Głowa pełna myśli. Pęka w szwach od teorii, powinności. Bałagan. Jakby myśli przypominały wielki kłąb prania zmięty, wymieszany i wrzucony do pustej szafy. Cholera.
Ile razy można zastanawiać się nad jednym i tym samym? Jak długo można roztrząsać w głowie jedną sprawę? Myśleć, myśleć i myśleć... Nie wiem, czy nie popełniłam błędu. Choć z drugiej strony, gdybym mogła cofnąć czas i tak zachowałabym się identycznie. Albo prawie identycznie. Skutek byłby taki sam.
Czy ja zawsze muszę postępować wbrew logice? Czy ja nie mogę się zachować jak normalny człowiek? Pieprzona intuicja. Zawsze jak jej słucham komplikuję sobie życie, ale jak jej nie słucham to tylko pozornie wszystko jest w porządku, bo później i tak dostaję bardziej w dupę. Pozornie coś jak z deszczu pod rynnę.
W teorii... po ludzku... wykopałam pod sobą dół, spaliłam się i mam pozamiatane. Bez szans. W praktyce, a raczej według tej intuicji, głosu jakiegoś, co mi się gdzieś po duszy i w czaszce telepie, powinnam wrzucić na luz. A co więcej ta cała intuicja zaświeciła mi dwa neony. Jeden ma napis cierpliwość, a drugi - czas. Cierpliwość to takie coś, czego na pewno nie miałam tuż po urodzeniu i nie dostałam w pakiecie.
Jest coś jeszcze. Pamięć i intuicja zmysłów. Jakby ciało wiedziało lepiej i zwykle tak jest, właściwie u mnie zawsze tak jest.
Zawsze dopuszczam możliwość pomyłki. Jakoś nie umiem sobie zaufać w pełni. Przecież nawet intuicja może się pomylić.
Poczucie bezpieczeństwa jest od lat mi obce, poza wyjątkami, o których tu już wcześniej pisałam. Tak jak zwykle go nie ma, tak się pojawiło. Ostatnio. Na chwilę. To już w ogóle jest dziwne i niezrozumiałe dla mnie.
Przypominają mi się sny, które ostatnio wielokrotnie do mnie wracały, bo jakoś tak czuję, że gdzieś tu mają swoje miejsce.
Czuję się tak, jakby moja głowa przypominała pudło z kawałkami puzzli. Nie ma żadnego obrazka, żadnych wskazówek. Są tylko same kawałki. Nie potrafię jeszcze tego poskładać. Nie umiem dopasować klucza. Nie wiem, czy to cholerstwo jest płaskie z jednym obrazkiem, czy przypomina kostki i z każej strony wyjdzie coś innego, a może to jest przestrzenne...
Ale jak rzadko... umiem jednoznacznie określić to czego chcę, a nie tylko to, czego zdecydowanie nie chcę.
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
Moja Droga, z tego co napisałaś wynika absolutnie jedno - masz w głowie to, co prawie każdy ma. Więc uszy do góry, to rozterki normalnego człowieka:)
OdpowiedzUsuńLove i to jest bardzo pocieszające :)))
OdpowiedzUsuńTo poukładanie sobie w głowie kawałków układanki wymaga po prostu czasu... i spokoju troszkę ;) i możliwości uspokojenia tej burzy w głowie... niedawno to przechodziłam... ;) dzielnie dąż do szczęścia! To się liczy :)
OdpowiedzUsuńP.S. Czekoladko ;) ale tak boso skaczesz w kałużach czy butach? :) bo butów to chyba troszkę żal... (Mała Mi - materialistka ;p)
Mi, zgadza się, wymaga to czasu. Muszę słuchać własnego wewnętrznego głosu i postępować w zgodzie z samą sobą :)
OdpowiedzUsuńA to zależy od pory roku ;) Kaloszki są najlepsze, ale muszę sobie nowe sprawić, by móc hasać po kałużach :)