27 września 2011

Duet idealny.

Jedzenie dobre jest. Dlatego ja totalnie nie rozumiem jakichś diet paskudnych, do których ludzie się zmuszają, choć wcale nie muszą. Przecież jedzenie jest niesamowitą przyjemnością. Dzisiaj byłam z siostrą zakupić dużą ilość wrzosów. Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła przeglądu roślinek w ogrodnictwie. Dział z ziołami nie mógł umknąć mojej uwadze. Tymianek. Uwielbiam. Od zawsze. Ten z balkonu już zjedzony, a nowy jeszcze mi nie zdążył urosnąć, więc nie mogłam się oprzeć. Cudowna roślinka.

Czemu żaden facet do tej pory nie dał mi, zamiast ciętych kwiatów, które za dni kilka zwiędną, doniczki z ziołami? I nie mam tu na myśli jakiejś nędzy z supermarketu. Zioła nie dość że ładnie wyglądają, są jakby nie było rośliną (w doniczce robią za roślinę doniczkową), pachną upajająco i można je w kuchni wykorzystać.

Gdy tylko zanurzyłam nos w drobnych tymiankowych listkach, przypomniałam sobie o papryce, którą mam w lodówce. Pieczona papryka, tymianek, imbir plus makaron wraz z kilkoma dodatkowymi składnikami stworzyły przepyszne danie i to właściwie bez soli (zaledwie kilka kryształków). Żałuję tylko, że było go tak mało, ale gdyby było go więcej, to moje kubki smakowe by tak nie wariowały na samo wspomnienie. Uwielbiam pieczoną paprykę. Aksamitna, miękka, delikatna i słodka. Rozpływa się. Do tego tymianek. Duet idealny.

Dać mi pełną spiżarnię, wpuścić mnie do kuchni i będę totalnie szczęśliwa. Dlatego myślę, że w Hong Kongu też by mi się podobało. Na razie musi mi wystarczyć własna kuchnia, ale to i tak bardzo wiele.

12 komentarzy:

  1. Cześć CzG :)
    Pozwól, że podaruję sobie te zioła ;)
    Nie żebym nie lubił ziół - ale dla mnie to raczej "babski temat" ;)
    Dlatego skoczę jeszcze do poprzedniego posta, bo mi bardziej "leży".
    No to tymczasem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Smurffie :)
    Miło Cię tu widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nieraz wolałabym, by facet przywitał mnie ananasem lub pęczkiem pietruszki, niż jakąś bezzapachową różą z tzw. kwiaciarni!

    A bez dużej ilości wrzosów na parapecie nie ma prawdziwej jesieni! O tak! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy, przenigdy żadnych diet!:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie rozumiem ludzi, którzy zmuszają się do diet, chociaż nie muszą ;DDD

    W Hong Kongu, musiałabyś dorzucić robale do diety ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tymianek jeszcze mam,posiałam go wiosną w starym dużym kubku... obcinam nożyczkami same wierzchołki przez co rozkrzewia mi się, i jest go więcej :)

    vi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Do jakiego makaronu? Prosimy o przepis na pieczona paprykę:)!
    A moja bazylia na oknie wlasnie kwitła,pieknymi maluśkimi kwiatkami, czym sprawila mi duuuzą radość.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aurora, o właśnie właśnie :) Byłoby miło i pachnąco :)
    Bardzo lubię wrzosy. A teraz można je dostać w tak różnych kolorach, odmianach, ale najbardziej lubię te w Szkocji, które porastają zbocza.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hadesie :)
    A robali to ja bym z chęcią spróbowała :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dominiko, makaron? W sumie to może być jaki kto lubi, bo i ze zwykłym, i z pełnoziarnistym, z gryczanym, z takim o niskim indeksie glikemicznym... Z każdym smakuje. Ja wczoraj jadłam z takim, co mi od rosołu został ;)
    Bazylia Ci zakwitła? Jak fajnie :)
    U mnie na balkonie rozmaryn kwitnie, a ja jestem oczarowana jego kwiatkami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Violuś, u mnie to tymianek nie daje rady od wiosny do jesieni wytrzymać, bo go za szybko zjadam ;) Chyba będę musiała w większej donicy siać, to może też będzie miał szansę porządnie się rozkrzewić zanim go pochłonę ;)

    OdpowiedzUsuń