27 maja 2011

Jak zostać mamą i skąd wytrzasnąć ojca.

W moim życiu mężczyźni przychodzą i odchodzą... Chociaż powinnam właściwie powiedzieć, że oni przychodzą, a ja odchodzę. Nie lubię być czyjaś. Nie chcę być czyjaś. Muszę czuć się wolna. Inaczej usycham jak kwiat bez wody. Nawet kaktusa można zasuszyć, jeśli się trochę postarać.

Każda kobieta ma "termin przydatności do użycia" i po tym terminie w sposób naturalny nie będzie mogła mieć dzieci. Oczywiście, że teraz wystarczy trochę lekarskiej ingerencji i ów termin już tak nie straszy, ale mi takie dziwności nie w głowie jednak. Mimo wszystko powinnam się zacząć poważnie zastanawiać, czy ja w ogóle chcę urodzić dzieci. Tak zupełnie serio i bez żartów, chciałabym być matką. Tylko że powinnam się za myślenie wziąć już, bo potem będzie za późno na pierwsze dziecko.

I tu się robi mały problem. Nie jestem wiatropylna, bo biologia nie nadąża i nie zafundowała człowiekowi takowego udogodnienia. Trzeba się jednak normalnie znanym sposobem postarać. Nie ulega wątpliwości, że dziecko powinno mieć ojca. Zresztą dobrze by było, żeby dziecko miało ojca i w życiu, żeby było chciane i kochane przez tego ojca, żeby ojciec o nie dbał (i nie mam tu na myśli wpłat na konto mamusi miesiąc w miesiąc). Fakt, nie musi być to ten sam.

Przecież nie zrobię castingu na ojca, ani tym bardziej nie wrobię w ojcostwo żadnego faceta bez jego wiedzy, bo to już byłoby świństwem. Tym bardziej nie wytrzasnę tego ojca z rękawa. Spermy też nie ukradnę, ani za nią nie zapłacę... I co ja bym potem dziecku/dzieciom powiedziała...? Biedne dzieci...

W miłość nie wierzę. Na związki mam alergię. Jestem zimna, nieczuła i cyniczna.

Dziecko to człowiek, choć mały. Ideałem byłoby, gdyby wszystkie dzieci rodziły się z miłości, gdyby mogły rodzić się z miłości...

"Chciałbyś mieć ze mną dziecko?" (Może już nie teraz, zaraz, ale w odpowiednim czasie. Bez tej całej związkowo-miłosnej szopki.) - tylko czy facet zaatakowany takim pytaniem nie popukałby się znacząco w czoło? A może znalazłby się taki, który by się na to szaleństwo zgodził...? Ale wtedy to pewnie by mnie kochał... I co ja bym z nim wtedy zrobiła, hmmm... ;) ?

37 komentarzy:

  1. eee...mieć dziecko to nie znowu takie fajne
    wiesz ile przy tym sprzątania???;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A prania ile... ;) A i tak zostają ślady po marchewkach i innych takich ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, ze masz rzeczywiście problem .... ale zdajesz sobie sprawę, że to jest problem głównie z samą sobą? ....... skoro piszesz: "W miłość nie wierzę. Na związki mam alergię. Jestem zimna, nieczuła i cyniczna." ..... Czy związałabyś się z facetem, który by mówił to samo? ;P .......

    Ale dodam, że Rzaba ma rację ..... Dzieci to są piękne jak śpią ;DDDD ...

    OdpowiedzUsuń
  4. 3:0 dla Polski! ooo yeeeessss :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacku, ja sobie od dawna zdaję z tego sprawę. Nie jestem osobą, z którą można stworzyć stały związek. Zimna, nieczuła i cyniczna - w przypadku miłości i związku. Nie chcę być czyjaś, a wciąż mi się oferuje: "Bądź moja." zamiast "Bądź ze mną."

    Czy ja bym się związała z takim...? Musiałabym najpierw odpowiedzieć na pytanie, czy w ogóle bym się związała.

    I ja się z tym zgadzam, że dzieci są najpiękniejsze i najgrzeczniejsze gdy śpią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak Mały był bardzo mały, to czułam się zbyt często tak, jakby to było moje dziecko, a nie dziecko mojej siostry. Za to jaki skuteczny to był środek anty... ;)


    Tak po cichu powiem, żeby nie traktować tego tekstu zbyt poważnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. :) ..... No skoro chciałabyś, żeby dziecko miało ojca na codzień, to bez długiego związku to jest niemożliwe, więc zastanów się najpierw nad dłuuuuugim związkiem, a potem dopiero możesz zawracać sobie głowę dzieckiem ;) ...... i w ten sposób połowę problemu masz z głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie nie traktuję zbyt poważnie, ale też jednak nie całkiem rozrywkowo ...... Przebywanie z cudzymi dziećmi bardzo dobrze działa na zdrowy rozsądek ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu konflikt interesów ;)
    Na myśl o długim związku to już mam ochotę uciekać na koniec świata ;)

    Kluczowe to jest to "bądź moja" i "bądź ze mną".

    OdpowiedzUsuń
  10. Jacku, ja wiem, ale czytają to też i tacy, którzy nie mają odwagi, aby się publicznie odezwać, a mi się nie chce po kilka razy niektórym tłumaczyć, że jednak nie straciłam rozumu ;)

    Jak najbardziej się z tym zgadzam, że cudze dzieci działają świetnie na zdrowy rozsądek :)

    OdpowiedzUsuń
  11. :)... Powiem Ci, że długie związki mają swoje plusy ..... np: nie trzeba sobie zawracać głowy szukaniem nowej osoby do ..... gotowania obiadu ;DDD ........ a to "bądź moja" i "bądź ze mną", to tylko słowa, które każdy rozumie trochę inaczej ...... Czy wolałabyś gościa, który ciągle mówi, że Cię kocha i idzie z kumplami na piwo, czy takiego, który nigdy tego nie mówi, ale spędza z Tobą czas? ;P

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę nam się rozmowa rozdwaja ;) ...... To z Tobą to jest tak jak z moimi pomysłami na własny biznes ...... Pomysły mam dobre, ale jak pomyślę ile z tym roboty, to zaraz idę sobie poleżeć ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  13. Jacku, zgadza się, mają.

    Wiesz, to taki skrót myślowy od bycia czyimś i bycia z kimś, a z tego się już robi temat rzeka.

    I tu bym musiała wytłumaczyć ten swój lód, nieczułość itd. Jakby mi facet powiedział, że mnie kocha, to nawet jeśli na zewnątrz usiłowałabym dyplomatycznie i uprzejmie wybrnąć z tej sytuacji, w środku byłoby... brzydko. Tego od piwa i kochania dość szybko "kopnęłabym w tyłek", a ten drugi... Gdyby wciąż chciał spędzać ze mną czas i ja bym nie mogła mieć swoich chwil, dni, okresów samotności, to też bym odeszła.


    Mnie od związku nie odstrasza to, że trzeba się starać, pracować nad nim itd. Bo tak samo jest z przyjaźnią, a ja mam przyjaciół, z którymi od wielu wielu lat się przyjaźnię. To są świetne relacje. Łatwiej się ze mną zaprzyjaźnić niż stworzyć związek. Na samą myśl o związku, wszystko się we mnie burzy, cały mój organizm wrzeszczy "nie!"...

    OdpowiedzUsuń
  14. No i tu Ci powiem, że mozesz mi zazdrościć, bo ja własnie taki związek mam ..... jesteśmy razem, ale niezależni i tak już prawie 15 lat..... ale to jest moje drugie podejście do dłuuuugiego związku. W pierwszym nauczyłem się czego nie należy robić i na co zwracać uwagę ..... Więc bez tej nauki na błędach możesz mieć cięzko :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja tego nie ukrywam, że jest ze mną tak, jak jest, bo nie chcę nikogo niepotrzebnie krzywdzić złudnymi nadziejami czy obietnicami.

    Problem jest bardzo złożony, wiele czynników się na to składa.

    Fakt, masz fajnie :)))

    Wiesz, u mnie nie jest tak, że ja nie próbowałam, niewiele brakowało, abym za mąż wyszła... Ja sobie myślę, że w człowieku się może coś odmienić, jak trafi na odpowiednią osobę, na tę, a nie inną.

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawdą jest to co mówisz, że odpowiednia osoba może dużo odmienić, tylko przy Twoim podejściu, możesz nie zauważyć tej odpowiedniej osoby ..... Tak pieknie to układa się w komediach romantycznych, a w zyciu to różnie bywa ..... W każdym razie .... powiem Ci coś co usłyszałem od pewnej dziewczyny: Facet (nawet bałwan) jest do niczego, dopiero wtedy, gdy poznasz jego znajomych i nie ma tam żadnego interesującego osobnika.... dlatego trzeba czasem pochodzić z takim, bo wśród zjego najomych może być właśnie ten którego się szuka ;)))

    OdpowiedzUsuń
  17. "zjego najomych" :DDD .... oczywiście miało być "jego znajomych" :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jacku, ale chyba nie wtedy, gdy chemii brak, a przy próbie pocałowania zbiera się na mdłości... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj tam! ... Jest takie powiedzenie: "Nie ma brzydkich kobiet .... tylko czasem wina brak" ;DDD ..... Facetów też to dotyczy ..... a wino to przecież produkt chemiczny ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  20. Może u facetów to się sprawdza, a czy u kobiet ;)?


    Wiesz, ja przez ponad dziesięć lat co roku spędzałam wakacje z samymi facetami (oprócz ok. 2 tygodni, gdy byłam na obozie) w rejsie. Czasem żadna ilość nie pomoże ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. :) ... No to może być, ze przesadziłaś z ilością tego męskiego towarzystwa ;) .....

    Nie poradzę Ci nic więcej, ale dziękuję za miłą pogawędkę .... Bedę znikał .... :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jacku, za bardzo nie miałam wyboru ;) Ale było fajnie :)

    Będzie, co ma być. Nic na siłę :)
    Pozdrawiam ciepło i dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Z doświadczenia wiem, że dziecko potrzebuje mamy i taty. Oklepany to slogan, ale prawdziwy. Okrutnie może to zabrzmi, ale nie ma co własnych emocjonalnych pragnień realizować kosztem dziecka, bo ono nie ma wyboru.
    W ostateczności warto rozważyć bycie rodziną zastępczą, wiem, to nie to samo, ale przynajmniej jest w tym przeogromny pożytek i nikt nikomu nie wyrządza krzywdy.

    A tak by the way - bycie samotnym rodzicem wcale nie jest takie kolorowe...

    OdpowiedzUsuń
  24. Porcelanowa, jak już napisałam powyżej, gdyby wszystkie dzieci mogły się rodzić z miłości...

    Wiesz, ale nie trzeba się zmuszać do bycia z kimś, aby być rodzicem. Znam trochę ludzi, którzy mają razem dzieci, a parą nie są - i są tu osoby, które obie są w związku, takie, z których tylko jedna jest i obie nie w związku, a dzieci są kochane, mają świetny kontakt z obojgiem rodziców i rodzice się szanują, lubią. I lepsze to niż tzw. pełna i normalna rodzina, pełna kłótni, braku miłości, braku czasu i chęci dla dzieci.

    W tym kraju to samotna osoba ma duży problem, aby zostać rodziną zastępczą. Ja znam trzy takie, które się starały i się nie udało. Nie znam żadnej takiej osoby, której to się udało.

    OdpowiedzUsuń
  25. Się kiedyś zakochasz i po kłopocie. Napiszesz wtedy zupełnie odmienny post. No i trochę chyba nakłamałaś z tą nieczułą i cyniczną:))))....istnieje jeszcze opcja, że skoro mdli Ciebie na to wszystko o czym pisałaś to może potrzebna Tobie.....dziewczyna:DDDDD.
    No a Jacek jak zwykle przekazał same mądrości - ucz się!!!:DDDDD Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  26. Love, tak Jacek to bardzo mądry facet :)
    Dlatego dobrze poczytać trochę mądrości pod tymi moimi głupotkami, bo jednak w głowie można wtedy posprzątać :)

    Z tym mdleniem to jest tak jak z jedzeniem u mnie. Jak mi zapach jedzenia nie odpowiada, to nie dość że nie spróbuję, to jeszcze czasem może wywołać odruch cofania. I z tym całowaniem to samo... Węch mam dobry, ale jak mnie zapach nie zachęca, nie działa na mnie (oczywiście pod uwagę są brane tylko przypadki dbające o higienę i nie wylewające na siebie nie wiadomo ile zapachowch utensyliów, bo działa to dusząco), to nic z tego, a czasem mam odruch cofania... Nie te geny, nie te feromony czy co to tam jest ;)

    Zdarzyło mi się być kilka razy podrywaną przez lesbijkę. Jednak mnie taka opcja ani nie pociąga, ani nie zachęca, ani nie interesuje. Jak to stwierdził mój znajomy gej - Ty jesteś tak bardzo hetero, że już bardziej nie można.

    Będzie, co ma być. Co ma wisieć, nie utonie. Jak mnie trafi ten mały skurczybyk strzałeczką, to się już nie wywinę ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Tak już zupełnie serio mówiąc, trzeba by zebrać wszystko do kupy, co tu w tym miejscu o sobie przez te prawie dwa lata napisałam i wiadomo by było, dlaczego jest ze mną tak, a nie inaczej.
    Bardzo pomocna przy tym byłaby historia o "Księżniczce i Magu", bardzo metaforyczna, bardzo prawdziwa i z wątkami auto.
    Skończyła się zwyczajnie, choć dobrze i ja myślę sobie, że życiem także napiszę sobie jakieś pozytywne zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Również bachor by mi się przydał do pokazywania na n-k i Facebooku ;D
    Robimy ;>

    OdpowiedzUsuń
  29. Hadesie, to wszystkie zachwyty by poszły na małego Hadesa albo małą Hadeskę ;)

    To kiedy ;P?

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak najszybciej.
    Trzeba piec póki w piecu gorąc bucha ;D

    OdpowiedzUsuń
  31. Hadesie, to może od razu ;)
    Akurat mogłoby się upiec ;P

    OdpowiedzUsuń
  32. Wsiadam na rower i zara bede ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. zaraz to ja będę w Twojej stronie ;)
    a rano nie lepiej ;P?

    OdpowiedzUsuń
  34. U mnie u Ciebie, co za różnica ;)
    Wszędzie dobrze robi się dzieciaki.
    Jutro z rana to mam tylko godzinę przed pociągiem. Ja się wyrobię ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  35. Love i Czekolada .... :) Ja to tylko staram się udawać, że mądry jestem .... rzeczywistośc nie jest tak piękna ;DDDD

    Czekolada ..... Tak sobie pomyslałem, że chyba potrzeba Ci jakiegoś fajnego marynarza .... bo marynarz ma duży plus .... znika z domu na dłuższy czas ;))

    OdpowiedzUsuń
  36. Hadesie... ;)
    jesteś niemożliwy ;D

    OdpowiedzUsuń
  37. Jacku i to staranie całkiem nieźle Ci wychodzi ;)

    Marynarz mówisz? Miałam idealny przykład takiej relacji we własnym domu w osobach rodziców ;)
    Marynarze są fajni ;)

    OdpowiedzUsuń