7 października 2009

Z przypadkiem w tle. cz. 1

W mieszkaniu panowała cisza, jeśli nie liczyć szumu wentylacji od komputera i oddechu śpiącej, ze wspartą na klawiaturze głową, drobnej blondynki. Zegar wybił właśnie drugą. Za oknem błysnęło gdzieś w oddali. Kobieta drgnęła i otworzyła oczy, jednocześnie spoglądając za szybę.
- Błyska na pogodę - pomyślała, wstając z krzesła. Otworzyła szerzej drzwi na balkon, chcąc wpuścić trochę nocnego powietrza, aby orzeźwić się, ocknąć. Bilet! - przemknęło jej przez głowę.
Chwilę później słychać już było gorączkowe klikanie. Stuk..klik..klik..klik..klik....
-Jest! Niedziela, od dziś za dwa tygodnie, 12.45, lot Kraków - Dublin. Uuuuffffff, a już myślałam... szkoda tylko że przyjdzie mi lecieć puszką, w której jest mniej miejsca niż w polskim pks-ie, ale jakoś się przeżyje. Nie zniosę już dłużej oddychnia atmosferą tego dusznego miasta.
Alicja podniosła się z krzesła i wolno przemknęła do łazienki. Spojrzała w lustro, wybuchając śmiechem. Wyglądała jak kiepski klaun z tymi potarganymi sprężynami zamiast włosów i rozmazanym makijażem. Odkręciła kurki nad wanną. Jednak huk wody nie zagłuszył dzwonka telefonu. Marcin. Tylko on miał w zwyczaju dzwonić do niej w środku nocy. Żeby jeszcze było to coś ważnego. Kataklizm. Wypadek. Śmierć. Zawsze telefonował, mając w zanadrzu jakieś nudne informacje, które mogły poczekać do rana.
- Nie mam ochoty z nim rozmawiać.
Telefon jednak nie przestawał dzwonić. Alicja ze stoickim spokojem poczekała aż wanna wypełni się odpowiednią ilością wody. Zakręciła kran i wyłączyła aparat. Marzyła tylko o tym, aby zanurzyć się w chłodnej wodzie, rozluźnić napięte mięśnie, ocknąć się z letargu, w którym od tak dawna przebywała. Kolejne "rewelacje" Marcina mogły zaczekać do rana. Zresztą sama będzie musiała z nim porozmawiać i powiadomić go o swoim wyjeździe. Na samą myśl o tym, aż mdliło ją z nerwów. Wiedziała, że rozmowa nie będzie należała do łatwych, ponieważ Marcin nie lubi, kiedy coś nie idzie zgodnie z jego zamysłem. Marcin - odnoszący sukcesy architekt, obracający się w gronie wielu wpływowych, bogatych ludzi, otaczający się wianuszkiem kobiet. Alicja była inna niż te wielbiące go kobiety. To spowodowało, że zainteresował się nią i zaczęli się spotykać. Jednakże Marcin, mimo że wiedział, iż Alicja jest wolnym duchem, nie da się zdominować, próbował zdusić w niej to, co sprawiało, że jest taka, a nie inna.
- Marcin nie będzie zadowolony. - pomyślała Alicja zanim zanurzyła się w chłodnej przezroczystej wodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz