Kiedy wstaję wcześnie rano zwykle mam mdłości, więc piję wyłącznie ciepłą herbatę, a o śniadaniu nie ma mowy. Na samą myśl, że mam przełknąć cokolwiek mdli mnie jeszcze bardziej. Wielu moich znajomych sobie żartuje, że jestem w wiecznej ciąży, przez te mdłości poranne.
Zresztą czasem i mój jadłospis przywodzi innym na myśl, że mogę być w ciąży. Nic bardziej mylnego. Kiedy się czymś stresuję, denerwuję w ogóle nie jem. Tracę zupełnie apetyt. Kiedy stres spływa albo gdy jestem w stanie długotrwałego stresu permamentnego, jak chociażby ostatnio, bebechy, a dokładniej żołądek, upominają się o jedzenie. Wtedy miewam totalne wymieszanie smaków. Kwaśne, słodkie, słone, ostre, a i gorzkim nie pogardzę.
Wczoraj po kilku dniach prawie bez jedzenia unicestwiłam pół bochenka chleba z ziarnami, jakąś wędzoną dość słoną wędlinę, kiełbasę, resztę dżemu, twarożek waniliowy, dwa jogurty, dwie paczki kwaśnych żelków, pudełko landrynek z nadzieniem owocowym, pół kilograma kapusty kiszonej, kilogram bananów, pęczek rzodkiewek, główkę sałaty, dwa jabłka, tabliczkę czekolady z orzechami, pół paczki pierniczków w czekoladzie i jeszcze ogórki konserwowe. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie pochłonęła tego w krótkim czasie w sposób mniej więcej taki, że np. kapustę zagryzałam sobie landrynkami i czekoladą.
Wszystko zapiłam dużą ilością gorzkiej herbaty, w sumie bardziej siekiery niż normalnej herbaty.
To wszystko stanowi zupełną normalność mojego organizmu. Jednak ktoś, kto mnie nie zna od tej strony może pomyśleć, że karmię nie tylko siebie, ale i fasolkę.
Dziś żywiłam się landrynkami, bananem i surową marchewką. Taki standard codzienny, kiedy walczę z mdłościami o 5.00 rano, między innymi pod prysznicem.
Dobrze, że jutro nie muszę nigdzie się wybierać zbyt wcześnie, więc pojawia się szansa na brak mdłości i spożycie śniadania. A ja bardzo lubię śniadania.
Tak sobie myślę, że jeśli kiedyś naprawdę będę w ciąży, dość długo mogę tego nie zauważyć... Póki co to mi nie grozi, bo wiatropylna na razie nie jestem, choć z drugiej strony... ;)
Ciekawi mnie czy tylko ja tak mam, czy może ktoś jeszcze? Jak tam wasze nawyki żywieniowe? W porządku?
Ja ze swoimi muszę coś zrobić. Na początek postaram sie jeść regularnie, cokolwiek ;) A później się zobaczy.
Zresztą czasem i mój jadłospis przywodzi innym na myśl, że mogę być w ciąży. Nic bardziej mylnego. Kiedy się czymś stresuję, denerwuję w ogóle nie jem. Tracę zupełnie apetyt. Kiedy stres spływa albo gdy jestem w stanie długotrwałego stresu permamentnego, jak chociażby ostatnio, bebechy, a dokładniej żołądek, upominają się o jedzenie. Wtedy miewam totalne wymieszanie smaków. Kwaśne, słodkie, słone, ostre, a i gorzkim nie pogardzę.
Wczoraj po kilku dniach prawie bez jedzenia unicestwiłam pół bochenka chleba z ziarnami, jakąś wędzoną dość słoną wędlinę, kiełbasę, resztę dżemu, twarożek waniliowy, dwa jogurty, dwie paczki kwaśnych żelków, pudełko landrynek z nadzieniem owocowym, pół kilograma kapusty kiszonej, kilogram bananów, pęczek rzodkiewek, główkę sałaty, dwa jabłka, tabliczkę czekolady z orzechami, pół paczki pierniczków w czekoladzie i jeszcze ogórki konserwowe. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie pochłonęła tego w krótkim czasie w sposób mniej więcej taki, że np. kapustę zagryzałam sobie landrynkami i czekoladą.
Wszystko zapiłam dużą ilością gorzkiej herbaty, w sumie bardziej siekiery niż normalnej herbaty.
To wszystko stanowi zupełną normalność mojego organizmu. Jednak ktoś, kto mnie nie zna od tej strony może pomyśleć, że karmię nie tylko siebie, ale i fasolkę.
Dziś żywiłam się landrynkami, bananem i surową marchewką. Taki standard codzienny, kiedy walczę z mdłościami o 5.00 rano, między innymi pod prysznicem.
Dobrze, że jutro nie muszę nigdzie się wybierać zbyt wcześnie, więc pojawia się szansa na brak mdłości i spożycie śniadania. A ja bardzo lubię śniadania.
Tak sobie myślę, że jeśli kiedyś naprawdę będę w ciąży, dość długo mogę tego nie zauważyć... Póki co to mi nie grozi, bo wiatropylna na razie nie jestem, choć z drugiej strony... ;)
Ciekawi mnie czy tylko ja tak mam, czy może ktoś jeszcze? Jak tam wasze nawyki żywieniowe? W porządku?
Ja ze swoimi muszę coś zrobić. Na początek postaram sie jeść regularnie, cokolwiek ;) A później się zobaczy.
Moim nawykiem jest brak jakiegokolwiek nawyku.
OdpowiedzUsuńNie jem zazwyczaj, bo o tym całkowicie zapominam. Jak robi mi się słabo - to rzucam się na cukierki, batoniki, pączki, pierniczki w czekoladzie. Wszystko popijam kawą w dużych ilościach, i winem - w mniejszych;)
Rodzina mnie pilnuje, oraz wmusza posiłki. Bez nich jadłabym wyłącznie marsy:)
Poza tym jestem koneserką dobrego jedzenia: lubię iść do knajpy, zamówić coś dobrego i to zjeść....
Mam paskudne nawyki, i kiedyś za to zapłacę poważną chorobą!
Póki co jestem zdrowa, więc lekceważę;)
ale obiecuję się poprawić:):):)
a na śniadanie, czyli ok 10.00/11.00 jem pączki i piję białą kawę:):)
OdpowiedzUsuńtzn 2 pączki
z marmoladą:)
Witaj madame :) Miałam sposobność poznać literkowo Twoją dietę :)
OdpowiedzUsuńDobre jedzenie to ja też lubię i nawet jedząc, delektuję się nim, bo zwykle jem dość szybko niestety.
Pozdrawiam ciepło :)
życzę wszystkim miłego wieczoru i dobrej nocy :)
OdpowiedzUsuńja uciekam się położyć, bo jestem wykończona, tak psychicznie, jak fizycznie.
Pozdrawiam.
O nawyki jedzeniowe..hm.No to tak,ja np.
OdpowiedzUsuńprzed chwilką zjadłam kawałek kiełbasy by po chwili
zjeść czekoladkę z wiśniami z likierem:).
Moje nawyki są bardzo nie dobre.
Nie jem śniadań.A jak mam już coś na talerzu to siedzę przy jedzeniu
i tak przez godzinę dojrzewam,żeby zjeść:).
Obiad jem bardzo póżno.
Nie mam zdrowego nawyku jedzeniowego.
I czasem odbija mi się przez to na moich bebeszkach:)..
Pozdrawiam.Robaczek.
hej, cześć :)ja akurat dzisiaj postanowiłam zrobić sobie małą głodówkę... zaczęłam od naparu z melisy, bo coś ostatnio trochę nerwowy okres i żołądek też szwankuje... wytrzymałam do 14stej, bo koleżanki w pracy głodować nie pozwoliły... i jeszcze popołudniu wstąpiłam do mojej rodzinnej pani doktor żeby wybłagać ekg, bo znowu dały o sobie znać moje jak to p.doktor określa [chercklekoty] diagnoza-ekg ok,zawału nie ma, będę żyć-do śmierci :) a , i mam mniej się wk...ać, trzymać dystans i do przodu ;)
OdpowiedzUsuńczesc czekoladko :))) czesc Twoich nawykow to i u mnie sie pojawilo w ostatnim czasie ,no ale to zrozumiale ,nie dawalam jednak rady i siegnelam po lekarstwo ,kilka dni i bez niego jest w miare dobrze ,
OdpowiedzUsuńmoje nawyki w "normalnym "stanie to sa takie ze gdy nie jem w domu ,zastanawiam sie jak to jest przyrzadzone i z czego ,czesto od tego myslenia przechodzi mi apetyt !!!! kiedys przez kilka lat nie jadalm sniadania ,tylko kawa ,a teraz bez sniadania ani rusz , lubie pochlaniac wszystko co zielone ,salata ,salat i jeszcze raz salata :))))
pozdrawiam Was dziewczyny :)
Cześć Robaczku,
OdpowiedzUsuńwidzę, że i Twoje nawyki są podobne. Śniadanie powinno się jeść i w ogóle powinno się jeść regularnie. Z tym dojrzewaniem to też bym tak chciała, bo jak zaczynam dojrzewać do jedzenia i patrzeć się w talerz, to kończy się tym, że jedzenie zostaje nietknięte.
Witaj Viola :)
OdpowiedzUsuńHmmm... głodówkę mówisz? I tak jeszcze zimą? (Choć ja tam twierdzę, że to już przedwiośnie i wiosna zaraz będzie... ;)
Viola, ale po co głodówka? Jedzenie dobre jest, a głodówki zwykle same się pojawiają przy dużej dawce problemów czy stresu. Dobrze koleżanki zrobiły, że Ci głodować nie dały :)
Witaj Lapaz :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie to zrozumiałe, że się pojawiły :))) Dobrze, że Ci się z tym śniadaniem zmieniło, bo śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia.
Pozdrawiam :)))
Znacie to pewnie:
OdpowiedzUsuńŚniadanie zjedz po królewsku, obiadem podziel się z kolegą, a kolację oddaj biednemu :)
Ja dziś nie musiałam się zmuszać do aktywności o bladym świcie, więc i śniadanie zjadłam. Muszę Wam powiedzieć, że śniadania to ja bardzo bardzo lubię :)))
Miłego dnia życzę wszystkim :)
Czesc Czekoladko, czesc dziewczyny. Sniadanka baardzo lubię i jem zawsze. Obiadek wiadomo, kolacji nie jem. staram sie odzywiać rozsądnie,ale roznie mi to wychodzi;))
OdpowiedzUsuńumowmy się, ze wiadomo, ze wszystko co pyszne jest niedozwolone, niezdrowe i kaloryczne:DD
Przy moim bracie, ktory nie je mięsa, i ja go zaczelam ograniczać ,z korzyscia dla mojego zoladka i..trawienia:D
Pozdrowienia dla wszystkich.
Cześć zabiegana Czarodziejko :)
OdpowiedzUsuńŚniadanko to jak najbardziej :) Dobrze, że je zjadasz.
A z tym pysznym i niedozwolonym to czy ja wiem... Zależy, co kto lubi. Ja uwielbiam wszelkie owoce i są dozwolone ;) hi hi A czekolada powinna być, jak nie jest i to koniecznie, bo jak mówi motto mojego bloga... jest perfekcyjna :)
Z tym jedzeniem to tak jest, że właściwie jeść można wszystko, co nie jest śmieciowym jedzeniem, byle z umiarem i w odpowiednich proporcjach.
Pozdrawiam.