10 lutego 2011

Muzyka miejsc.

Dotyk. Tyle spokoju w jednym geście.

Siła. Ona jest w nas. Czasem potrzeba impulsu, aby ją zbudzić.

Ulotne chwile, momenty, które powinno się zatrzymać. To one tworzą nasze życie. Wypełniają je.
Mieszkałam kiedyś w kamienicy, której okna wychodziły na podwórko, otoczone innymi budynkami. Rosło tam tylko jedno drzewo, ale bardzo piękne drzewo. Miałam w zwyczaju siadać na parapecie, na którym była położona szeroka deska, aby wygodniej się siedziało. W wolnych chwilach lubiłam spoglądać za okno. W słoneczne dni, zawsze kiedy byłam sama w domu, siadałam na parapecie. Spoglądałam w niebo, śledziłam sunące po nim chmury, patrzyłam na grę promieni oraz na dachach i w szybach kamienic. Słuchałam wszystkiego tego, co kojarzyło mi się z wiatrem, słońcem, wodą i wolnością.

Było też i inne mieszkanie. Duże i jasne, w dobrej dzielnicy. Lubiłam siedzieć przy kuchennym stole, na jednym z krzeseł. Zawsze na tym samym, plecami do okna. Podkurczałam nogi, zwijałam się na nim w kłębek i pisałam. Albo siadałam na fotelu z podwiniętymi nogami i patrzyłam w okno, na poruszające się w jesiennym i zimowym wietrze liście i gałęzie drzew. To właśnie tam rozwinęłam się muzycznie, otworzyłam, weszłam ponownie w świat dźwięków, aby chwilę później wyjść z niego i stanąć z boku, nasłuchując, obserwując, ale już nie wydobywając dźwięków z własnej duszy.

Kiedy w pewnym okresie swojego życia rzuciłam się w wir pracy, różnych obowiązków, wciąż zmieniając miejsca, wracałam jednak w jedno - do pewnego parku, który znam lepiej niż własne kieszenie. Jest tam ławka, ławka z widokiem na drzewo, na jedną z głównych alejek i na rzeźby. Siadałam tam, rozmyślałam, szukałam spokoju i chwytałam oddech, uśmiechałam się, czytałam, po prostu byłam. Erykah Badu przesyciła mi to miejsce swoją muzyką. Jest też taka płyta - "Impala - lounge", której wtedy słuchałam na okrągło.

Każde miejsce, w którym jakiś czas przebywałam, każda sytuacja i każdy człowiek przywdziewa przed oczami mojej duszy szatę z dźwięków. Napawam się muzyką, muzyką żyję. Dzięki niej trwam. Mogłabym oślepnąć, nie czuć zapachów, ale bez słuchu nie zniosłabym życia. Nawet cisza cieszy moje uszy swoją muzyką.
Bez zbędnych słów, nasłuchując ciszy, być.

 

21 komentarzy:

  1. ah rozpłynąłem się czytając tych słów twoich kilka :)
    muzyka, dźwięki przeszłości... pani Badu ;]
    pięknie :)

    ja mam tak z zapachami... zapach i dotyk... muska palcami, policzkiem, smakować nozdrzami... obłęd ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny post:)...czekoladko może kiedyś uda Ci się znów wejść w ten Świat dźwięków :)...życzę Ci tego z całego serca:)...pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Arku, miło mi :)
    ah.. dźwięki... uwielbiam je... i zapachy też :)))
    nos mam równie wrażliwy jak uszy :) jakieś takie smakowite, pyszne, ciepłe zapachy pomagają na wszelkie smutki, tylko się trzeba dobrze w nie wwąchać :) wiem, co masz na myśli ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję pięknie Norbercie :)
    Wiesz... jest we mnie jakaś blokada, a dźwięki schowały się głęboko na dnie duszy... może kiedyś jeszcze wyjdą :)
    Odpozdrawiam cieplutko :))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja teraz mieszkam w bardzo starej kamienicy w samym centrum Poznania, no już bardziej w centrum się nie da. Uwielbiam siadać na parapecie i gapić się na miasto, inne okno z drugiej strony mieszkania na podwórko - tam wszystko jest bez ruchu...oprócz nieba. Mam swoja ulubiona ławkę - przed teatrem:). czekam na wiosnę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze to ujełaś, bo ja odczuwam podobnie. Faktycznie kazde miejsce, ba, nawet kąt ma swoją melodię. Usciski

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć CzG :)
    Z tego chyba wynika, że postrzegasz świat poprzez muzykę ;) Ciekawe doznanie, ale ja chyba w ten sposób tego nie postrzegam, dla mnie muzyka, to tylko jeden z kilku bodźców które tworzą obraz mojego świata.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Love... stara kamienica w centrum Poznania? Aż mi się miło i ciepło w środku zrobiło, bo kilka lat temu też mieszkałam w kamienicy w samym centrum Poznania, uwielbiałam tamto mieszkanie. Bardzo :)
    Ławka przed teatrem... ciekawe która ;)? Moja ławka parkowa jest poznańska... :)

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dominiko... :))) Zgadzam się :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam utwory które kojarzą mi się z konkretnymi wydarzeniami z mojego życia, tak nierozerwalnie i namacalnie wręcz... a dźwięki wchłaniam i lubię je wyłuskiwać z tej ciszy:DDD bardzo:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Smurffie,
    wiesz, mam coś takiego, że do miejsc i ludzi same z siebie przyczepiają mi się "karteczki" z muzyką, to trochę tak jak z zapamiętywaniem zapachów osób, domów i miejsc w ogóle, zapamiętywaniem kolorów, itd. Pisałam kiedyś, że zapamiętuję ludzi po odgłosie kroków ;)
    Na moje postrzeganie składają wszystkie zmysły, ale zawsze i wszędzie słuch odgrywa dominującą rolę, później węch z racji wrażliwości na zapachy i dobrego węchu, smak... doskonale działa w połączeniu z węchem, bez węchu miewam trudności ;) wzrok... cóż... krótkowzroczność i astygmatyzm... a o dotyku pisałam kiedyś przy okazji tzw. drewnienia ;)

    Dobrze, że każdy z nas ma swój sposób postrzegania, bo gdyby był tylko jeden, byłoby nudno, a tak to i dyskusje są ciekawsze :)
    A tak się zastanawiam, czy jakiś bodziec u Ciebie dominuje w postrzeganiu czy nie?
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach Sydoniu... :))) Też tak mam :))) Chłonąć dźwięki... ach ach... Uwielbiam :)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślisz, że jest jakaś zależność między lubieniem wsłuchiwania się a krótkowzrocznością;DDD
    Ja w tych dźwiękach , stukotach, szumach słyszę muzykę i ona jest taka niezwykła, niepowtarzalna i spowita magią chwili:DDD doskonale Cię rozumiem:DDD
    Poznań, Mickiewicz może????:DDD

    OdpowiedzUsuń
  14. Sydoniu, ja nie wiem ;) Myślę sobie, że jednak coś kosztem czegoś, jakieś zmysły są rozwinięte lepiej, a inne nam kuleją ;) Co nie oznacza, że ktoś nie może mieć dobrze rozwiniętych wszystkich, bo może :)

    Adaśko? Adaśko też się zdarzył ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. O muzyce to ja bym mogła długo....
    Każdy mój post jest nią okraszony:)
    W sumie to mogłabym wyrażać się wyłącznie poprzez nią. Co nawet zamierzam zrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Madame, zauważyłam i bardzo to lubię u Ciebie :)
    Wyrażanie się wyłącznie przez muzykę? Ciekawie i zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pytasz, jaki bodziec u mnie dominuje... myślę, że w stosunku do miejsc takim bodźcem jest jednak wzrok /pomimo mojej krótkowzroczności ;)/, a w stosunku do ludzi... chyba mój odbiór danego człowieka, czyli coś, co nie jest konkretnie identyfikowane z żadnym ze zmysłów, chodzi raczej o odbiór aury tego człowieka, w szerokim znaczeniu tego słowa /bo trudno mówić o aurze sensu stricto w odniesieniu do relacji wyłącznie wirtualnych/.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Smurffie, odbiór aury? Ciekawe... :)
    Wzrok :)))

    Odpozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkim życzę przyjemnego dobrego weekendu :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ha! Powiedz gdzie mieszkałaś w Poznaniu?:) A ławka przed Teatrem Polskim jedyna w swoim rodzaju - metalowa:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Metalowa... :)
    W Poznaniu to wiesz... cała litania by była... jednego roku to tylko jedyne 9 razy się przeprowadzałam ;) W centrum samym mieszkałam krótko... to było tak... Garbary, 23 Lutego i okolice Półwiejskiej. Najdłużej... w trzech dzielnicach Ogrody, Wilda i Winogrady ;)

    OdpowiedzUsuń