W moim życiu mężczyźni przychodzą i odchodzą... Chociaż powinnam właściwie powiedzieć, że oni przychodzą, a ja odchodzę. Nie lubię być czyjaś. Nie chcę być czyjaś. Muszę czuć się wolna. Inaczej usycham jak kwiat bez wody. Nawet kaktusa można zasuszyć, jeśli się trochę postarać.
Każda kobieta ma "termin przydatności do użycia" i po tym terminie w sposób naturalny nie będzie mogła mieć dzieci. Oczywiście, że teraz wystarczy trochę lekarskiej ingerencji i ów termin już tak nie straszy, ale mi takie dziwności nie w głowie jednak. Mimo wszystko powinnam się zacząć poważnie zastanawiać, czy ja w ogóle chcę urodzić dzieci. Tak zupełnie serio i bez żartów, chciałabym być matką. Tylko że powinnam się za myślenie wziąć już, bo potem będzie za późno na pierwsze dziecko.
I tu się robi mały problem. Nie jestem wiatropylna, bo biologia nie nadąża i nie zafundowała człowiekowi takowego udogodnienia. Trzeba się jednak normalnie znanym sposobem postarać. Nie ulega wątpliwości, że dziecko powinno mieć ojca. Zresztą dobrze by było, żeby dziecko miało ojca i w życiu, żeby było chciane i kochane przez tego ojca, żeby ojciec o nie dbał (i nie mam tu na myśli wpłat na konto mamusi miesiąc w miesiąc). Fakt, nie musi być to ten sam.
Przecież nie zrobię castingu na ojca, ani tym bardziej nie wrobię w ojcostwo żadnego faceta bez jego wiedzy, bo to już byłoby świństwem. Tym bardziej nie wytrzasnę tego ojca z rękawa. Spermy też nie ukradnę, ani za nią nie zapłacę... I co ja bym potem dziecku/dzieciom powiedziała...? Biedne dzieci...
W miłość nie wierzę. Na związki mam alergię. Jestem zimna, nieczuła i cyniczna.
Dziecko to człowiek, choć mały. Ideałem byłoby, gdyby wszystkie dzieci rodziły się z miłości, gdyby mogły rodzić się z miłości...
"Chciałbyś mieć ze mną dziecko?" (Może już nie teraz, zaraz, ale w odpowiednim czasie. Bez tej całej związkowo-miłosnej szopki.) - tylko czy facet zaatakowany takim pytaniem nie popukałby się znacząco w czoło? A może znalazłby się taki, który by się na to szaleństwo zgodził...? Ale wtedy to pewnie by mnie kochał... I co ja bym z nim wtedy zrobiła, hmmm... ;) ?
To skomplikowane. - cz. 25.
-
Usiłowałam zasnąć. Jednak po głowie krążyło mi tyle myśli. Nie potrafiłam
powstrzymać ich biegu. Myślałam o Tomaszu, który siedział w drugim pokoju.
Chyb...
11 lat temu
eee...mieć dziecko to nie znowu takie fajne
OdpowiedzUsuńwiesz ile przy tym sprzątania???;)
A prania ile... ;) A i tak zostają ślady po marchewkach i innych takich ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, ze masz rzeczywiście problem .... ale zdajesz sobie sprawę, że to jest problem głównie z samą sobą? ....... skoro piszesz: "W miłość nie wierzę. Na związki mam alergię. Jestem zimna, nieczuła i cyniczna." ..... Czy związałabyś się z facetem, który by mówił to samo? ;P .......
OdpowiedzUsuńAle dodam, że Rzaba ma rację ..... Dzieci to są piękne jak śpią ;DDDD ...
3:0 dla Polski! ooo yeeeessss :))))
OdpowiedzUsuńJacku, ja sobie od dawna zdaję z tego sprawę. Nie jestem osobą, z którą można stworzyć stały związek. Zimna, nieczuła i cyniczna - w przypadku miłości i związku. Nie chcę być czyjaś, a wciąż mi się oferuje: "Bądź moja." zamiast "Bądź ze mną."
OdpowiedzUsuńCzy ja bym się związała z takim...? Musiałabym najpierw odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle bym się związała.
I ja się z tym zgadzam, że dzieci są najpiękniejsze i najgrzeczniejsze gdy śpią.
Jak Mały był bardzo mały, to czułam się zbyt często tak, jakby to było moje dziecko, a nie dziecko mojej siostry. Za to jaki skuteczny to był środek anty... ;)
OdpowiedzUsuńTak po cichu powiem, żeby nie traktować tego tekstu zbyt poważnie ;)
:) ..... No skoro chciałabyś, żeby dziecko miało ojca na codzień, to bez długiego związku to jest niemożliwe, więc zastanów się najpierw nad dłuuuuugim związkiem, a potem dopiero możesz zawracać sobie głowę dzieckiem ;) ...... i w ten sposób połowę problemu masz z głowy ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie traktuję zbyt poważnie, ale też jednak nie całkiem rozrywkowo ...... Przebywanie z cudzymi dziećmi bardzo dobrze działa na zdrowy rozsądek ;))
OdpowiedzUsuńPo prostu konflikt interesów ;)
OdpowiedzUsuńNa myśl o długim związku to już mam ochotę uciekać na koniec świata ;)
Kluczowe to jest to "bądź moja" i "bądź ze mną".
Jacku, ja wiem, ale czytają to też i tacy, którzy nie mają odwagi, aby się publicznie odezwać, a mi się nie chce po kilka razy niektórym tłumaczyć, że jednak nie straciłam rozumu ;)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się z tym zgadzam, że cudze dzieci działają świetnie na zdrowy rozsądek :)
:)... Powiem Ci, że długie związki mają swoje plusy ..... np: nie trzeba sobie zawracać głowy szukaniem nowej osoby do ..... gotowania obiadu ;DDD ........ a to "bądź moja" i "bądź ze mną", to tylko słowa, które każdy rozumie trochę inaczej ...... Czy wolałabyś gościa, który ciągle mówi, że Cię kocha i idzie z kumplami na piwo, czy takiego, który nigdy tego nie mówi, ale spędza z Tobą czas? ;P
OdpowiedzUsuńTrochę nam się rozmowa rozdwaja ;) ...... To z Tobą to jest tak jak z moimi pomysłami na własny biznes ...... Pomysły mam dobre, ale jak pomyślę ile z tym roboty, to zaraz idę sobie poleżeć ;DDDD
OdpowiedzUsuńJacku, zgadza się, mają.
OdpowiedzUsuńWiesz, to taki skrót myślowy od bycia czyimś i bycia z kimś, a z tego się już robi temat rzeka.
I tu bym musiała wytłumaczyć ten swój lód, nieczułość itd. Jakby mi facet powiedział, że mnie kocha, to nawet jeśli na zewnątrz usiłowałabym dyplomatycznie i uprzejmie wybrnąć z tej sytuacji, w środku byłoby... brzydko. Tego od piwa i kochania dość szybko "kopnęłabym w tyłek", a ten drugi... Gdyby wciąż chciał spędzać ze mną czas i ja bym nie mogła mieć swoich chwil, dni, okresów samotności, to też bym odeszła.
Mnie od związku nie odstrasza to, że trzeba się starać, pracować nad nim itd. Bo tak samo jest z przyjaźnią, a ja mam przyjaciół, z którymi od wielu wielu lat się przyjaźnię. To są świetne relacje. Łatwiej się ze mną zaprzyjaźnić niż stworzyć związek. Na samą myśl o związku, wszystko się we mnie burzy, cały mój organizm wrzeszczy "nie!"...
No i tu Ci powiem, że mozesz mi zazdrościć, bo ja własnie taki związek mam ..... jesteśmy razem, ale niezależni i tak już prawie 15 lat..... ale to jest moje drugie podejście do dłuuuugiego związku. W pierwszym nauczyłem się czego nie należy robić i na co zwracać uwagę ..... Więc bez tej nauki na błędach możesz mieć cięzko :)
OdpowiedzUsuńJa tego nie ukrywam, że jest ze mną tak, jak jest, bo nie chcę nikogo niepotrzebnie krzywdzić złudnymi nadziejami czy obietnicami.
OdpowiedzUsuńProblem jest bardzo złożony, wiele czynników się na to składa.
Fakt, masz fajnie :)))
Wiesz, u mnie nie jest tak, że ja nie próbowałam, niewiele brakowało, abym za mąż wyszła... Ja sobie myślę, że w człowieku się może coś odmienić, jak trafi na odpowiednią osobę, na tę, a nie inną.
Prawdą jest to co mówisz, że odpowiednia osoba może dużo odmienić, tylko przy Twoim podejściu, możesz nie zauważyć tej odpowiedniej osoby ..... Tak pieknie to układa się w komediach romantycznych, a w zyciu to różnie bywa ..... W każdym razie .... powiem Ci coś co usłyszałem od pewnej dziewczyny: Facet (nawet bałwan) jest do niczego, dopiero wtedy, gdy poznasz jego znajomych i nie ma tam żadnego interesującego osobnika.... dlatego trzeba czasem pochodzić z takim, bo wśród zjego najomych może być właśnie ten którego się szuka ;)))
OdpowiedzUsuń"zjego najomych" :DDD .... oczywiście miało być "jego znajomych" :)
OdpowiedzUsuńJacku, ale chyba nie wtedy, gdy chemii brak, a przy próbie pocałowania zbiera się na mdłości... ;)
OdpowiedzUsuńOj tam! ... Jest takie powiedzenie: "Nie ma brzydkich kobiet .... tylko czasem wina brak" ;DDD ..... Facetów też to dotyczy ..... a wino to przecież produkt chemiczny ;DDDD
OdpowiedzUsuńMoże u facetów to się sprawdza, a czy u kobiet ;)?
OdpowiedzUsuńWiesz, ja przez ponad dziesięć lat co roku spędzałam wakacje z samymi facetami (oprócz ok. 2 tygodni, gdy byłam na obozie) w rejsie. Czasem żadna ilość nie pomoże ;)
:) ... No to może być, ze przesadziłaś z ilością tego męskiego towarzystwa ;) .....
OdpowiedzUsuńNie poradzę Ci nic więcej, ale dziękuję za miłą pogawędkę .... Bedę znikał .... :)
Jacku, za bardzo nie miałam wyboru ;) Ale było fajnie :)
OdpowiedzUsuńBędzie, co ma być. Nic na siłę :)
Pozdrawiam ciepło i dziękuję :)
Z doświadczenia wiem, że dziecko potrzebuje mamy i taty. Oklepany to slogan, ale prawdziwy. Okrutnie może to zabrzmi, ale nie ma co własnych emocjonalnych pragnień realizować kosztem dziecka, bo ono nie ma wyboru.
OdpowiedzUsuńW ostateczności warto rozważyć bycie rodziną zastępczą, wiem, to nie to samo, ale przynajmniej jest w tym przeogromny pożytek i nikt nikomu nie wyrządza krzywdy.
A tak by the way - bycie samotnym rodzicem wcale nie jest takie kolorowe...
Porcelanowa, jak już napisałam powyżej, gdyby wszystkie dzieci mogły się rodzić z miłości...
OdpowiedzUsuńWiesz, ale nie trzeba się zmuszać do bycia z kimś, aby być rodzicem. Znam trochę ludzi, którzy mają razem dzieci, a parą nie są - i są tu osoby, które obie są w związku, takie, z których tylko jedna jest i obie nie w związku, a dzieci są kochane, mają świetny kontakt z obojgiem rodziców i rodzice się szanują, lubią. I lepsze to niż tzw. pełna i normalna rodzina, pełna kłótni, braku miłości, braku czasu i chęci dla dzieci.
W tym kraju to samotna osoba ma duży problem, aby zostać rodziną zastępczą. Ja znam trzy takie, które się starały i się nie udało. Nie znam żadnej takiej osoby, której to się udało.
Się kiedyś zakochasz i po kłopocie. Napiszesz wtedy zupełnie odmienny post. No i trochę chyba nakłamałaś z tą nieczułą i cyniczną:))))....istnieje jeszcze opcja, że skoro mdli Ciebie na to wszystko o czym pisałaś to może potrzebna Tobie.....dziewczyna:DDDDD.
OdpowiedzUsuńNo a Jacek jak zwykle przekazał same mądrości - ucz się!!!:DDDDD Pzdr.
Love, tak Jacek to bardzo mądry facet :)
OdpowiedzUsuńDlatego dobrze poczytać trochę mądrości pod tymi moimi głupotkami, bo jednak w głowie można wtedy posprzątać :)
Z tym mdleniem to jest tak jak z jedzeniem u mnie. Jak mi zapach jedzenia nie odpowiada, to nie dość że nie spróbuję, to jeszcze czasem może wywołać odruch cofania. I z tym całowaniem to samo... Węch mam dobry, ale jak mnie zapach nie zachęca, nie działa na mnie (oczywiście pod uwagę są brane tylko przypadki dbające o higienę i nie wylewające na siebie nie wiadomo ile zapachowch utensyliów, bo działa to dusząco), to nic z tego, a czasem mam odruch cofania... Nie te geny, nie te feromony czy co to tam jest ;)
Zdarzyło mi się być kilka razy podrywaną przez lesbijkę. Jednak mnie taka opcja ani nie pociąga, ani nie zachęca, ani nie interesuje. Jak to stwierdził mój znajomy gej - Ty jesteś tak bardzo hetero, że już bardziej nie można.
Będzie, co ma być. Co ma wisieć, nie utonie. Jak mnie trafi ten mały skurczybyk strzałeczką, to się już nie wywinę ;)
Tak już zupełnie serio mówiąc, trzeba by zebrać wszystko do kupy, co tu w tym miejscu o sobie przez te prawie dwa lata napisałam i wiadomo by było, dlaczego jest ze mną tak, a nie inaczej.
OdpowiedzUsuńBardzo pomocna przy tym byłaby historia o "Księżniczce i Magu", bardzo metaforyczna, bardzo prawdziwa i z wątkami auto.
Skończyła się zwyczajnie, choć dobrze i ja myślę sobie, że życiem także napiszę sobie jakieś pozytywne zakończenie.
Również bachor by mi się przydał do pokazywania na n-k i Facebooku ;D
OdpowiedzUsuńRobimy ;>
Hadesie, to wszystkie zachwyty by poszły na małego Hadesa albo małą Hadeskę ;)
OdpowiedzUsuńTo kiedy ;P?
Jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńTrzeba piec póki w piecu gorąc bucha ;D
Hadesie, to może od razu ;)
OdpowiedzUsuńAkurat mogłoby się upiec ;P
Wsiadam na rower i zara bede ;)
OdpowiedzUsuńzaraz to ja będę w Twojej stronie ;)
OdpowiedzUsuńa rano nie lepiej ;P?
U mnie u Ciebie, co za różnica ;)
OdpowiedzUsuńWszędzie dobrze robi się dzieciaki.
Jutro z rana to mam tylko godzinę przed pociągiem. Ja się wyrobię ;DDD
Love i Czekolada .... :) Ja to tylko staram się udawać, że mądry jestem .... rzeczywistośc nie jest tak piękna ;DDDD
OdpowiedzUsuńCzekolada ..... Tak sobie pomyslałem, że chyba potrzeba Ci jakiegoś fajnego marynarza .... bo marynarz ma duży plus .... znika z domu na dłuższy czas ;))
Hadesie... ;)
OdpowiedzUsuńjesteś niemożliwy ;D
Jacku i to staranie całkiem nieźle Ci wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńMarynarz mówisz? Miałam idealny przykład takiej relacji we własnym domu w osobach rodziców ;)
Marynarze są fajni ;)