26 listopada 2009

Za drzwiami.

Historie takie, jak ta wczorajsza, zdarzają mi się dość często, zazwyczaj wtedy, kiedy spieszę się gdzieś albo gdy siedzę sobie spokojnie i myślę, że jak to fajnie, miło, taka cisza i spokój, relaksik... i zawsze się coś dzieje.

Kiedyś ojciec wziął mnie ze sobą na praktyki na statek jako że to były wakacje, a ja akurat nie miałam nic innego do roboty, ponieważ wyjeżdżałam dopiero za cztery tygodnie. Oczywiście na tym całym statku to oprócz mnie była tylko jedna dziewczyna, a tak to sami faceci.

Jednego dnia było piękne słońce, siedziałam sobie na pokładzie, opalałam się. Było miło, przyjemnie, leniwie. Nic mi się nie chciało, było mi gorąco, więc stwierdziłam, że skoro nikt nie kręci się pod pokładem to w końcu może będę miała spokój, aby wziąć prysznic, bo akurat zapas wody był. Do obiadu było jeszcze sporo czasu, więc i w kuchni, która była niedaleko łazienki, nikt się nie kręcił. Zeszłam sobie spokojnie na dół, zasłoniłam w swojej kajucie okno, żeby nie wystawiać się na widok publiczny, kiedy będę się przebierać, wzięłam kosmetyczkę i ręcznik, włożyłam klapki i poszłam pod prysznic.

Przyjemna chłodna woda. Człowiek po takim prysznicu od razu rześki, świeży. Nie wzięłam ze sobą do łazienki czystych ubrań, a jakoś w ten średnio czysty już t-shirt nie chciałam się ubierać ani w strój kąpielowy, który bardziej pachniał olejkami, balsami i wodą z rzeki niż świeżością. Wyjrzałam z łazienki, widziałam, że nikt się jeszcze nie kręci, jest cicho, więc owinięta tylko w ręcznik pobiegłam szybko do mojej kajuty.

Kiedy zamknęłam za sobą drzwi kabiny, zadowolona, że ubiorę się w coś czystego, otworzyłam hałasującą dość głośno szafę i zajęłam się wybieraniem czystej garderoby. Nagle drzwi się otwierają... Wszedł mój kumpel, a mi w tym samym momencie spadł ręcznik, a ja nic nie zdążyłam na siebie ubrać... Ja patrzę na niego, on na mnie, chowającą się za drzwiami szafy... Mówi coś do mnie, że kogoś czy czegoś szuka... W ogóle go nie słuchałam, myśląc o tym, że jak zrobi krok, to zobaczy mnie zupełnie nagą i będzie niezła heca.

Zrobił krok w moją stronę... to ja przylgnęłam do tych drzwi i bardziej się nimi zasłaniam... zrobił kolejny krok, to ja w tył i drzwi do siebie... prawie wlazłam już do tej szafy, a ten nic, tylko gada coś do mnie, jakby w ogóle nie widział, że usiłuję się jakoś schować przed nim. W panice myślę tylko, gdzie leży ten cholerny ręcznik... zauważyłam go przy drugim skrzydle drzwi... myślę sobie, że muszę zrobić krok, ale on zobaczy, że nic na sobie nie mam...

Gadam do niego zza tych drzwi, że nie wiem gdzie ta osoba jest, której szuka, bo byłam pod prysznicem... Facet w sumie już rozmawiał bardziej z drzwiami od szafy niż ze mną, bo wciąż usilnie próbowałam się nimi jakoś zakryć... A jako że mało kto lubi rozmawiać z drzwiami zamiast z człowiekiem, więc zrobił krok w moją stronę... iiiii... dzięki Ci Panie żeś mnie takim refleksem obdarzył i zdążyłam podnieść ręcznik.... On spojrzał na mnie iii... zobaczył duży ręcznik z wystającymi rękami, nogami i czubkiem głowy... Rzucił krótkie "sorry" i wypadł za drzwi....

4 komentarze:

  1. ;))) fajna historia... oby takich jak najwięcej, przynajmniej jest co później wspominać Lenko... pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć Violuś :) Ta historia już stara stara, z czasów szkolnych ;) ale jest, co wspominać. W ogóle tamten wypad obfitował w różne śmieszne sytuacje i ciekawe wydarzenia ;) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie prościej byłoby powiedzieć: wyjdź, człowieku bo chcę się ubrać? Oj Gruszeczko, Gruszeczko... Ale wtedy nie byłoby tak zabawnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cześć Aniu :)
    Wiesz, nie słyszałam jego pukania, zaskoczył mnie, gadał jak najęty... byliśmy gówniarzami w sumie, chociaż ja bardziej. Jak to młoda dziewczyna... speszyłam się i wyszło zabawnie :) Dziś to bym się pewnie nawet nie speszyła, gdyby mi facet wparował i z pewnością rzuciłabym tekstem, aby łaskaw był wyjść, żebym się mogła przyodziać ;)

    OdpowiedzUsuń