9 stycznia 2010

Zanim wycięłam sobie serce...

Zanim wycięłam sobie serce...

- nie przejawiałam permamentnego talentu do psucia relacji uczuciowych, chyba nawet potrafiłam takowe budować;

- nie płakałam z bezsilności;

- samo bycie wystarczało;

- nie miałam kłopotu z zaufaniem;

- wierzyłam w słowa, obietnice i miłosne zaklęcia;

- mówiłam: "Nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko te, do których boimy się dążyć.", nawet w to wierzyłam.

Zanim... było to i tamto, a innych rzeczy nie było.

Bez serca żyje się inaczej. Można je wyciąć, zamieść resztki pod wycieraczkę albo pod dywan, a serce można schować, choćby w zamrażalce. Niech poczeka na lepsze czasy? Może przyda się później, kiedyś... Wyciąć sobie serce... swoisty masochizm otarty o samobójstwo. Zwodniczy. Wydawać się może, że bez serca człowiek przestaje być podatny na zranienie. Nieprawda.

Siedzę i patrzę na swoje niegdyś wycięte serce. W miejscu serca została blizna. Blizna, która czasem okropnie krwawi. Kiedy próbuję znowu wcisnąć serce na dawne miejsce, boli i krwawi bardziej.

Wycinamy sobie serce, aby dać je drugiej osobie. Jeśli w zamian dostaniemy serce obdarowanego człowieka, mamy szczęście. Dalej mamy serce. A kiedy zwraca się nam nasze własne wymięte, poszarpane, jak kawał szmaty do podłogi albo sami musimy go szukać wśród śmieci...

Myśląc o prawdziwej miłości, miałam kiedyś przed oczami taki obraz. Wyjmuję ze swojej piersi serce i daję je kochanej osobie, a w zamian otrzymuję jej serce. Moje serce idealnie wpasowuje się w pierś ukochanego, jakby zawsze tam było, a jego serce tak samo wpasowuje się we mnie.

A jak długo można żyć bez serca???



7 komentarzy:

  1. Myślę, że bez serca żyć się nie da!
    Gruszeczko czas na natychmiastową transplantację!!!!
    Pozdrawiam niedzielnie :)))
    figa

    OdpowiedzUsuń
  2. wycias serce ,zamrozic ,zamienic w skale..... czasem chcialam to zrobic ,aby juz wiecej nie bolalo !!!!! ale nie ,ja nie potrafie zyc bez mojego serca,nawet wtedy gdy bardzo boli i krwawi.......
    pozdrawiam czekoladko :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Figuniu, rzeczywiście się nie da za długo, choć można się przyzwyczaić. Transplantacja jest bolesna... przez blizny trza się przedrzeć... ;)
    Przyjemnej niedzieli :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Lapaz, wyciąć serce można, zamrozić też z obaw przed zranieniem, ale gdy zamienia się w skałę to bardzo źle. Kiedy zamiast, które daliśmy, oddają nam później ochłap, strzępy, to zanim się poskłada, luki się wypełnią, pojawią się blizny mija czas. Jak serce zostało zamrożone z obawy przed cierpienie wywołanym kolejnym uczuciem i zostanie w końcu rozmrożone przez kogoś. Jeśli osoby nie wymienią się sercami, nie będzie dawania i brania, to to co dzieje się później z takim sercem...
    Wycięłam sobie serce i właściwie miejsce po nim boli, bo jeśli człowiek czuje, to zawsze będzie podatny na zranienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pozdrawiam ciepło Figunię i Lapaz, i wszystkich. Przyjemnej niedzieli życzę i zaraz napiszę coś innego, bo za smutno i boląco tutaj. To pewnie przez tę zimę, choć ją bardzo lubię, to mi zimno i zimno... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serce, w którym zawarte jest całe dobro, to najwartościowsza rzecz, jaką mamy.
    Raz wyjęte z piersi, tworzy dziurę, która nigdy już się nie zasklepi.
    Pewnie dlatego przed podjęciem decyzji, by je komuś ofiarować, trzeba bardzo dobrze to przemyśleć. Jeden fałszywy ruch może kosztować nas cierpienie przez baaardzo długi okres.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z tym madame, nie można pochopnie ofiarowywać komuś serca i cierpienie bywa naprawdę wielkie.

    OdpowiedzUsuń