27 sierpnia 2012

Wypadek.

Cały wieczór chodzę jak trzaśnięta wielkim młotem. Nie bardzo wiem, co się wokół mnie dzieje. Oczy są nieustannym źródłem słonych strumyków. Nie umiem znaleźć sobie miejsca.

Mój bardzo bliski przyjaciel miał rano wypadek samochodowy. Został ciężko ranny. Dowiedziałam się o tym dopiero wieczorem. Czuję się podle, bo ten wypadek to poniekąd przeze mnie. Byłam u praprzyczyny. Jechał po mnie i do mnie. 

Moja arogancja. Mój egoizm. Nie poszłam na kompromis tylko uparłam się przy swoim. Choć miałam złe przeczucia, to je zignorowała i się jak głupia uparłam. Idiotka. A teraz on tam leży w ciężkim stanie, a ja nie mogę nic zrobić. Nawet nie mogę go odwiedzić, bo zwyczajnie mnie nie wpuszczą, bo jestem nikim. 

Zawdzięczam wiele temu człowiekowi. Tyle dla mnie zrobił... Całkiem bezinteresownie... A ja nie mogę nic zrobić dla niego, który leży tam przeze mnie. 

Gdyby nie ja... nie jechałby tą drogą i o tej porze... w ogóle nie wsiadłby do auta... lepiej... w ogóle by go w okolicy nie było... możliwe że w promieniu kilkuset kilometrów...

To ja powinnam tam leżeć. W mojej pracy nie muszę mieć idealnego stanu zdrowia. Mój przyjaciel musi. Zrobiłabym wszystko, żeby wyszedł z tego, żeby wyszedł z tego bez konsekwencji dla jego zdrowia i organizmu. 

Wiem, że zawsze mogę na nim polegać. Prawdziwy przyjaciel. Niezawodny. Wyrozumiały, choć jako człowiek niecierpliwy. Szalony, spontaniczny i pełen radości życia. Kompletne przeciwieństwo mojego smutku, samotności, zamknięcia i depresji. Jest podporą wszystkich wokół, filarem swojej rodziny.

Rozmawiałam z nim rano, a 9 minut później miał wypadek. 

Człowiek, który będąc za kierownicą, nigdy nawet stłuczki nie miał. Pomagał mi ostatnio doskonalić moje umiejętności kierowania pojazdem. 

To jest pierwszy raz, gdy naprawdę chciałabym cofnąć czas. Nie mogę na siebie patrzeć.

Obiecuję sobie, że zrobię wszystko, żeby choć częściowo odwdzięczyć się za to, co dla mnie zrobił. Zrobiłam dla niego zbyt mało. A dziś poczułam, jak bardzo jest ważny dla mnie. 

Arogancja i upór. Pieprzona egoistka. 

To się nie powinno było wydarzyć.  

6 komentarzy:

  1. Dziewczyno! To nie jest absolutnie Twoja wina, nie możesz się o to obwiniać! Tragiczny zbieg okoliczności, zresztą los i tak upomniałby się o swoje, nawet gdyby Twój przyjaciel po Ciebie nie jechał. Nie załamuj się, musisz teraz być przy nim, to najlepsze co możesz zrobić.

    pozdrawiam Cię i życzę wszystkiego najlepszego, Wam obydwu. Będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy mi to powtarzają, ale ja się czuję tak, jakby to ja spowodowała ten wypadek. zrobię wszystko, co tylko będę mogła, aby pomóc.

      Usuń
  2. Wina za wypadki drogowe jest po stronie kierowców i w stanie dróg, a nie w tym gdzie i dokąd ktoś jedzie. Choć doskonale Cię rozumiem, to że siebie obwiniasz, nie ma sensu. To tylko emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to nie ma sensu, ale jeśli on z tego nie wyjdzie, do końca życia będę się czuła winna, jakbym to ja spowodowała ten wypadek. Zresztą byłam u praprzyczyny. Nic by sie nie wydarzyło, gdyby nie wsiadł do auta.

      Usuń
  3. tylko emocje, żadna wina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo silne emocje
      a wina? gdyby nie ja w ogóle by nie wsiadł w to cholerne auto

      Usuń