2 lutego 2010

Raj dla nosa i podniebienia.

Gotowanie ma w sobie coś z alchemii. Jest magiczną czynnością. Z prostych, zwyczajnych składników można stworzyć niesamowite potrawy, które uwodzą już samym zapachem.

Kuchnia to moje ulubione miejsce w domu. Uwielbiam w niej siedzieć, rozmawiać, czytać. Często też piszę w niej właśnie, a kiedyś na studiach najlepiej uczyło mi się właśnie w kuchni. Może to dlatego że kuchnia, jak żadne inne z domowych pomieszczeń, jest przesycona wszelkimi zapachami. Lubię tak sobie zamknąć oczy i wwąchiwać się w zapachy przypraw, warzyw, owoców. Mam taki odruch, że kiedy gotuję, wącham każdy składnik i potrawę. Rodzina sobie żartuje, że doprawiam na zapach, a nie na smak. Zamykam oczy, wącham... i dopiero po chwili próbuję.

Cynamon, kardamon i pomarańcze mogę wąchać godzinami. Uwielbiam kawę z tymi dodatkami. Lubię zanurzać nos w zielone gałązki kopru, pietruszki, kolendry czy rozmarynu. Świeże zioła dodają koloru, wyrazistości i aromatu potrawom. Nie potrafię się bez nich obyć w kuchni.

Moja kuchnia jest przesycona zapachem i smakiem potraw z różnych zakątków, m.in. z Indii, Iranu, Wysp Bahama. Oczywiście są i potrawy europejskie - polskie, francuskie, hiszpańskie, włoskie czy greckie. Wszystko to głównie dzięki poznanym ludziom, pochądzącym z różnych miejsc świata.
Dzięki nim poznałam wiele przypraw, o których istnieniu nie miałam pojęcia oraz proste sposoby na zrobienie chociażby pesto czy pasty curry albo pasty z granatów.

Targowiska i sklepiki z przyprawami, korzeniami są rajem dla mojego zmysłu powonienia. Niepozorne ziarenka, nitki czy korzonki, a mają czarodziejską moc. Wydobywają, uzupełniają, zmieniają smak składników. Pół łyżeczki tego, kilka ziarenek tamtego i w powietrzu unosi się aromat przyjemności dla podniebienia.

Dziwna jest moja kuchnia, jak dziwna jestem ja. Mieszanka łącząca w sobie to, co łagodne, ostre, słodkie i kwaśne.

Jestem ciekawa jakie są Wasze kuchnie i upodobania kulinarne.



ps. Dla mojej rodziny niekwestionowanym hitem jest ostatnio babka pomarańczowa, drożdżówka z jabłkami i chruściki (czyli faworki), zupa ogórkowa, kurczak z gotowanymi warzywami (taki lekko kwaskowy) i ryżem, klopsy w białym sosie i łosoś z folii z warzywami.
Babka to w sumie takie trochę wiosenno - wielkanocne ciacho, ale rodzina jadłaby ją ostatnio na okrągło na zmianę z chruścikami. Chyba założę masową produkcję ;)

4 komentarze:

  1. Hmm.A mówiłam Ci Lenka,że ze mnie jest noga w gotowaniu:))a tak tak za to sałatki dwie mi wychodzą najlepiej;)..No to kiedy mnie zapraszasz na takie pyszności?bo trzeba Robaczka coś podtuczyć.
    Zioła,ziarenka,przyprawy,zapachy..To jakieś czary-mary,z których powstają Lenki potrawy haha.ale mi się rymnęło;).Moją kuchnię lubię,choć nie przesiaduję w niej tak bardzo.Jest taka swojska.Ale czeka ją remont już niebawem i będzie taka nowoczesna..A o upodobaniach kulinarnych się nie wypowiem,nie i już o!.Pozdrawiam Cię.Robaczek:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Robaczku ależ Ty pięknie rymujesz :)) Jak mam Cię podtuczyć, jak nie powiesz, co lubisz, hmm;)? No doooobraaaa, może jakoś to przeżyję.
    Remont kuchni powiadasz? O to pewnie będzie nie tylko nowoczesna, ale i na przytulności nie straci, a to dzięki mieszkańcom :)
    Widzę, że Ty też w nocy nie spałaś....
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. witaj czekoladko :) dobrze ze jeszcze moge czytac o tych wszystkich slodkosciach ,ja ostatni napieklam roznosci i porozdawalam ,bo nie moglam sie patrzec nawet :)zawsze pieklam poczki i faworki w karnawal ,ale nie wim jak bedzie w tym roku ?!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Lapaz :) No tak, w Twoim stanie to różnie bywa, na jedno jest ochota, na inne nie ;) Uściski :)

    OdpowiedzUsuń