28 marca 2011

O uświadamianiu, dyskietkach i muzyce.

W moim domu stoi stary komputer stacjonarny. Są też dyskietki. Komputer jest dość stary, ale jeszcze działa. Wiosna spowodowała we mnie chęć porządków, więc sprzątam wszelkie zakamarki. Postanowiłam się pozbyć też pudła dyskietek... Tylko napierw muszę przejrzeć je, bo znając samą siebie, spodziewałam się znaleźć na nich jedynych kopii moich tekstów, wierszy. Nie pomyliłam się.

Wśród dyskietek znalazłam też jedną z pierwszych z zapiskami nastoletniej CzG ;) Zapiski dotyczyły głównie dwóch tematów: mężczyzn i siatkówki... męskiej. Wyniki spotkań, nie tylko z polskiej ligi, dokładne statystyki, relacje ze spotkań, nazwiska siatkarzy... wszystko pisane z pamięci. Drugi temat to mężczyźni... Kochliwa nie byłam, raczej... miałam podejście jak do obiektu badawczego... Co nie przeszkadzało mi mieć, jak by to nazwać, kosmatych myśli...
Moje teksty o facetach przypominały wyniki badań, sportowe statystki, a wnioski były bezlitosne. W tamtym czasie jeden z kumpli powiedział o mnie, że jestem jakąś łamaczką męskich serc i że on startować do mnie nie będzie, bo jemu pewnie też dałabym kosza.

Robiąc te porządki, posegregowałam też książki na kilku półkach i... znalazłam mój atlas anatomiczny, który dostałam na szóste urodziny. Dzięki atlasowi dokończyłam uświadamiać samą siebie (w owe szóste urodziny...;) na temat tego skąd się biorą dzieci, czym się różni ciało mężczyzny i kobiety, no i jak rozwija się dziecko w brzuchu swojej mamy. Uświadamie było tym łatwiejsze, że obrazki mogłam uzupełnić sobie tekstem, bo umiałam już czytać, choć w zerówce ukrywałam tę umiejętność bardzo usilnie. Powód był taki, że osoby, które umiały już choć trochę czytać miały inne książki, robiły inne zadania, itd. A ja nie miałam na to ochoty, a poza tym musiałabym siedzieć z boku z tymi dwiema umiejącymi składać literki, a nie z moimi kumplami. Umiejętność czytania wykorzystywałam na własny użytek, starając się ją ukryć nawet przed rodziną, ale ojciec się w końcu połapał. Poprosiłam go, aby kobiecie w zerówce nie mówił. I nie powiedział.
Wracając do uświadamiania... Jak miałam trzy lata i z wielkim upodobaniem przeglądałam gruby atlas anatomiczny mojej siostry interesowałam się wszystkim, co z ciałem ludzkim związane.

Pamiętam, że w podstawówce jakoś w czwartej, piątej klasie, gdy moje koleżanki nakręcały się wszelkimi informacjami na temat intymnych części ciała, ja zgłębiałam wiedzę o antykoncepcji i seksie jako takim. Doszłam przy tym do wniosku, że nie chcę umrzeć jako dziewica, ale że nie należy się z tym spieszyć, bo przydałoby się zgłębić najpierw inne dziedziny i zdać chociaż maturę... Wiedziałam, że najlepszą metodą antykoncepcji jest trzymanie się z daleka od seksu, co nie przeszkadzało mi się modlić co wieczór, żeby nie było końca świata, kataklizmów itp., żebym jednak nie umarła jako dziewica.

W sumie to do dziś dziwię się samej sobie z jednego powodu... że nie wylądowałam na medycynie, pscyhologii czy czymś takim, bo wciąż fascynuje mnie ciało człowieka, tak z zewnątrz, jak od wewnątrz, podobnie jak ludzka dusza, psychika... Do samej śmierci się to nie zmieni. Człowiek to takie moje hobby ;)

Jeśli chodzi o mężczyzn... Panowie! Ja Was uwielbiam. Jesteście fascynujący...

Wracając słówkiem ostatnim do mojego starego komputera... Grzebiąc w nim... odkryłam muzykę... Muzykę, którą myślałam, że straciłam, a której nie zdążyłam odkupić, bo jednak trochę tego było... Zgrałam sobie ileś świetnych płyt do kompa... Zbiegło się to z najgłupszą decyzją życiową, którą podjęłam... i w porównaniu z nią, a tym bardziej z perspektywy czasu stwierdzam, że to wrzucenie muzyki w komputer było jedną z najmądrzejszych decyzji. Słucham, słucham i nasłuchać się nie mogę. Jestem przeszczęśliwa, śpiewam wszystko na całe gardło... Dobrze, że sąsiedzi się nie skarżą... Jeszcze ;)

36 komentarzy:

  1. Proszę, proszę jaki analityczny umysł ;D
    Do tego mężczyzn uwielbia, ma pojęcie o antykoncepcji i rodzeniu dzieci lol

    Czy Ty przypadkiem nie obiecujesz gruszek na wierzbie ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Hadesie słodki, przecież ja niczego nie obiecuję :] Ja tylko napisałam słów kilka o zgłębianiu wiedzy, porządkach w komputerze, muzyce, no i wyznałam, że uwielbiam facetów ;)
    A od uwielbenia do obietnicy daleka droga...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam...
    Przecież już obiecałem, że będę Ciebie na rękach nosił, to prawie tak jakbyśmy byli razem hahaha

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie... prawie ;P
    Ale noszeniem na rękach to nie pogardzę ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma sprawy, ale muszę nabrać sił po oddaniu krwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze trochę to nowa Ci urośnie ;) Świeżynka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach te nasze podobieństwa :)...Jutro wysyłam Ci kochana Czekoladko formularz i zestaw do pobrania próbki:)...a chcesz jeszcze jedną czekoladę z lawendą?...bo tak się składa, że mam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Norbercie... :)))
    Dziękuję pięknie. Naprawdę podzielibyś się ze mną tą pyszną czekoladką...? Jeeeejjj, pewnie, że bym chciała... A jakże Ci się mogę odwdzięczyć za te smakowitości?

    OdpowiedzUsuń
  9. Odwdzięczyć???...Czekoladko kochana wystarczy, że lawendowy posmak wywoła uśmiech na Twej twarzy:)))i sprawi małą przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Będę taki świeży, że nie pytaj ;D

    Lawendowa czekolada!!! Pychota!!! Jadłem ostatnio w Portugalii ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Norbercie, to ja się będę uśmiechać od ucha do ucha :))) Już zaczynam :]]]]]

    OdpowiedzUsuń
  12. Hadesie, dobrze, to nie pytam ;)

    Ta czekoladka z lawendą jest przepyszna... :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Hds ...niestety mam tylko jedną :( ...ale...

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekoladko ...bardzo mi miło :)

    OdpowiedzUsuń
  15. NordBerdzie nie proszę się o czekoladę, tylko zauważyłem fakt że jest bardzo pyszna ;)
    Proszę się o Czekoladę, ale mnie zwodzi hahaha

    OdpowiedzUsuń
  16. Hadesie czekolada czy Czekolada... co za różnica ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. No proszę ;))) Taki atlas to była ważna rzecz... Kurcze, jak sobie przypomnę :D


    Ps. Z czytaniem miałam podobnie, tyle, że w moim wypadku wydało się za szybko, bo mnie zanudzała zerówka na śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  18. Granato, pewnie, że to była ważna rzecz :) W moim przypadku ulubiona :)))

    W mojej zerówce było fajnie i właśnie aby ustrzec się przed nudą, ukrywałam to, że umiałam czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. * Hds ... Pomyślałem sobie jedynie, że i Tobie chętnie bym wysłał...taki już jestem :)...lubię się dzielić ...i lubię robić niespodzianki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Życzę wszystkim dobrej nocy i kolorowych snów :)
    Pozdrawiam ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do atlasu...pierwszy który dostałem, był pisany łaciną...sprezentowała mi go ciocia lekarka...cudo...wszystkie mięśnie, kości, zęby, tkanki miękkie, układ nerwowy i rwionośny...dla siedmiolatka to istny kosmos...a jak już doszedłem do barwnych ilustracji narządów płciowych...to dopiero było coś;)))...olbrzymi porozkładany na warstwy penis wywarł na mnie niesamowite wrażenie... Od dziecka chciałem zostać patologiem lub chirurgiem...niestety los miał dla mnie inne plany :)))...choć był okres w moim życiu kiedy pracowałem Szpitalu Onkologicznym i przyznam, że wiele nauczyło mnie przebywanie z chorymi, wzmocniło we mnie pokorę, wzbudziło uczucia wcześniej mi nieznane, ukazało kruchość ciała i życia ...nauczyło radować się każą chwilą...bo nigdy nie wiadoma kiedy zgaśnie w nas.

    OdpowiedzUsuń
  22. Norbercie, ja jako dziecko też chciałam być chirurgiem ;) I też moje życie toczy się zupełnie inaczej...
    Ah... Atlas po łacinie... I jeszcze barwne ilustracje w atlasie... Pamiętam wszystkie rysunki, a na te kolorowe napatrzeć się nie mogłam.
    Pracowałeś w Onkologu? No proszę :)
    Mi się też zdarzyła praca w szpitalu, taki epizodzik...
    Tak, trzeba się cieszyć każdą chwilą :)
    Dobranoc :] I dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Choco, chodzi oczywiście o Czekoladę, najlepiej z gruszkami, a za czekoladę lawendową dziękuję, choć przepyszna jest ;D

    Ludzkie ciało, rozrysowane na szczegóły ma w sobie coś metafizycznego ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cześć CzG :)
    Wychodzi na to, że byłaś dzieckiem przedwcześnie dojrzałym ;)
    Ciekaw jestem co to za odnaleziona muzyka, z której tak się cieszysz... czy zechcesz uchylić rąbka tajemnicy w tej materii?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Hadesie Hadesie, mówisz, że o Czekoladę chodzi i że najlepiej z gruszkami... Hmmm... Tylko gdzie ja Ci taką Czekoladę znajdę ;)?

    OdpowiedzUsuń
  26. Witaj Smurffie :)
    Eeee... to tylko skutki wychowywania się wśród dorosłych ;)
    A muzyka... całe mnóstwo... np. Bob Marley, Bryan Ferry, Roxy Music, Depeche Mode, Diana Ross and the Supremes, the Raveonettes (z tego się bardzo ucieszyłam, bo znalazło się później w kompie niż reszta) i dużo dużo innych, w tym nagrania, których tak szybko nie wygrzebię skądś, by kupić ;) Bo zwykłą dyskografię prędzej czy później można odkupić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czyżbym trafił pod zły adres ;>

    OdpowiedzUsuń
  28. Hadesie, nie wiem czy pod zły, ale pod Czekoladowy na pewno :]
    Myślę, że sam wiesz najlepiej ;P

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaczynam się gubić w tym Czekoladowym zwodzeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. HDS-ie a jak się możesz odnaleźć? Jak Ci w tym pomóc ;)?

    OdpowiedzUsuń
  31. Droczysz się ze mną Choco ;P

    OdpowiedzUsuń
  32. Tak troszkę Hadesie ;) Mam nadzieję, że nie dostanę po głowie od jakiejś Twojej połówki czy jak się to tam zwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. E, czyli, że niespełnionych doktorów więcej jest? ;) Nieźle, mam to samo. Zamiast medyka - wyjdzie filolożka od spraw beznadziejnych :D
    Ale atlas, jak relikwia, stoi na regale :)))

    OdpowiedzUsuń
  34. Granato, a więcej więcej ;) Czasem życie po prostu inaczej się potoczy, inne decyzje podjąć trzeba...
    A dlaczego akurat od spraw beznadziejnych, a może od nadziejnych ;)? Moja rodzina moje wykształcenie nazywa badaniem pisma świętego... ;) Nie, żebym cokolwiek wspólnego miała wykształceniowo z tym.

    OdpowiedzUsuń