Wiesz...
siedziałam w nocy na kuchennym blacie i wpatrywałam się w uśpione miasto za oknem, w gwiazdy na granatowym niebie. Nie mogłam spać. Zgubiłam się we własnych myślach, schowałam pragnienia...
Wątpliwości... Twoje... moje... Strach... Boję się bólu. Boję się zranienia... Obawy... "Chcenia"... Przecież tak naprawdę nie jesteśmy w stanie poznać się tak w pełni do końca...
Proszę pocałuj mnie... Pocałuj mnie, odrzucając te wszystkie wątpliwości, zdrowe rozsądki, logiki...
Szczerość... Co nam zostało po tym wszystkim, czego doświadczyliśmy? Szczerość do bólu...
Dwie słone perły spadły na moją dłoń... Zamykam oczy, modląc się o miłość...
Dotknij mojej skóry...
Narodźmy się na nowo...
Jestem blisko... w Twoich ramionach...
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
...
OdpowiedzUsuńUściskuję tylko...
Buziaki i uściski Sydoniu :)))
OdpowiedzUsuń:) to ja też przytulę ;]
OdpowiedzUsuń"...na moim biurku wciąż stał biały aniołek i zbierał perły kapiące z oczu..."
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM CIEPŁO...
ładne to:)
OdpowiedzUsuńKimonku, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czarodziejko... :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Love... :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Życzę wszystkim przyjemnego wiosennego popołudnia :)
OdpowiedzUsuńSłodka Czekolada a taka liryczna... ale ja w kwestii formalnej. Piękne to określenie łez jako perły. Lecz przecież perły nie bywają przezroczyste. Może brylanty? Ale te znów nie mają tak obłego kształtu... wot zagwozdka.
OdpowiedzUsuńAniu witaj :)
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja :)
Perły przezroczyste nie są, ale właśnie o ten kształt chodzi... A mi się też tą swoją nieprzezroczystością kojarzą z wodą, do której dopiero co wsypano sól, a łzy są słone... :)
Co do koloru, to te brylanty może właśnie... ;)