siano, pięknie tam :)
Miłych, pachnących snów i dla Was :*
:D heheh Choco Choco :D
OdpowiedzUsuńo matkoś uśmiałem się z komentarzy ;]
umarłem i proszę mnie nie reanimować :D
:D a co do snu i miejsc do spania ;]
chyba nie muszę powiadać, ze swój swojego zawsze znajdzie ;P ha ha ha
Sydoniu, ten to z pewnością :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :) Tobie również pięknych snów :)
Kimonku, tylko mi tu nie umieraj, bo lekarza pod ręką brak ;P
OdpowiedzUsuńTo prawda, że swój swego zawsze znajdzie ;)
Pozdrawiam :)
oj co do znajomości opieki medycznej i reanimacji w tym towarzystwie to bym się kłócił ;) więc jestem w dobrych rękach :DDDDDD robię ,,uf" ;) bo ufam niezmiernie :D
OdpowiedzUsuńbanda nocnych hasaczy ;] nie ma nic piękniejszego ;P ha ha ha
Zachcialo mi sie wakacji i tych pachnacych nocy i porankow :) przepiekne opisy i wspomnienia... A na sen, coz, nie mam z tym problemow, zasypiam ostatnio w pol sekundy, ale po kieliszku wina mozna naprawde blogo odplynac...;)
OdpowiedzUsuńReanimować to ja też potrafię, jakby co ;) Ale myślę, że nikomu to na razie nie grozi ;P
OdpowiedzUsuńPorcelanowa, dziękuję pięknie :)
OdpowiedzUsuńJak bez problemu zasypiasz to bardzo dobrze :)
Nikomu nie życzę męczarni z bezsennością.
Pozdrawiam cieplutko :)))
co najwyżej psychiatryczny lekarz ;]
OdpowiedzUsuńbo gdzie HaDeS Freak się nie pojawi, tam wkręca towarzystwo i wszyscy łapią przynętę pozytywu jak pelikany :D
i prawidłowo :D
Eeee tam zaraz lekarz psychiatryczny ;) To też tu nie grozi, jak sądzę ;)
OdpowiedzUsuńA pozytywnie być musi... czasem ;)
aaaaaa :) tak mi się przypomniało :)
OdpowiedzUsuńjadąc ostatnio w pociągu, rozgadałem się z sympatyczną Panią, z którą od razu przełamałem barierę przechodząc na ,,ty"- również niesamowity wulkan energetyczny :D Ela :D
również bezsennik ;) powiedziała kilka mądrych zdań, z których wynikło, że po prostu człowiek za dużo myśli... myśli i myśli... trawi... debatuje sam ze sobą, roztrząsa sytuacje...
może po prostu być zimną rybą i niczym i nikim się nie przejmować? tak się nie da...
ale natury, duszy się nie zmieni...
jesteśmy ,,czułkami" :) które czują, doznają i trawią :)
więc po tym jeszcze bardziej pokochałem swoje spacery do rana :)
a pozytywnie ma być zawsze!!!
OdpowiedzUsuńnie czasem ;> ZAWSZE!!! mimo wszystko!
mam HaDeSa zbudzić, by przywołał Choco do porządku???
Od myślenia, przejmowania się i roztrząsania? A to całkiem możliwe ;)
OdpowiedzUsuńNie no, ja zimną rybą być nie potrafię i dobrze. Toż to dopiero byłby koszmar... ;)
Kimek, czasem się nie da, aby było pozytywnie. Po prostu.
A Hadesa nie budź, niech sobie pośpi jak spać może ;) A tu przecież pozytywnie jest :)
Życzę wszystkim przyjemnej środy oraz dobrej nocy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)))
Ech na sianeczku,sianie na sianie kochanie i spanie hahaha..Kiedyś będąc młodą dziewczynką to się spało gdzie popadnie ;).A teraz namiot?a skąd,tylko wygodne łóżko.
OdpowiedzUsuńMelduje się bezsenny Robaczek.
Ty wiesz Czekoladko,że i ja mam z tym problema
ale za nic procha nie wezmę,żeby sobie zasnąć..
Pewnie już sobie śpicie smacznie :).To i ja może spróbuję.
Pozdrawiam.Miłego dnia życzę.
"Jakby się dobrze spało,
Gdyby tyle kolorowych myśli przez głowę nie wiało ".
"Ktoś nie śpi,aby spać mógł ktoś".Pa.
Cześć CzG :)
OdpowiedzUsuńRoztoczyłaś tutaj piękną wizję... jak kładziesz się do snu gdzieś na łódce kołysanej przez spokojne fale, a nad Tobą rozgwieżdżone niebo :)
Kiedyś pod koniec sierpnia nocowałem pod namiotem w Suwalskim Parku Krajobrazowym i było podobnie - noc, łąka pełna cykających świerszczy i piękne niebo usłane gwiazdami... nie było żadnej chmurki... coś cudownego.
Te "cuda" skończyły się nad ranem, gdy chwycił przymrozek i obudziłem się dygocząc z zimna ;) Ale potem poszedłem na wzgórze górujące nad jeziorem Jaczno i ten widok wynagrodził mi z nawiązką tę przymusową pobudkę ;)
Pozdrawiam :)
A ja myślałam Smurffie,że ta łąka była pełna
OdpowiedzUsuńświetlistych robaczków :P.
I ja pamiętam taką noc lato,niebo pełne gwiazd,pachniało kwiatami i...... ;)
Pozdrawiam i melduje,że sen przyszedł o 5 z hakiem :).
Robaczku, ja się obawiam, że mi do śmierci zostanie to spanie na sianie ;) Mam to po rodzicach ;) Po drugiej to ja jeszcze nie spałam, aczkolwiek już leżałam i patrzyłam sobie w okno na niebo ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że sen w końcu do Ciebie przyszedł :) Ja od przed 5 byłam już na nogach...
Oby sen do Ciebie co noc przychodził i łagodnie Cię kołysał, abyś mogła wypocząć i zacząć dzień z nowymi siłami :)
Uściski!
Cześć Smurffie :)
OdpowiedzUsuńAh dziękuję :)
Jak noce są przy bezchmurnym niebie to ranek jest zimny i może być przymrozek... dlatego ja zaopatrzyłam się już dawno w porządny śpiwór, bo odkryć się zawsze można ;) Podobnie z takimi bardzo chłodnymi porankami miałam, jak na przełomie sierpnia/września jeździłam na północ Szkocji ;)
Wcale się nie dziwę, że widok Ci wynagrodził tę pobudkę :)
Pozdrawiam ciepło :)))